-Czy ty podsłuchiwałeś moją rozmowę?!
-Ja? Nie! Chciałem zapytać, czy chcesz coś do jedzenia ale mało co, nie oberwałem drzwiami! - powiedział szybko.
-Chcę. Możesz zrobić spaghetti? - uśmiechnęłam się lekko.
Justin miał do mnie zaufanie i nie sądzę, że zrobiłby coś takiego.
-Jasne. - pocałował mnie w czoło odszedł.
Wow, jakaś nowość.
Pokręciłam głową i weszłam do pokoju. Skończyłam odrabiać lekcje i spakowałam się na jutro. Nie miałam siły (bardziej mi się nie chciało) nigdzie dziś iść. Już było czuć zapach sosu pomidorowego w całym domu.
Dobrze, że Justin jest dobrym kucharzem..
Włosy w międzyczasie zdążyły mi przeschnąć. Rozczesałam je i zrobiłam sobie warkocze. Kochałam tak chodzić jak byłam mała i zostało mi tak do dzisiaj. Założyłam kapcie i zeszłam na dół. W tam samym czasie Justin zaczął nakładać jedzenie na talerze. Usiadłam na krześle i czekałam na swoją porcję.
-Głodna? - spytał.
-Tak, dawaj jedzenie.
Zaśmiał się i postawił przede mną talerz. Podał mi widelec i zaczęłam jeść. Sam uczynił to samo.
-Siema! - usłyszałam krzyk.
Aż podskoczyłam. Oni są tak głośni, że połowa Detroit ich słyszy kiedy się z nami witają.
Serio..
-Oo spaghetti, jest jeszcze? - spytał Jack, podchodząc do kuchni.
-Nie dla Was.
-Oj cicho, nie ma kto nam gotować. - powiedział Harry. - I co już jej przeszło? - zwrócił się do Justina.
-Tak. - uśmiechnął się delikatnie.
Dokończyłam swoją obiado-kolację i wróciłam do pokoju. Szkoda, że Jake nie przyszedł z nimi, byłoby fajniej.
Położyłam się na łóżku, wzięłam telefon i słuchawki. Podłączyłam je i weszłam w muzykę. Włączyłam piosenkę Ariany Grande Wit it* i zaczęłam słuchać muzyki. Co jakiś czas wymachiwałam rękami i podśpiewywałam sobie. Potem zamknęłam oczy i zaczęłam się wsłuchiwać w tekst jednej z moich ulubionych piosenek. Położyłam się na prawym boku i nie wiem kiedy zasnęłam.
Justin Po'V
Usiadłem z chłopakami w salonie z trzema paczkami chipsów (było nas trzech, jedna na głowę).
-No więc, co nowego?
-Nic, poza tym, że coraz gorzej mi idzie wychowywanie Ronnie..
-W sensie?
-Chyba kogoś ma. - warknąłem.
Moje mięśnie się napięły na samą myśl, że ktoś ją dotyka.
-Co ty myślałeś? Że zakonnicą zostanie? - prychnął Jack.
-Nie, ale to moja córka i nie chcę, żeby ktoś ją skrzywdził. - odwróciłem wzrok.
-A może dlatego, że jest zajebista i chciałbyś ją mieć dla siebie?
-Nie pierdol, nie jestem jakimś pojebem.
-Ale chciałbyś czuć ją w sobie.. - mruknął.
-Weź mnie kurwa nie denerwuj.
-Czyli mam rację. - zaśmiał się.
-I co cię kurwa śmieszy?! Sam chciałbyś się z nią bzykać. - syknąłem.
-Nie ukrywam, ale gdybym to zrobił, to byś mnie wykastrował. - prychnął.
-Żebyś wiedział. - powiedziałem oschle.
Czyli nie tylko mi staje na jej widok. Im też. W sumie to wolałbym tego nie wiedzieć.
-Która godzina? - spytałem, kończąc jeść.
-Dziesiąta.
