wtorek, 22 grudnia 2015

{6} Nie miałam się do kogo przytulić i poprosiłam go, żeby spał ze mną..

NOTATKA POD ROZDZIAŁEM! <3


-Czy ty podsłuchiwałeś moją rozmowę?! 
 -Ja? Nie! Chciałem zapytać, czy chcesz coś do jedzenia ale mało co, nie oberwałem drzwiami! - powiedział szybko. 
-Chcę. Możesz zrobić spaghetti? - uśmiechnęłam się lekko. 
Justin miał do mnie zaufanie i nie sądzę, że zrobiłby coś takiego. 
-Jasne. - pocałował mnie w czoło odszedł. 
Wow, jakaś nowość. 
Pokręciłam głową i weszłam do pokoju. Skończyłam odrabiać lekcje i spakowałam się na jutro. Nie miałam siły (bardziej mi się nie chciało) nigdzie dziś iść. Już było czuć zapach sosu pomidorowego w całym domu.
 Dobrze, że Justin jest dobrym kucharzem.. 
Włosy w międzyczasie zdążyły mi przeschnąć. Rozczesałam je i zrobiłam sobie warkocze. Kochałam tak chodzić jak byłam mała i zostało mi tak do dzisiaj. Założyłam kapcie i zeszłam na dół. W tam samym czasie Justin zaczął nakładać jedzenie na talerze. Usiadłam na krześle i czekałam na swoją porcję. 
-Głodna? - spytał. 
-Tak, dawaj jedzenie. 
Zaśmiał się i postawił przede mną talerz. Podał mi widelec i zaczęłam jeść. Sam uczynił to samo. 
-Siema! - usłyszałam krzyk. 
Aż podskoczyłam. Oni są tak głośni, że połowa Detroit ich słyszy kiedy się z nami witają. 
Serio.. 
-Oo spaghetti, jest jeszcze? - spytał Jack, podchodząc do kuchni. 
-Nie dla Was. 
-Oj cicho, nie ma kto nam gotować. - powiedział Harry. - I co już jej przeszło? - zwrócił się do Justina. 
-Tak. - uśmiechnął się delikatnie. 
Dokończyłam swoją obiado-kolację i wróciłam do pokoju. Szkoda, że Jake nie przyszedł z nimi, byłoby fajniej.
Położyłam się na łóżku, wzięłam telefon i słuchawki. Podłączyłam je i weszłam w muzykę. Włączyłam piosenkę Ariany Grande Wit it* i zaczęłam słuchać muzyki. Co jakiś czas wymachiwałam rękami i podśpiewywałam sobie. Potem zamknęłam oczy i zaczęłam się wsłuchiwać w tekst jednej z moich ulubionych piosenek. Położyłam się na prawym boku i nie wiem kiedy zasnęłam.


