sobota, 16 stycznia 2016

{11} Różowa!

Veronica Po'V

Obudził mnie jakiś ciężar na brzuchu. Jęknęłam cicho i otworzyłam oczy. Na moim brzuchu, była głowa Justina a on mnie obejmował. 
-Justin, nie mogę oddychać. - mruknęłam. 
Nic. 
Pchnęłam na, że upadł na drugą stronę łóżka. Mruknął coś pod nosem i położył się na brzuchu. 
-Justin, wstawaj! - powiedziałam. 
-Kurwa, Justin! - krzyknęłam. 
-Cicho. - jęknął, bardziej przykrywając się kołdrą. 
Nie. 
Zaraz mu przywalę. 
-Wstań z mojego łóżka! 
-Nie, zamknij się. - burknął. 
Westchnęłam głośno i wepchnęłam Justina z łóżka. 
Cóż, dałam mu szansę, żeby wstał. 
-Idiotka. - westchnął. 
Wstał i ponownie rzucił się na łóżko. 
-Boli mnie łeb, przynieś tabletki. - jęknął. 
-Nie. 
 -No proooszę. 
-Nie. 
Nim zdążyłam zareagować Justin usiadł na mnie okrakiem i zaczął mnie łaskotać. Zaczęłam się śmiać i krzyczeć jak pojebana. 
-Dość! - wrzasnęłam i złapałam jego nadgarstki. 
-Przyniesiesz?
 -Tak, tylko zejdź ze mnie grubasie! 
-Grubasie? 
-Tak, złaź. - warknęłam. 
Justin wywrócił oczami a ja strzeliłam go w głowę. Wstałam i wyjęłam czystą bieliznę. 
-Idź po swoje tabletki i NIGDY nie wchodź do mojego pokoju bez pukania i nie śpij ze mną w jednym łóżku, tak? 
 -Oczywiście, księżniczko. - powiedział ironicznie. 
Pokazałam mu środkowy palec i weszłam do łazienki. Zamknęłam drzwi na klucz i rozebrałam się do naga.
Związałam włosy w koka na czubku głowy i weszłam pod prysznic. Umyłam swoje ciało żelem o zapachu truskawkowym i spłukałam powstałą pianę. Wyszłam i od razu wytarłam swoje ciało ręcznikiem. 
Kurwa, kurwa, kurwa! 
Dostałam okresu. Założyłam podpaskę i Ubrałam bieliznę. Rozpuściłam włosy, które po chwili uczesałam w kucyka. Pomalowałam rzęsy i wyszłam z łazienki. Wyjęłam z szafy czarne szorty, białą bluzkę z granatowe paski i skarpetki. Założyłam wyjęte rzeczy i popsikałam się perfumami. Napisałam do Cam i Luke'a, żeby przyszli do Starbucksa niedaleko mojego domu. Dostałam po jakimś czasie, że przyjdą, więc nie mam się czym martwić. Wzięłam czarną torbę i schowałam tam wszystkie potrzebne mi rzeczy. Wbiegłam na dół i weszłam do kuchni. Na stole stała miska z płatkami z mlekiem i obok jabłko. 
Nie no, Justin postarałeś się... 
Zjadłam śniadanie i umyłam zęby. Założyłam różowe, długie conversy i napisałam kartkę dla Justina, że wychodzę z Camilą i Lukiem na miasto. Nie chciało mi się go szukać. Wyszłam z domu i wolnym krokiem poszłam do Starbucksa.
Doszłam na miejsce po piętnastu minutach. Weszłam do środka i zobaczyłam tam już Camilę. 
Wow, szybka jest. Blondynka była w białej, obcisłej bokserce, kolorowej spódniczce i z tego co widzę w litach. 
Wyglądam przy niej jak bezdomna, lol. 
-Hej. - powiedziałam, siadając na przeciwko przyjaciółki. 
-Hejka. - dała mi buziaka w policzek. - Co tam? 
-Chcę z Wami pogadać, ale to ja Luke przyjdzie. 
-Jestem! - usłyszałam. 
Zachichotałam. 
-O wilku mowa. 
-Zamówię coś. - mruknął. 
-Kup mi hibiskusa, oddam ci zaraz pieniądze. - uśmiechnęłam się lekko. 
-Nie musisz. - zaśmiał się. - A Ty? Chcesz coś? - zapytał Cam. 
-Umm.. Kup mi mrożoną herbatę, proszę. - zatrzepotała rzęsami. 
-Zaraz wracam. 
Camila i Luke są w swoim otoczeniu jakieś 5 minut i jeszcze się nie pokłócili! Rekord. Po chwili wrócił i usiadł obok mnie. 
-No to mów. - pośpieszyła mnie Cami. 
-Nie wiem jak i od czego zacząć. - jęknęłam. 
-No dawaj, Ronnie.. - trącił mnie łokciem. 
-Umm.. Chodzi mi o Justina. - zaczęłam. - Nie wiem czy Wam mówiłam ale.. Całowaliśmy się i od tego czasu on jak i ja mamy jakieś inne stosunki. - urwałam i spojrzałam na nich. - Wczoraj spał ze mną w łóżku, wcześniej, jak zeszłam na dół, byłam w samej bieliźnie i crop topie to chyba mu stanął bo poprawiał spodnie.. Nie wiem co się dzieje ale.. Chyba czuje do niego coś więcej. - zakończyłam.
 -Kurwa. - przegryzła wargę. 
-No, kurwa. - dodał Luke. 
Cholera, pomyślą, że jestem jakąś idiotką bo podoba mi się własny ojciec. Chociaż w sumie to nie jest normalne. 
 -A i pobił Jake'a i jest zły kiedy jestem z Harrym. 
-Zazdosny. - powiedziała od razu Camila. 
-Nie wiem.. 
-Ale ja wiem! 
Siedzieliśmy w ciszy, którą przerwał kelner. Przyniósł nam nasze napoje. Piliśmy w ciszy, co zaczęło się robić niezręczne. 
-Co teraz robimy? - spytałam. 
-Ja odpadam, bo wracam do domu. - mruknęła blondynka.
 -Czemu? 
-Obiecałam mamie, że pojadę z nią do cioci bo ma imieniny. 
-Oh, okey. A ty? 
-Możemy gdzieś iść, jeśli chcesz. - wzruszył ramionami. 
-Ale czy ty chcesz. 
-Chcę.  

