poniedziałek, 21 marca 2016

Thanks!

Kochani, dziękuję Wam za 30 tysięcy wyświetleń!
Jestem na prawdę zaskoczona, bo w tydzień wybiło ponad tysiąc!

Tak czy inaczej nie sądziłam, że tak wielu osobom spodoba się "temat" opowiadania, bo jest on dość nietypowy, że tak powiem :)

Nowy rozdział postaram się dodać do końca tego tygodnia xx

sobota, 12 marca 2016

{17} Cholera, Justin..

BARDZO WAŻNA NOTATKA POD ROZDZIAŁEM!

Dziś zakończenie roku! 
Tyle czekałam na ten dzień, no i w końcu się doczekałam! 
Właśnie wzięłam prysznic i wysuszyłam włosy. 
 Jestem w samej bieliźnie i jest mi gorąco.. Pogoda jest straszna. Cholerny upał i jest sucho. Jak w Afryce. 
Rozczesałam włosy i wyjęłam kosmetyczkę. Zrobiłam lekki makijaż a oczy podkreśliłam eyelinerem. Tak, wyglądam dobrze.
 Dosłownie wybiegłam z łazienki. Mam pół godziny! Wyjęłam białą, obcisłą bluzeczkę na ramiączkach i granatową spódniczkę. Do tego wybrałam granatowe koturny i wyjęłam białą torbę. Pośpiesznie spakowałam do niej potrzebne rzeczy i popsikałam się perfumami. Zeszłam na dół i wzięłam z kuchni jabłko. 
Nie mam czasu na śniadanie..
 Rozpoczęcie 1 i 2 klas jest na dziewiątą a jest za dziesięć. 
Cholera kurwa jasna! 
Szłam szybko i na szczęście zdążyłam. Odszukałam w tłumie Camilę i przywitałam się z nią. Blondynka była w czarnej, obcisłej sukience do czego założyła czarne szpilki.
-Jak późno! 
-Wiem.. Justina nie było i mnie nie obudził a sama się obudziłam o ósmej.. 
-Woah, cud, że się wyrobiłaś. - zachichotała. 
-Mhm. - westchnęłam.

∆∆∆ 

Po godzinnej uroczystości i spotkaniu w salach mogliśmy wyjść. Miałam iść z Cam, Lukiem, Justinem (tym od mojej przyjaciółki) i Dylanem uczcić początek wakacji. 
-Ronnie! - usłyszałam. 
Odwróciłam się w stronę parkingu i zobaczyłam Justina. Przeprosiłam przyjaciół i podeszłam do szatyna. 
-Co tam? - przytuliłam go. 
-Zabieram Cię gdzieś. 
-Ale.. 
-No, już, wsiadaj, bo się spóźnimy! - klepnął mnie w tyłek. 
-Sekunda. - mruknęłam. 
Podeszłam do grupki znajomych i powiadomiłam ich o tym, że niestety nie mogę z nimi iść. Bardzo chciałam iść, ale do Justina nie dociera słowo "nie". Zajęłam miejsce pasażera i wyjęłam z torebki butelkę wody. Wypiłam kilka łyków i schowałam ją. 
-Gdzie jedziemy? - spytałam. 
-Niespodzianka. - mrugnął do mnie. 
Wywróciłam oczami i zmieniłam stację w radiu. Natrafiłam na piosenkę "Me, myself & I". Uśmiechnęłam się do siebie i pod głosiłam. Tak, to zdecydowanie najlepsza z piosenek na ostatni czas! Do piętnastu minutach zaparkowaliśmy pod jakimś hotelem. Justin wysiadł, co ja również uczyniłam i razem weszliśmy do środka. Chłopak chwilę rozmawiał z jakimś facetem, ale nie wiem o czym. Zamyśliłam się. 
-Ronnie, chodź. 
Ocknęłam się i podbiegłam do Justina stojącego około sześciu metrów dalej.
Jestem na prawdę bardzo ciekawa, co on planuje. Przeważnie jego niespodzianki są niesamowite. 
No przyznam - jedna była kompletną porażką... Zabrał mnie do zoo (gdzieś jak miałam jedenaście lat) i poszliśmy do miejsca, gdzie były węże i pająki. Fuj.. Tam jak przyglądałam się wężu (bardziej go szukałam) to on nagle "przypełznął" pod szybę. No a Justin jak Justin - idiota , położył mi na ramieniu sztucznego węża. Wtedy tak się przestraszyłam, że uderzyłam w akwarium, czy coś - gdzie znajdował się inny wąż. Ah i żeby było ciekawiej - zbiła się. Mamy zakaz wstępu do tamtego zoo do odwołania. Zsiedliśmy do jakiegoś innego samochodu. My z szatynem z tyłu a z przodu kierowca. Eh, kolejna podróż samochodem?