Justin Po'V

Usiadłem z chłopakami w salonie z trzema paczkami chipsów (było nas trzech, jedna na głowę). 
-No więc, co nowego? 
-Nic, poza tym, że coraz gorzej mi idzie wychowywanie Ronnie.. 
-W sensie? 
-Chyba kogoś ma. - warknąłem. 
Moje mięśnie się napięły na samą myśl, że ktoś ją dotyka. 
-Co ty myślałeś? Że zakonnicą zostanie? - prychnął Jack. 
-Nie, ale to moja córka i nie chcę, żeby ktoś ją skrzywdził. - odwróciłem wzrok. 
-A może dlatego, że jest zajebista i chciałbyś ją mieć dla siebie? 
-Nie pierdol, nie jestem jakimś pojebem. 
 -Ale chciałbyś czuć ją w sobie.. - mruknął. 
-Weź mnie kurwa nie denerwuj. 
 -Czyli mam rację. - zaśmiał się. 
-I co cię kurwa śmieszy?! Sam chciałbyś się z nią bzykać. - syknąłem.
 -Nie ukrywam, ale gdybym to zrobił, to byś mnie wykastrował. - prychnął. 
-Żebyś wiedział. - powiedziałem oschle. 
Czyli nie tylko mi staje na jej widok. Im też. W sumie to wolałbym tego nie wiedzieć. 
 -Która godzina? - spytałem, kończąc jeść. 
-Dziesiąta. 
-Idę zobaczyć co robi młoda. - wstałem. 
Wolnym krokiem wszedłem na górę. Zapukałem do drzwi, ale nie dostałem odpowiedzi. Wszedłem. Dziewczyna spała, wyglądała uroczo. Pomyśleć tylko, co ona ze mną robi, kiedy wychodzi w SAMEJ BIELIŹNIE na dół, albo przychodzi do mnie. Pomyślcie sobie, co się wtedy ze mną dzieje. Podszedłem do niej i wyjąłem z jej uszu słuchawki. Odłożyłem je razem z telefonem na szafkę nocną. Leżała na kołdrze, więc mam problem z przykryciem jej. Po kilku minutach wolnego wyjmowania kołdry z pod jej ciała, w końcu udało mi się ją okryć. Usiadłem na skraju łóżka i pogłaskałem ją po policzku. Mruknęła coś niezrozumiałego, po czym położyła się na plecach. Dzięki temu, że miała krótką bluzkę mogłem widzieć jej opalony brzuch. Przegryzłem wargę i zacząłem sunąć po nim opuszkami palców. 
-Justin.. - szepnęła. 
Spojrzałem na nią. Miała przymknięte oczy. 
-Co, kochanie? - spytałem, nie przerywając. 
-Łaskoczesz mnie. 
-Śpij dalej. - odsunąłem się. 
Dałem jej buziaka w policzek. 
-Nie idź. - złapała mnie za nadgarstek. - Poczekaj aż zasnę. Proszę. - powiedziała słodko. 
Nadal była zaspana.
-Umm.. Okey. - usiadłem obok niej. 
-Połóż się. - mruknęła. 
Przegryzłem wnętrze policzka, zastanawiając się, czy na pewno to zrobić. 
-Poczekaj, zaraz wrócę. 
Przecież nie zmarnuję takiej okazji..
 Wbiegłem na dół. Chłopaki nadal siedzieli na kanapie oglądając coś w telewizji. Wziąłem pilot i wyłączyłem go. 
-No ej! - krzyknęli w tym samym czasie. 
-Idźcie już, chcę się położyć.
 -No ale... 
-Nie. Jutro przyjdźcie. - mruknąłem. 
Oboje wstali i wyszli. Ani nie mają pracy, ani dziewczyny, nic. Ponownie wróciłem do Ronnie. 
-Jestem. - szepnąłem. 
-Chodź. - jęknęła. 
Zdjąłem spodnie, koszulkę, skarpetki i kurtkę. Wszedłem pod kołdrę i Zgasiłem małą lampkę. Veronica wtuliła się w mój tors. 
-Dobranoc. - szepnąłem, głaskając ją po głowie. 
-Dobranoc. - pocałowała mnie w policzek.
 Poczekałem aż brunetka zaśnie. Patrzyłem na nią jak w obrazek. Wyglądała tak słodko, kiedy spała. Nie wiem kiedy, sam odpłynąłem w głęboki sen.