-Idę zobaczyć co robi młoda. - wstałem.
Wolnym krokiem wszedłem na górę. Zapukałem do drzwi, ale nie dostałem odpowiedzi. Wszedłem. Dziewczyna spała, wyglądała uroczo. Pomyśleć tylko, co ona ze mną robi, kiedy wychodzi w SAMEJ BIELIŹNIE na dół, albo przychodzi do mnie. Pomyślcie sobie, co się wtedy ze mną dzieje. Podszedłem do niej i wyjąłem z jej uszu słuchawki. Odłożyłem je razem z telefonem na szafkę nocną. Leżała na kołdrze, więc mam problem z przykryciem jej. Po kilku minutach wolnego wyjmowania kołdry z pod jej ciała, w końcu udało mi się ją okryć. Usiadłem na skraju łóżka i pogłaskałem ją po policzku. Mruknęła coś niezrozumiałego, po czym położyła się na plecach. Dzięki temu, że miała krótką bluzkę mogłem widzieć jej opalony brzuch. Przegryzłem wargę i zacząłem sunąć po nim opuszkami palców.
-Justin.. - szepnęła.
Spojrzałem na nią. Miała przymknięte oczy.
-Co, kochanie? - spytałem, nie przerywając.
-Łaskoczesz mnie.
-Śpij dalej. - odsunąłem się.
Dałem jej buziaka w policzek.
-Nie idź. - złapała mnie za nadgarstek. - Poczekaj aż zasnę. Proszę. - powiedziała słodko.
Nadal była zaspana.
-Umm.. Okey. - usiadłem obok niej.
-Połóż się. - mruknęła.
Przegryzłem wnętrze policzka, zastanawiając się, czy na pewno to zrobić.
-Poczekaj, zaraz wrócę.
Przecież nie zmarnuję takiej okazji..
Wbiegłem na dół. Chłopaki nadal siedzieli na kanapie oglądając coś w telewizji. Wziąłem pilot i wyłączyłem go.
-No ej! - krzyknęli w tym samym czasie.
-Idźcie już, chcę się położyć.
-No ale...
-Nie. Jutro przyjdźcie. - mruknąłem.
Oboje wstali i wyszli. Ani nie mają pracy, ani dziewczyny, nic. Ponownie wróciłem do Ronnie.
-Jestem. - szepnąłem.
-Chodź. - jęknęła.
Zdjąłem spodnie, koszulkę, skarpetki i kurtkę. Wszedłem pod kołdrę i Zgasiłem małą lampkę. Veronica wtuliła się w mój tors.
-Dobranoc. - szepnąłem, głaskając ją po głowie.
-Dobranoc. - pocałowała mnie w policzek.
Poczekałem aż brunetka zaśnie. Patrzyłem na nią jak w obrazek. Wyglądała tak słodko, kiedy spała. Nie wiem kiedy, sam odpłynąłem w głęboki sen.
Veronica Po'V
Leniwie otworzyłam powieki, kiedy usłyszałam krzyki.
-Przecież tylko leżę!
-Nie obchodzi mnie to! Ona ma piętnaście lat! I jest twoją córką!! - wrzasnęła.
Zobaczyłam babcię stojącą na środku pokoju. Wymachiwała rękami na wszystkie strony świata.
-No i co zrobiłaś? Obudziłaś ją! - warknął.
-Ronnie, skarbie.. - podeszła do mnie. - Czemu z nim śpisz?
-Nie miałam się do kogo przytulić i poprosiłam go, żeby spał ze mną. Jest moim tatą, więc. - przytuliłam się do niego.
-To nie jest normalne!
-Jezu, zluzuj majty. - jęknął Justin.
-Wychodzę! - krzyknęła i wyszła trzaskając drzwiami.
Zaczęliśmy się śmiać. Położyłam się na swojej poduszce i przetarłam twarz dłońmi.
-Wstawaj do szkoły! - poklepał mnie po nodze.
-Która jest?