∆∆∆

 Po godzinie dojechaliśmy na lotnisko. Byłam zmęczona, więc spałam przez dwadzieścia minut. Słuchałam muzyki i po prostu gadałam z Justinem. 
-Jesteśmy na miejscu. - mruknął kierowca. 
-W końcu. - jęknęłam. 
Justin zaśmiał się i pomógł mi wysiąść. 
-Gdzie my lecimy? 
-Zobaczysz. - pocałował mnie w policzek. 
-Um, nie wygodnie mi, mogę się przebrać, masz moje ciuchy? 
-Mhm, w bagażniku jest walizka. - podpalił papierosa. 
Pokiwałam głową i otworzyłam bagażnik. Rozsunęłam walizkę i zobaczyłam moje ubrania poskładane i idealnie poukładane. Kiedy on to zrobił?
Wyjęłam pierwsze z brzega, granatowe jeansy, szary crop top i czarne buty typu glany. W samochodzie (na szczęście ma przyciemniane szyby) przebrałam się i dołączyłam do Justina. 
-Wtedy wyglądałaś lepiej. - mruknął, przyciągając mnie do siebie. 
Ścisnął moje pośladki a ja zagryzłam mocno wargi. 
-Nie rób scen, ludzie tutaj są. - warknęłam cicho. 
-Mamy lot za dokładnie dwadzieścia minut, chodź. - pociągnął mnie. 
Uprzednio wzięliśmy bagaże i weszliśmy na lotnisko.