Veronica Po'V

Leniwie otworzyłam powieki, kiedy usłyszałam krzyki. 
-Przecież tylko leżę! 
-Nie obchodzi mnie to! Ona ma piętnaście lat! I jest twoją córką!! - wrzasnęła. 
Zobaczyłam babcię stojącą na środku pokoju. Wymachiwała rękami na wszystkie strony świata. 
-No i co zrobiłaś? Obudziłaś ją! - warknął. 
-Ronnie, skarbie.. - podeszła do mnie. - Czemu z nim śpisz? 
-Nie miałam się do kogo przytulić i poprosiłam go, żeby spał ze mną. Jest moim tatą, więc. - przytuliłam się do niego. 
-To nie jest normalne! 
-Jezu, zluzuj majty. - jęknął Justin. 
-Wychodzę! - krzyknęła i wyszła trzaskając drzwiami. 
Zaczęliśmy się śmiać. Położyłam się na swojej poduszce i przetarłam twarz dłońmi. 
-Wstawaj do szkoły! - poklepał mnie po nodze. 
-Która jest? 
-Po szóstej. - prychnął. 
-Żartujesz sobie ze mnie?! 
-Nie moja wina, że ona przyszła. 
-Ja idę spać, sorry. - położyłam się na drugim boku. 
-Wstawaj, no! - klepnął mnie w tyłek. 
-Ty świnio! - krzyknęłam i gwałtownie się podniosłam. 
Chciałam go uderzyć, ale złapał za moje nadgarstki i pociągnął do siebie. Siedziałam na nim okrakiem. 
Okey, to serio dwuznacznie wygląda.. 
-Justin.. - mruknęłam. 
-Przeproś. - powiedział. 
-Nie ma takiej opcji, to ty mnie bijesz. - prychnęłam. 
-To nie bicie. - uśmiechnął się. 
-Puść mnie, chcę się zbierać. - jęknęłam. 
Zaczęłam się kręcić a on odchylił głowę do tyłu i jęknął. Dopiero teraz zajarzyłam o co chodzi. 
Ja siedziałam na jego ... No wiecie! 
-Jesteś chory! - pośpiesznie wstałam. - Powiem babci! 
-Nie powiesz, oboje dobrze o tym wiemy. - zaśmiał się. - Kurwa, Ronnie nienawidzę cię. Teraz muszę sobie zwalić. 
-Skończ! - wrzasnęłam zasłaniając uszy. 
Usłyszałam tylko jego śmiech a potem wyszedł. 
Zobaczniec, z kim ja mieszkam.. 
Pokręciłam głową i podeszłam do szafy. Wyjęłam czarną, koronkową bieliznę (akurat była pierwsza, czemu nie) i weszłam z nią do łazienki. Włosy (mimo tego, że miałam warkocze) zebrałam i rozebrałam się. Weszłam do kabiny i odkręciłam ciepłą wodę. Umyłam dokładnie ciało żelem o zapachu mango i spłukałam pianę. Wyszłam i owinęłam się ręcznikiem. Wytarłam ciało i ubrałam bieliznę. Wyszłam, gasząc wcześniej światło. 
Wyjęłam czarne rurki i czarny, luźny T-shirt. Założyłam ubrania i założyłam skarpetki. 
-Zrób śniadanie! - krzyknęłam. 
Spakowałam wszystko i ponownie weszłam do toalety. Rozplotłam włosy i rozczesałam je. Miałam jeszcze większe fale, niż zwykle i stwierdzam, że wygląda to dobrze. Pomalowałam rzęsy i zrobiłam delikatne kreski eyelinerem. Usta pomalowałam arbuzową pomadką i wyszłam. Zbiegłam na dół i od razu skierowałam się do kuchni. Justin przygotowywał śniadanie, ale nie widziałam dokładnie co. Usiadłam przy stole i w między czasie sprawdziłam twittera. 
Tak, typowa nastolatka, wiem.