∆∆∆

Pożegnaliśmy się z Camilą i poszliśmy z Lukiem do parku. Gadaliśmy o różnych rzeczach, aktualnie o moim okresie. Nasze tematy są dziwne, nie pytajcie.. 
-Więc.. Z kim idziesz na bal? - spytałam. 
Usiedliśmy na ławce w cieniu. Było strasznie ciepło, jak na czerwiec. 
-Nie wiem czy w ogóle idę. 
-No chyba sobie żartujesz! 
-To moja ostatnia klasa, nie wiem.. Nie mam z kim iść. - spuścił głowę. 
-Jest tyle dziewczyn, a ty nie masz z kim iść? Nie rozśmieszaj mnie! 
-A Ty ze mną pójdziesz? - spytał nagle. 
Szczerze to w ogóle się tego nie spodziewałam. Luke jest moim przyjacielem a ja traktuję go nawet jak starszego brata. Wiemy o sobie wszystko i wspieramy się nawzajem. Po prostu kocham go "po przyjacielsku" 
-Więc? 
-Um, przepraszam, zamyśliłam się. Jasne, ale jako para czy przyjaciele? 
-Przyjaciele. - uśmiechnął się lekko. 
-Oki. - zachichotałam. 
-Jaką masz sukienkę? - spytał. 
-Nie powiem Ci, zobaczysz w dzień balu. 
-No ej.. - jęknął. 
-Oj cicho! Powiem Ci tylko, że jest śliczna. 
-Dużo się dowiedziałem. - wywrócił oczami. - Dla Was to połowa sukienek jest śliczna. 
-Nie prawda. Ta jest ró.. 
-Różowa! 
-Wcale nie! - pisnęłam. - jest.. Różniąca się od innych. 
 -Nie umiesz kłamać, Ronnie. - zaśmiał się. 
-Cóż.. Ale umiem sprawić, że stanie i tobie i mojemu Justinowi. 
-Wygrałaś. 
 