∆∆∆ 

Przespałam cały lot. Szczerze to nie mam pojęcia ile on trwał. Siedziałam pomiędzy Justinem i jakimś chłopakiem, mniej więcej w moim wieku. Wyszliśmy z lotniska, po czym wsiedliśmy do taksówki. Szatyn podał kierowcy adres. Spałam tyle czasu a jestem cholernie zmęczona. Co ze mną nie tak? Po dwudziestu minutach zaparkowaliśmy na parkingu, niedaleko morza. 
O mój Boże, morze! 
Wysiedliśmy i poszliśmy do głównego budynku (bynajmniej tak mi się wydaje). 
-Jak coś, jesteś moją żoną. - szepnął. 
Po chwili w naszą stronę zaczął iść starszy mężczyzna.
 -Dzień dobry, państwo Bieber, mam rację? 
Pokiwaliśmy głowami. 
-Mamy wolne dwa domki, wolicie z łożem małżeńskim, czy dwa oddzielne łóżka? 
-Małżeńskie, żona musi się wyspać. - uśmiechnął się szeroko, a ja uderzyłam się mentalnie w twarz. 
-Zapraszam. 
Poszliśmy za nim do jednego z kilkunastu znajdujących się tutaj domków. Mężczyzna wręczył nam klucz i życzył udanego pobytu. Od razu rzuciłam się na łóżko, nie zważając na nic innego. 
-Skarbie, co jest? - zawisł nade mną Justin. 
-Zmęczona. - ziewnęłam. 
-Może mam Cię rozbudzić? - mruknął do mojego ucha. 
-Mmm, nie. - zachichotałam. 
-Psujesz nam pobyt. - udał obrażonego. 
-Gdzie my w ogóle jesteśmy i na ile? 
-Jesteśmy tutaj na trzy dni i jesteśmy w Calabasas, kochanie.
Otworzyłam szerzej oczy. 
 -Calabasas? -Chciałem nas zabrać na jakieś wyspy, ale nie udało mi się aż tyle odłożyć. - zaśmiał się. 
-Kocham Cię. - dałam mu buziaka.
 -Co powiesz na wspólny prysznic, hm? - mruknął cicho w moje usta, lekko je muskając. 
-Nie wiem, Justin.. 
-Żadnych nieodpowiednich ruchów, tylko prysznic. - poparzył na mnie. 
Przegryzłam wargę, nie wiedząc za bardzo czy się zgodzić. 
-Okey. - szepnęłam. 
Chłopak uśmiechnął się szeroko i pomógł mi wstać. Zamknął drzwi od naszego domku i wziął mnie na ręce. Zaśmiałam się głośno a on ścisnął moje uda. W łazience Justin posadził mnie na szafce i ustawił się pomiędzy moimi nogami. 
-Jesteś taka śliczna.. 
Chłopak wpił się w moje usta, mocno i zachłannie je całując.
 -Stop, miał być prysznic. - odsunęłam się. 
Nim się spostrzegłam, Justin zdjął swoją koszulkę i zrobił to samo z moją. Zeszłam i pozbyłam się butów. Szatyn dał mi buziaka i zaczął odpinać moje spodnie, których równie szybko się pozbyłam. Oboje byliśmy w samej bieliźnie bo nawet nie wiedziałam, że on zdjął spodnie. 
-Jesteś pewna? Nie chcę do czegoś zmuszać. - powiedział cicho. 
-Jest w porządku.
 Justin odnalazł zapięcie mojego stanika i odpiął go. 
Okey, zaczynam się trochę denerwować.. 
Zsunął z ramion ramiączka i w końcu biustonosz spadł na ziemię.
-Moja księżniczka. - pocałował mnie lekko.
 Jego ręce zjechały na mój tyłek. Powoli zaczął ściągać moje majtki a moja twarz zrobiła się nieco bardziej czerwona. Na szczęście tego nie zauważył. Zdjął również swoją bieliznę a ja wciągnęłam powietrze z gwizdem. 
-Spokojnie. - zaśmiał się. 
-Przebiłbyś mnie tym na wylot. 
 -Chcesz to możemy się przekonać. - wziął mnie na ręce tak, że owinęłam nogi wokół jego pasa. 
Justin zaczął mnie całować zaczynając na ustach, później szyi i obojczykach. Weszliśmy do kabiny prysznicowej. Chłopak przycisnął mnie do zimnych jak cholera płytek, przez co warknęłam cicho.
 -Jesteś idealna. - mruknął i zaczął całować mój biust. 
-Miał być prysznic, pamiętasz? 
-Pamiętam, ale.. Kurwa jesteś najpiękniejszą dziewczyną jaką widziałem. - wydyszał. 
Zaczął ssać i przegryzać miejsca na mojej szyi, przez co wbiłam paznokcie w jego plecy.
 -Cholera, Justin.. - jęknęłam. 
-Hm? 
-To takie przyjemne. - szepnęłam.
 Jakby czytając mi w myślach zrobił więcej malinek na mojej szyi. Cudownie. 
-Musimy się umyć. - postawił mnie na ziemi. 
-Tak, dobry pomysł. - spojrzałam na niego i okręciłam wodę.

∆∆∆

 Po dwugodzinnym siedzeniu w łazience w końcu oboje wróciliśmy do pokoju. Wyjęłam czarną, koronkową bieliznę i ubrałam ją. 
-Lepiej wyglądasz bez. - skomentował Justin. 
-Dla ciebie. - zachichotałam. 
Położyłam się do łóżka. Justin również założył bieliznę i wszedł pod kołdrę. 
-Kocham Cię Ronnie, wiesz o tym, prawda?
 -Wiem. - szepnęłam. - Ja ciebie też. - pocałowałam go w policzek. 
-Idź spać, jesteś zmęczona. 
-Dwie godziny temu tak, teraz średnio. 
 -Tak czy siak, już, spać. - klepnął mnie w tyłek. 
-Kretyn. 


Justin Po'V

Wpatrywałem się w śpiącą dziewczynę już dobre pół godziny. Leżała na lewym prawym boku, odwrócona twarzą do mnie. Pod jej twarzą były ułożone dłonie, przez co wyglądała uroczo Pogłaskałem ją po włosach i pocałowałem w głowie. Było po pierwszej i dziwne, że nie chciało mi się spać. Spędzałem troszkę więcej czasu w klubie, przez co trochę więcej hajsu się zebrało, co mnie bardzo cieszy. Położyłem się na plecach i patrzyłem w sufit. Nie wiem co mam teraz zrobić. Veronica jest moją córką, ale w ogóle jej tak nie traktuję. Nie ma matki, a teraz traci ojca, przez to, że się w niej zakochałem. 