Justin był w czarnej luźnej koszulce, rurkach w tym samym kolorze i butach (również czarnych) na jego głowie był snackback, założony daszkiem do tyłu. Jak się dopasowaliśmy. 
Oboje na czarno! 
-W domu nie nosi się czapek. - mruknęłam. 
-Ja noszę. - uśmiechnął się głupio. 
Pokręciłam głową z rozbawieniem. 
-Smacznego. 
Postawił przede mną talerz z dwoma kanapki. Jedna z serem a druga z pomidorem, sałatą i rzodkiewką. Do tego herbata i jabłko. 
-Dziś na bogato, widzę. 
-Bardzo. - prychnął. 
 Usiadł po drugiej stronie i zaczął pić kawę. Kiedy zjadłam włożyłam wszystko do zmywarki i umyłam ręce. Było w pół do ósmej, dlatego za chwilę muszę iść. 
-Zawieść cię? 
-Nie, dziś się przejdę. - uśmiechnęłam się lekko. 
-Okey. - mruknął. 
Założyłam czarne jordany i wzięłam swoją torebkę. 
-To pa! - krzyknęłam wychodząc. 
Zamknęłam drzwi i zaczęłam kierować się w stronę szkoły. Pójdę przez park, będzie szybciej. Szłam, patrząc przed siebie. Przeważnie, jak odwracam wzrok to na kogoś wpadam. 
Tak, ja i moje szczęście.. 
W szkole byłam za dziesięć, dlatego poszłam jeszcze do łazienki. Zrobiłam siku, umyłam ręce i poszłam do szafki. Teraz mam matmę. Nie no, błagam.. Wyjęłam książkę i zeszyt. Wolnym krokiem skierowałam się pod salę numer 102. 
-Siema. - poczułam czyjąś dłoń na ramieniu. 
To Luke. 
-Hej! - przytuliłam go. 
-Jak tam? 
-Nie jest źle. - wzruszyłam ramionami. - Poza tym, że o szóstej przyszła do mnie babcia i zrobiła mi awanturę bo spałam z Justinem w jednym łóżku. - wywróciłam oczami. 
-Ty i on? 
-Co? Nie! Po prostu wczoraj jakoś.. Nie wiem, nie chciałam spać sama, po prostu. - westchnęłam.
 -Okey, ja spadam, trzymka! 
No i w tym samym momencie zadzwonił dzwonek. Weszłam do klasy i zajęłam miejsce w ostatniej ławce przy ścianie.
Do klasy weszło więcej osób i zajęło miejsca. 
-Dzień dobry. - powiedział nauczyciel. 
Pan Senev miał około czterdziestu pięciu lat (nikt z uczniów nie zna jego wieku), jest siwy, ale nawet spoko. 
-Nie wiem, czy wiecie, ale.. W stołówce jest pożar. 
 Kurwa, co? 
-Wychodzimy, szybko. - krzyknął. 
Wszyscy zaczęli panikować. Wywróciłam oczami i wyszłam z klasy równo z nauczycielem. Dlaczego do cholery nikt nie dzwonił, nie krzyczał ni nic? Mówią nam to z takim spokojem, jakby to była codzienność. Wszyscy uczniowie zebrali się na boisku szkolnym. Znalazłam Camilę i pobiegłam do niej. 
-Hej. - przywitała się. 
-Siema. - mruknęłam. 
-Czy tylko nam to powiedzieli tak.. Spokojnie? 
-Nie wiem czy wiecie ale w stołówce jest pożar. - przedrzeźniałam nauczyciela. 
-O nie. - zaczęła się śmiać. 
-No serio! - prychnęłam. 
-Pewnie odwołają zajęcia.. 
Przyjechała straż. Zrobiło się małe zamieszanie, przez co po prostu wyszłam. Nie będę stała i patrzyła jak latają z gaśnicami i czymś tam jeszcze. Wyjęłam telefon, kiedy już przekroczyłam ogrodzenie szkoły. 