-Po szóstej. - prychnął.
-Żartujesz sobie ze mnie?!
-Nie moja wina, że ona przyszła.
-Ja idę spać, sorry. - położyłam się na drugim boku.
-Wstawaj, no! - klepnął mnie w tyłek.
-Ty świnio! - krzyknęłam i gwałtownie się podniosłam.
Chciałam go uderzyć, ale złapał za moje nadgarstki i pociągnął do siebie. Siedziałam na nim okrakiem.
Okey, to serio dwuznacznie wygląda..
-Justin.. - mruknęłam.
-Przeproś. - powiedział.
-Nie ma takiej opcji, to ty mnie bijesz. - prychnęłam.
-To nie bicie. - uśmiechnął się.
-Puść mnie, chcę się zbierać. - jęknęłam.
Zaczęłam się kręcić a on odchylił głowę do tyłu i jęknął. Dopiero teraz zajarzyłam o co chodzi.
Ja siedziałam na jego ... No wiecie!
-Jesteś chory! - pośpiesznie wstałam. - Powiem babci!
-Nie powiesz, oboje dobrze o tym wiemy. - zaśmiał się. - Kurwa, Ronnie nienawidzę cię. Teraz muszę sobie zwalić.
-Skończ! - wrzasnęłam zasłaniając uszy.
Usłyszałam tylko jego śmiech a potem wyszedł.
Zobaczniec, z kim ja mieszkam..
Pokręciłam głową i podeszłam do szafy. Wyjęłam czarną, koronkową bieliznę (akurat była pierwsza, czemu nie) i weszłam z nią do łazienki. Włosy (mimo tego, że miałam warkocze) zebrałam i rozebrałam się. Weszłam do kabiny i odkręciłam ciepłą wodę. Umyłam dokładnie ciało żelem o zapachu mango i spłukałam pianę. Wyszłam i owinęłam się ręcznikiem. Wytarłam ciało i ubrałam bieliznę. Wyszłam, gasząc wcześniej światło.
Wyjęłam czarne rurki i czarny, luźny T-shirt. Założyłam ubrania i założyłam skarpetki.
-Zrób śniadanie! - krzyknęłam.
Spakowałam wszystko i ponownie weszłam do toalety. Rozplotłam włosy i rozczesałam je. Miałam jeszcze większe fale, niż zwykle i stwierdzam, że wygląda to dobrze. Pomalowałam rzęsy i zrobiłam delikatne kreski eyelinerem. Usta pomalowałam arbuzową pomadką i wyszłam. Zbiegłam na dół i od razu skierowałam się do kuchni. Justin przygotowywał śniadanie, ale nie widziałam dokładnie co. Usiadłam przy stole i w między czasie sprawdziłam twittera.
Tak, typowa nastolatka, wiem.
Justin był w czarnej luźnej koszulce, rurkach w tym samym kolorze i butach (również czarnych) na jego głowie był snackback, założony daszkiem do tyłu. Jak się dopasowaliśmy.
Oboje na czarno!
-W domu nie nosi się czapek. - mruknęłam.
-Ja noszę. - uśmiechnął się głupio.
Pokręciłam głową z rozbawieniem.
-Smacznego.
Postawił przede mną talerz z dwoma kanapki. Jedna z serem a druga z pomidorem, sałatą i rzodkiewką. Do tego herbata i jabłko.
-Dziś na bogato, widzę.
-Bardzo. - prychnął.
Usiadł po drugiej stronie i zaczął pić kawę. Kiedy zjadłam włożyłam wszystko do zmywarki i umyłam ręce. Było w pół do ósmej, dlatego za chwilę muszę iść.
-Zawieść cię?
-Nie, dziś się przejdę. - uśmiechnęłam się lekko.
-Okey. - mruknął.
Założyłam czarne jordany i wzięłam swoją torebkę.
-To pa! - krzyknęłam wychodząc.