Wiem, że to było głupie posunięcie z mojej strony, ale nie miałem przecież tego w planach, tak? Jeszcze długo myślałem nad tym wszystkim i około drugiej zasnąłem. 


Veronica Po'V


Ubrana w białe jeansy, czarną koszulkę na ramiączkach i tego samego koloru koturnach stoję przed lustrem, rozczesując włosy. Postanowiłam się nie malować, bo przecież nikt mnie tu nie zna a bez makijażu nie wyglądam aż tak źle.. Popsikałam się perfumami i podkreśliłam usta zwykłą pomadką. Załatwiłam jeszcze swoją potrzebę i umyłam ręce. Postanowiliśmy, że najpierw pójdziemy na śniadanie a potem na plażę. Założyłam pod spód różowy strój kąpielowy, który uwielbiam! Weszłam do pokoju, gdzie na łóżku siedział Justin, robiąc coś w telefonie.
Wyglądał tak cholernie seksownie. Miał na sobie jasne jeansy, białą, luźną bokserkę i białe trampki.
 -Oh skarbie, nie patrz się tak na mnie, bo się zarumienię. - zaśmiał się. 
Usiadłam mu na kolanach i przytuliłam go. 
-Coś się stało? 
-Nie, po prostu chciałam się przytulić. - dałam mu buziaka. 
Przekręcił nas tak, że leżałam pod nim. 
-Ładnie wyglądasz. - szepnął. 
-Dziękuję. - uśmiechnęłam się lekko. 
Justin złączył nasze usta w pocałunku. Jęknęłam cicho i poklepałam go po plecach. 
-Chodźmy już, bo potem będzie dużo ludzi na plaży. - mruknęłam. 
-Okey. - wstał. 
Było już po jedenastej. Wstałam wcześniej niż Justin, bo chciałam go obudzić. Udało mi się. Za piątym razem, ale ważne, że dałam radę. Wyszliśmy z domku, który chłopak zakluczył. Doszliśmy do najbliższej restauracji, bo Justin stwierdził, że nie chce mu się chodzić.
Szatyn zamówił sobie najmniejszą pizzę i colę a ja naleśniki z owocami i kawę. 
-Brzuch Ci wyjdzie na plaży. - skrzyżowałam ręce na piersi. 
-Mi to nie grozi, gorzej z Tobą. - uśmiechnął się sztucznie. 
Wywróciłam oczami i napisałam sms'a do Cam, że jestem z Justinem na wakacjach. 
Po trzydziestu minutach wyszliśmy. Postanowiliśmy iść do domku po koc i inne potrzebne rzeczy na plażę. 
Czyli oficjalnie mogę zacząć wakacje!


∆∆∆∆∆ 
Rozdział w ogóle mi się nie podoba, jest nudny i nawet nie chce tego komentować.
Dziwię się, że takie coś Wam daję, ale dawno nie było rozdziału, więc.
Ostatnio nie mam za nic chęci do pisania, co ja mówię nie mam na nic chęci.
Mam niezły (przepraszam za słowo, ale inaczej nie umiem tego ująć) zapierdol w szkole.
Jestem chora już od trzech tygodni, co mnie już przerasta bo ciągły ból głowy i gardła to okropne uczucie.
Za każdym razem, kiedy chcę usiąść i wziąć się za rozdział to coś mnie rozprasza, albo przypominam sobie o kartkówce czy sprawdzianie.
 Mam nadzieję, że mi to przejdzie.
Pisanie jest moją 'pasją' a przez szkołę nie mogę nawet tego rozwijać.
Jestem dopiero w drugiej gimnazjum (pewnie Was to dziwi) a nie mam na nic kompletnie czasu, więc wole nie myśleć c to będzie za rok czy dwa..
Jeszcze raz Was bardzo przepraszam.
Mam ogromną nadzieję, że jest to chwilowe i uda mi się z tego wyjść.
Tak czy inaczej nie wiem kiedy pojawi się nowy rozdział, ale myślę, że nie długo.
Do zobaczenia :).