 Ja: Możesz przyjechać do Starbucks'a przy szkole? 

Kliknęłam "wyślij". W razie wątpliwości - pisałam do Jake'a. Wolnym krokiem doszłam do kawiarni. Kiedy usiadłam, dostałam sms'a. 

Jake: Okey, będę za 10 minut. 

Uśmiechnęłam się lekko. Zamówiłam dla siebie lemoniadę a dla bruneta mrożoną kawę. Minuty mi się strasznie dłużyły. Ale w końcu przyjechał. 
-Nie powinnaś być w szkole? - spytał, kiedy już usiadł. 
-W sumie tak, ale.. Był pożar a mi się nie chciało czekać. - zachichotałam. - Nie przywitasz się? - zrobiłam smutną minę. 
Podszedł do mnie i dał mi buziaka. 
-Proszę, zamówienie. 
Przyszła do nas ta sama kelnerka, co wtedy jak byłam z Cam. Jake nawet na nią nie spojrzał. Mądry chłopak. 
-Oddam Ci pieniądze potem, bo teraz nie mam. 
-Nie musisz. - uśmiechnęłam się i zaczęłam pić swój napój. - Justin coś podejrzewa. - mruknęłam po chwili. 
-Co? - zmarszczył brwi. 
-Zachowuje się jakoś inaczej, ale nie sądzę, że wie o nas. 
-On mnie zabije. - przetarł twarz dłońmi. 
-Nie przesadzaj. Przynajmniej umrzesz szczęśliwy. - uśmiechnęłam się słodko. 
On jedynie się zaśmiał i zaczął robić coś w telefonie.


∆∆∆

Po godzinie Jake odwiózł mnie do domu. Nie było sensu wracać do szkoły, dlatego wróciłam. 
-Jest ktoś?! - krzyknęłam. 
W odpowiedzi otrzymałam ciszę. Fajnie. Poszłam do kuchni i wyjęłam z lodówki jogurt. Usiadłam przy wysepce kuchennej na krześle barowym. Zaczęłam jeść, patrząc w okno. Podskoczyłam do góry, kiedy drzwi od domu się otworzyły. To pewnie Justin. Wbiegł na górę i po chwili znowu wyszedł z domu. 
Ciebie tez miło widzieć. 
Wywróciłam oczami i sprzątnęłam. Nie macie nawet pojęcia jaki syf był w salonie. Gorzej, jak w melinie. Korzystając z tego, że jestem sama i mi się nudzi, wybrałam numer do Jake. Lubię spędzać z nim czas, więc czemu nie. 
-Już się stęskniłaś? - zachichotał. 
-Nie, ale jestem sama, więc może wpadniesz? - usiadłam na kanapie.
 -Nie powiem, jak to zabrzmiało, ale wiem, że nie miałaś tego na myśli, więc.. Dobra, przyjadę. 
-Jej! - pisnęłam. 
Usłyszałam jeszcze śmiech bruneta i zakończyłam połączenie. Trochę go sprowokuję.. Pobiegłam na górę i szybko otworzyłam szafę. Wyjęłam z niej obcisły crop top z motywem kwiatowym, jeansowe bardzo krótkie spodenki i założyłam ubrania. Lubię ich denerwować. Wrzuciłam zdjęte ciuchy do szafy. Wolnym krokiem poszłam na dół. Kiedy zamierzałam iść do kuchni, zatrzymał mnie dzwonek do drzwi. Tak szybko? 
Wow. 
-Otwarte! - krzyknęłam. 
Do środka wszedł Jake z dwoma butelkami piwa. 
Oho, będzie ostro. 
-Chyba byłeś niedaleko, że tak szybko przyjechałeś. 
-Robiłem zakupy na rogu. - zaśmiał się. 
-To wszystko wyjaśnia. 
-Przebrałaś się. - stwierdził. 
-Było za gorąco. - przegryzłam wargę. - Chodź. - ruszyłam do salonu. 
Celowo szłam pierwsza, bo wiedziałam, że będzie patrzył na mój tyłek. 
Faceci.. 
Usiadłam na kanapie i włączyłam telewizor. Znalazłam kanał muzyczny. Jak można zauważyć - kocham słuchać muzyki. Dzięki niej chociaż na chwilę mogę oderwać się od rzeczywistości. 
-Masz. - podał mi piwo. 
-Nie powinnam, bo jak Justin się dowie, że dałeś mi piwo, zajebie nas. 
 -Powiemy, że to dla niego, ale za długo go nie było wypiliśmy. 
Pokręciłam głową z rozbawieniem. Chłopak otworzył butelkę i zaczęliśmy pić. Mimo tego, że gorzkie jak nie wiem, to dobre. Po jakiś piętnastu minutach wypiliśmy wszystko. 
-Jeszcze? - spytałam. 
-Szalejesz. - zaśmiał się. 
-Oj cssii. - zachichotałam. 
Wolnym krokiem poszłam do kuchni. Wyjęłam z lodówki ostatnią puszkę piwa (Justin mnie zabije..) Otworzyłam ją i wypiłam trzy małe łyki. Poczułam za sobą czyjąś obecność. 
-Wiesz, wyglądasz strasznie seksownie. - mruknął do mojego ucha. 
-Mówisz? 
-Mhm. - zaczął całować moją szyję. 
Odchyliłam głowę w bok, dając mu przy tym lepszy dostęp. Odwrócił mnie twarzą do siebie i uniósł do góry. Posadził na blacie i stanął między moimi nogami. Całował mnie szybko i łapczywie, ale nie narzekałam.
-Ronnie.. - jęknął, kiedy niechcący dotknęłam jego krocza. 
Odsunęliśmy się od siebie. Oboje oddychaliśmy głośno i szybko. 
-Sorki. - zaśmiałam się. 
-Będę musiał sobie zwalić, kurwa. 
-Słyszę to już drugi raz.
 -A kogo tak bardzo... 
Przerwało mu otwieranie drzwi wejściowych. 
Kurwa, Justin wrócił..
  