∆∆∆
 
Wróciłam do domu po godzinie. Zdjęłam buty w przedpokoju i weszłam do salonu. Justin leżał na kanapie i oglądał telewizję jedząc chipsy. On niedługo będzie gruby. Co ja mówię.. Już jest. 
-Hej. - powiedział. 
-Cześć. - usiadłam na fotelu. 
-Gdzie byłaś? 
 -Napisałam ci kartkę, że wychodzę z Lukiem i Cam na miasto. 
-Oh, okey. - mruknął. 
Oglądałam przez jakieś dziesięć minut telewizję a kiedy się znudziłam wstałam i poszłam do swojego pokoju. Rzuciłam torbę byle gdzie i położyłam się na łóżku. Jest gorąco, duszno i pewnie będzie burza.
 Ta, typowe.. 
Korzystając z tego, że nie mam co robić otworzyłam okno i usiadłam na parapecie. Patrzyłam na "krajobraz" przed sobą. Jęknęłam cicho i ponownie rzuciłam się na łóżko. Kurwa, umieram z nudów, serio. Wpadłam na pomysł! 
-Juuustin?!! - krzyknęłam. 
Po kilku minutach usłyszałam kroki po schodach  
-Co? - spytał. 
-Pójdziemy gdzieś? 
-To znaczy? 
-Na obiad? 
-Masz szczęście, że jestem głodny.. Zbieraj się. - mruknął i wyszedł. 
Muszę się przebrać, bo w takim stroju nie wypada jechać do restauracji.. Wyjęłam z szafy boyfriendy i czarną koszulkę na ramiączka. Tak, od razu lepiej. Włosy rozpuściłam i rozczesałam. Zrobiłam siku i zmieniłam podpaskę (nie musieliście tego wiedzieć) Pomalowałam usta truskawkową pomadką i zeszłam na dół. Założyłam czarne szpilki i wzięłam torbę. 
-Gotowa? - usłyszałam. 
Odwróciłam się i zobaczyłam Justina. 
O mój Boże, wyglądał nieziemsko!
Miał na sobie białą koszulę, czarne jeansy i tego samego koloru marynarkę. Na jego nogach były białe supry. 
-Nie patrz się tak na mnie! 
-N-nie patrze. 
-Mhm. - zaśmiał się. 
Wyszliśmy z domu do weszliśmy do samochodu. Justin odpalił silnik a ja włączyłam radio. Akurat leciała piosenka Seleny Gomez "Same old love" Zaczęłam śpiewać cicho piosenkę pod nosem. 
-Awww. - mruknął. 
-Co? 
-Śpiewasz przy mnie. - poruszył zabawnie brwiami. 
-Ta. - zaśmiałam się. 
Pod restauracją byliśmy po dziesięciu minutach. Wyszłam z samochodu i dogoniłam Justina. Taki z niego gentleman, że ani nie otworzył mi drzwi ani, nie poczekał. 
Typowo.
Weszliśmy do środka i zajęliśmy jeden z wolnych stolików. Wzięliśmy menu i po chwili przyszła do nas kelnerka. Miała czarne włosy do ramion i uroczą grzywkę. Była młoda. Ubrana w czarną sukienkę i czarne balerinki. 
-Mogę przyjąć zamówienie? 
-Ja poproszę spaghetti i mrożoną herbatę. - mruknął. 
Dziewczyna zapisała to i spojrzała na mnie. 
-Um, ja poproszę małą pizze wegetariańską i colę. - uśmiechnęłam się lekko. 
-Dobrze, Wasze zamówienie będzie gotowe do piętnastu minut, jeśli będziecie czegoś potrzebować zapraszam na kasy. 
 Odeszła. 
Wiecie co mnie najbardziej dziwi? Justin nawet na nią nie patrzył. Wow, to zupełnie nie w jego stylu.
-W poniedziałek wracasz do szkoły? 
-Niestety. - jęknęłam. 
-Luz, jeszcze dwa tygodnie. 
-W sumie racja.. - westchnęłam. 
Siedzieliśmy chwilę w ciszy, czekając na zamówienie. Jedliśmy również nie rozmawiając.. To zaczyna się robić niekomfortowe. Wypiłam do końca picie i spojrzałam na Justina.
Akurat w tym czasie zrobił mi zdjęcie.
 Idiota. 
-Usuń to. 
-Nie. 
-Usuń. To. - warknęłam. 
Zaśmiał się i pokazał mi zdjęcie. Nie było okropne ale było też dobre. Mój ojciec jest gorszy niż dziecko. 
-Wracamy? - spytałam. 
-Pojedziesz ze mną na chwilę do klubu? Wezmę papiery i sprawdzę jedną rzecz. 
-Um, dobra. - westchnęłam.
 