Zamknęłam drzwi i zaczęłam kierować się w stronę szkoły. Pójdę przez park, będzie szybciej. Szłam, patrząc przed siebie. Przeważnie, jak odwracam wzrok to na kogoś wpadam.
Tak, ja i moje szczęście..
W szkole byłam za dziesięć, dlatego poszłam jeszcze do łazienki. Zrobiłam siku, umyłam ręce i poszłam do szafki. Teraz mam matmę. Nie no, błagam.. Wyjęłam książkę i zeszyt. Wolnym krokiem skierowałam się pod salę numer 102.
-Siema. - poczułam czyjąś dłoń na ramieniu.
To Luke.
-Hej! - przytuliłam go.
-Jak tam?
-Nie jest źle. - wzruszyłam ramionami. - Poza tym, że o szóstej przyszła do mnie babcia i zrobiła mi awanturę bo spałam z Justinem w jednym łóżku. - wywróciłam oczami.
-Ty i on?
-Co? Nie! Po prostu wczoraj jakoś.. Nie wiem, nie chciałam spać sama, po prostu. - westchnęłam.
-Okey, ja spadam, trzymka!
No i w tym samym momencie zadzwonił dzwonek. Weszłam do klasy i zajęłam miejsce w ostatniej ławce przy ścianie.
Do klasy weszło więcej osób i zajęło miejsca.
-Dzień dobry. - powiedział nauczyciel.
Pan Senev miał około czterdziestu pięciu lat (nikt z uczniów nie zna jego wieku), jest siwy, ale nawet spoko.
-Nie wiem, czy wiecie, ale.. W stołówce jest pożar.
Kurwa, co?
-Wychodzimy, szybko. - krzyknął.
Wszyscy zaczęli panikować. Wywróciłam oczami i wyszłam z klasy równo z nauczycielem. Dlaczego do cholery nikt nie dzwonił, nie krzyczał ni nic? Mówią nam to z takim spokojem, jakby to była codzienność. Wszyscy uczniowie zebrali się na boisku szkolnym. Znalazłam Camilę i pobiegłam do niej.
-Hej. - przywitała się.
-Siema. - mruknęłam.
-Czy tylko nam to powiedzieli tak.. Spokojnie?
-Nie wiem czy wiecie ale w stołówce jest pożar. - przedrzeźniałam nauczyciela.
-O nie. - zaczęła się śmiać.
-No serio! - prychnęłam.
-Pewnie odwołają zajęcia..
Przyjechała straż. Zrobiło się małe zamieszanie, przez co po prostu wyszłam. Nie będę stała i patrzyła jak latają z gaśnicami i czymś tam jeszcze. Wyjęłam telefon, kiedy już przekroczyłam ogrodzenie szkoły.
Ja: Możesz przyjechać do Starbucks'a przy szkole?
Kliknęłam "wyślij". W razie wątpliwości - pisałam do Jake'a. Wolnym krokiem doszłam do kawiarni. Kiedy usiadłam, dostałam sms'a.
Jake: Okey, będę za 10 minut.
Uśmiechnęłam się lekko. Zamówiłam dla siebie lemoniadę a dla bruneta mrożoną kawę. Minuty mi się strasznie dłużyły. Ale w końcu przyjechał.
-Nie powinnaś być w szkole? - spytał, kiedy już usiadł.
-W sumie tak, ale.. Był pożar a mi się nie chciało czekać. - zachichotałam. - Nie przywitasz się? - zrobiłam smutną minę.
Podszedł do mnie i dał mi buziaka.
-Proszę, zamówienie.
Przyszła do nas ta sama kelnerka, co wtedy jak byłam z Cam. Jake nawet na nią nie spojrzał. Mądry chłopak.
-Oddam Ci pieniądze potem, bo teraz nie mam.
-Nie musisz. - uśmiechnęłam się i zaczęłam pić swój napój. - Justin coś podejrzewa. - mruknęłam po chwili.
-Co? - zmarszczył brwi.
-Zachowuje się jakoś inaczej, ale nie sądzę, że wie o nas.