∆∆∆∆∆ 
*Wiem, że to świąteczna piosenka i dłuższy tytuł, ale akurat tego słuchałam no i tak mi przyszło xd
Hejka!
Rozdział wcześniej! ;D
Ja osobiście jestem z niego mega zadowolona, ale pomińmy fakt, że jest jakiś zboczony :'))

Chciałabym Wam złożyć życzenia świąteczne (nie umiem składać życzeń, lol)
Przede wszystkim spełnienia marzeń!
Zdrowa!
Szczęścia!
Fajnego chłopaka! :D
Pieniędzy! ;)
No i wgl wszystkiego co zapragniecie!
+ Szczęśliwego nowego roku.

Rozdział najprawdopodobniej nie pojawi się już w tym roku, ale wszystko może ulec zmianie :)
W każdym bądź razie, do zobaczenia x.
 
 

22 komentarze:

  1. Wesołych świąt kochanie, dużo dobrych rzeczy i miliona koncertów Justina w Polsce ❤

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeeeej ♥ Chcę już następny rozdział!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział jak zwykle cudny! Tobie również życzę zdrowych, pogodnych świąt spędzonych w gronie najbliższych ;* Dodaj rozdział jeszcze w tym roku ;* Proszę! <3 Pozdrawiam i weny życzę ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudo. Wesołych świąt, szczęścia w nadchodzących roku, supi koncertu, dobrego picolo haha! :D kc x ♥♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudowny <33 i Wesołych Świąt :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Aaa mega rozdział <3
    Wesolutkich świąt i tego wszystkiego co zawsze się życzy! ;D

    OdpowiedzUsuń
  7. Awwww *-* Świetny roźdźał <3
    Wesołych świąt i szczęśliwego nowego roku :** no i oczywiście weny, żebyś miała dużooo pomysłów na roździały ;3

    OdpowiedzUsuń
  8. No i Justin się wpierdzielił. W takim momencie kiedy nie potrzeba xD
    Cóż, czekam na kolejny i życzę ogromnej dawki weny c;
    Miło spędzonego wolnego, wesołych świąt, pijanego sylwestra i w ogóle.. najedz się dobrze, to później będzie ci ciepło. :D (Mam nadzieję, że zrozumiesz o co mi chodzi >.<)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie mogę się doczekać następnego i tego kiedy zacznie się coś dziać między Justinem a Ronnie ! :D
    ŚWIETNY ŚWIETNY ŚWIETNY !

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie jest zboczony, jest fajny, a ja kocham czytac jak sa sceny +18 wiec to co jest w tym rozdziale to nic :p do nastepnego,mam nadzieje ze szybko!:*

    OdpowiedzUsuń
  11. jejku naprawde supi pomysl na ff
    czekam z niecierpliwoscia na nastepny rodzial
    powodzenia w dalszym pisaniu

    OdpowiedzUsuń