-On mnie zabije. - przetarł twarz dłońmi.
-Nie przesadzaj. Przynajmniej umrzesz szczęśliwy. - uśmiechnęłam się słodko.
On jedynie się zaśmiał i zaczął robić coś w telefonie.
∆∆∆
-Jest ktoś?! - krzyknęłam.
W odpowiedzi otrzymałam ciszę. Fajnie. Poszłam do kuchni i wyjęłam z lodówki jogurt. Usiadłam przy wysepce kuchennej na krześle barowym. Zaczęłam jeść, patrząc w okno. Podskoczyłam do góry, kiedy drzwi od domu się otworzyły. To pewnie Justin. Wbiegł na górę i po chwili znowu wyszedł z domu.
Ciebie tez miło widzieć.
Wywróciłam oczami i sprzątnęłam. Nie macie nawet pojęcia jaki syf był w salonie. Gorzej, jak w melinie. Korzystając z tego, że jestem sama i mi się nudzi, wybrałam numer do Jake. Lubię spędzać z nim czas, więc czemu nie.
-Już się stęskniłaś? - zachichotał.
-Nie, ale jestem sama, więc może wpadniesz? - usiadłam na kanapie.
-Nie powiem, jak to zabrzmiało, ale wiem, że nie miałaś tego na myśli, więc.. Dobra, przyjadę.
-Jej! - pisnęłam.
Usłyszałam jeszcze śmiech bruneta i zakończyłam połączenie. Trochę go sprowokuję.. Pobiegłam na górę i szybko otworzyłam szafę. Wyjęłam z niej obcisły crop top z motywem kwiatowym, jeansowe bardzo krótkie spodenki i założyłam ubrania. Lubię ich denerwować. Wrzuciłam zdjęte ciuchy do szafy. Wolnym krokiem poszłam na dół. Kiedy zamierzałam iść do kuchni, zatrzymał mnie dzwonek do drzwi. Tak szybko?
Wow.
-Otwarte! - krzyknęłam.
Do środka wszedł Jake z dwoma butelkami piwa.
Oho, będzie ostro.
-Chyba byłeś niedaleko, że tak szybko przyjechałeś.
-Robiłem zakupy na rogu. - zaśmiał się.
-To wszystko wyjaśnia.
-Przebrałaś się. - stwierdził.
-Było za gorąco. - przegryzłam wargę. - Chodź. - ruszyłam do salonu.
Celowo szłam pierwsza, bo wiedziałam, że będzie patrzył na mój tyłek.
Faceci..
Usiadłam na kanapie i włączyłam telewizor. Znalazłam kanał muzyczny. Jak można zauważyć - kocham słuchać muzyki. Dzięki niej chociaż na chwilę mogę oderwać się od rzeczywistości.
-Masz. - podał mi piwo.
-Nie powinnam, bo jak Justin się dowie, że dałeś mi piwo, zajebie nas.
-Powiemy, że to dla niego, ale za długo go nie było wypiliśmy.
Pokręciłam głową z rozbawieniem. Chłopak otworzył butelkę i zaczęliśmy pić. Mimo tego, że gorzkie jak nie wiem, to dobre. Po jakiś piętnastu minutach wypiliśmy wszystko.
-Jeszcze? - spytałam.
-Szalejesz. - zaśmiał się.
-Oj cssii. - zachichotałam.
Wolnym krokiem poszłam do kuchni. Wyjęłam z lodówki ostatnią puszkę piwa (Justin mnie zabije..) Otworzyłam ją i wypiłam trzy małe łyki. Poczułam za sobą czyjąś obecność.
-Wiesz, wyglądasz strasznie seksownie. - mruknął do mojego ucha.
-Mówisz?
-Mhm. - zaczął całować moją szyję.
Odchyliłam głowę w bok, dając mu przy tym lepszy dostęp. Odwrócił mnie twarzą do siebie i uniósł do góry. Posadził na blacie i stanął między moimi nogami. Całował mnie szybko i łapczywie, ale nie narzekałam.
-Ronnie.. - jęknął, kiedy niechcący dotknęłam jego krocza.
Odsunęliśmy się od siebie. Oboje oddychaliśmy głośno i szybko.
-Sorki. - zaśmiałam się.
-Będę musiał sobie zwalić, kurwa.
-Słyszę to już drugi raz.
-A kogo tak bardzo...
Przerwało mu otwieranie drzwi wejściowych.
Kurwa, Justin wrócił..
∆∆∆∆∆∆
*Wiem, że to świąteczna piosenka i dłuższy tytuł, ale akurat tego słuchałam no i tak mi przyszło xd
Hejka!
Hejka!
Rozdział wcześniej! ;D
Ja osobiście jestem z niego mega zadowolona, ale pomińmy fakt, że jest jakiś zboczony :'))
Chciałabym Wam złożyć życzenia świąteczne (nie umiem składać życzeń, lol)
Przede wszystkim spełnienia marzeń!
Zdrowa!
Szczęścia!
Fajnego chłopaka! :D
Pieniędzy! ;)
No i wgl wszystkiego co zapragniecie!
+ Szczęśliwego nowego roku.
Rozdział najprawdopodobniej nie pojawi się już w tym roku, ale wszystko może ulec zmianie :)
W każdym bądź razie, do zobaczenia x.
Wesołych świąt kochanie, dużo dobrych rzeczy i miliona koncertów Justina w Polsce ❤
OdpowiedzUsuńDziękuuuuję bardzo >>
UsuńJeeeej ♥ Chcę już następny rozdział!!!
OdpowiedzUsuńAww x.
UsuńRozdział jak zwykle cudny! Tobie również życzę zdrowych, pogodnych świąt spędzonych w gronie najbliższych ;* Dodaj rozdział jeszcze w tym roku ;* Proszę! <3 Pozdrawiam i weny życzę ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję miś <3
UsuńCudo. Wesołych świąt, szczęścia w nadchodzących roku, supi koncertu, dobrego picolo haha! :D kc x ♥♥
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo xx.
UsuńCudowny <33 i Wesołych Świąt :*
OdpowiedzUsuńDziekuję x.
UsuńAaa mega rozdział <3
OdpowiedzUsuńWesolutkich świąt i tego wszystkiego co zawsze się życzy! ;D
Dziekuje i nawzajem kochanie <3
UsuńAwwww *-* Świetny roźdźał <3
OdpowiedzUsuńWesołych świąt i szczęśliwego nowego roku :** no i oczywiście weny, żebyś miała dużooo pomysłów na roździały ;3
Dziękuję x.
UsuńNo i Justin się wpierdzielił. W takim momencie kiedy nie potrzeba xD
OdpowiedzUsuńCóż, czekam na kolejny i życzę ogromnej dawki weny c;
Miło spędzonego wolnego, wesołych świąt, pijanego sylwestra i w ogóle.. najedz się dobrze, to później będzie ci ciepło. :D (Mam nadzieję, że zrozumiesz o co mi chodzi >.<)
Rozumiem, haha xd
UsuńDziękuję za miłe słowa x.
Nie mogę się doczekać następnego i tego kiedy zacznie się coś dziać między Justinem a Ronnie ! :D
OdpowiedzUsuńŚWIETNY ŚWIETNY ŚWIETNY !
Aww dziękuję <3
UsuńNie jest zboczony, jest fajny, a ja kocham czytac jak sa sceny +18 wiec to co jest w tym rozdziale to nic :p do nastepnego,mam nadzieje ze szybko!:*
OdpowiedzUsuńDziekuje x.
OdpowiedzUsuńjejku naprawde supi pomysl na ff
OdpowiedzUsuńczekam z niecierpliwoscia na nastepny rodzial
powodzenia w dalszym pisaniu
Ojeeej dziekuje xx.
Usuń