∆∆∆
 
Niepewnie szłam za Justinem przez klub. Grała muzyka i było kilka ludzi. Bardziej mężczyzn. Usłyszałam gwizdy z ich strony. Wywróciłam oczami i pokazałam im swój środkowy palec. 
-Ronnie.. 
-No co? Tylko ich spławiłam. 
-Po prostu to ignoruj.. - jęknął. 
W gabinecie usiadłam ma fotelu a Justin poprzekładał jakieś papiery i zaczął coś pisać. Po dziesięciu minutach wyszliśmy. Szybko doszłam do samochodu i wsiadłam do niego. Nie czułam się za dobrze z powodu okresu, ale nie chciałam dać po sobie niczego poznać. Justin twierdzi, że mam "okresowe humory" a to mnie cholernie irytuje. Może i jestem bardziej nerwowa, ale chyba każda z dziewczyn tak ma. Mogę się z nim wymienić i zobaczymy, co on będzie robił. Wyjechaliśmy z pod klubu i pojechaliśmy najkrótszą drogą do domu, która zajęła nam dokładnie 8 minut. Wysiadłam pierwsza i bez słowa wysiadłam. Zdjęłam buty i wzięłam z kuchni pudełko tabletek przeciwbólowych i butelkę wody. Nie mam siły, więc tylko się umyję i pójdę spać..  
 
∆∆∆
 
-Myślałam, że już mnie zapyta. - westchnęłam, wychodząc z klasy. 
Dziś pan od matmy pytał osoby przy tablicy. Na szczęście mi się udało. Nie zapytał mnie. Bardzo dobrze bo tego nie umiem i pewnie dostałabym jedynkę. Na razie wychodzi mi 5 więc nie chcę tego zepsuć. Tak wiem - piątka z matmy to cud. W sumie to nie wiem jak to zrobiłam. Założyłam okulary przeciwsłoneczne i wyszłam na boisko szkolne. Poprawiłam swoje jeansowe ogrodniczki i podeszłam po cichu do Luke'a. Stał tyłem, gadając z chłopakami. Skorzystałam z okazji i wskoczyłam mu "na barana" zasłaniając oczy. 
-Hejka. - uśmiechnęłam się. 
-Złaź grubasie. - jęknął. 
-Jak ona jest gruba to.. - mruknął David. 
-Może gruba nie jestem ale trochę ciężka. - zachichotałam i ustałam obok. 
Było dziś strasznie gorąco a siedzenie w tym czasie w szkole wcale nie było lepsze. 
-Skończyłaś już lekcje? 
-Nie, jeszcze mam infe. - wywróciłam oczami. 
-Zrywasz się z nami? 
-Um, nie mogę zniszczyć sobie frekwencji. 
-Nasza Ronnie taka grzeczna? 
-Uwierz, że tak. - spojrzałam na Davida. 
-No dobra, my lecimy, narka. 
-Pa! - powiedziałam kiedy odeszli. 
Wolnym krokiem wróciłam do szkoły. Zostało dokładnie 7 minut przerwy a ja nie miałam co robić. Camila nie przyszła, chłopaki poszli a wszyscy inni tutaj są beznadziejni. Sorry, taka prawda. Usiadłam na ścianą po turecku. Wyjęłam telefon i usiadłam na instagrama.
 Poprzeglądałam zdjęcia i z Dodałam jedno *klik*
Po niecałej minucie miałam już kilka polubień. 
Tsa, typowo. 
Zadzwonił dzwonek i wstałam. Poczekaliśmy na nauczyciela, który otworzył salę. Usiadłam na swoim miejscu. 
Całą lekcję nic nie robiłam. Zresztą połowa klasy też. Informatyka jest beznadziejna, serio. 
W końcu zadzwonił upragniony przeze mnie dzwonek. Jak najszybciej wyszłam z sali. Wybrałam numer do Justina. Nie odbierał. Super. W taki upał będę wracać sama. Wybrałam najkrótszą drogę. Nie mogę sobie nawet wyobrazić jak będzie w wakacje. Szłam szybko. Chcę być w domu, gdzie w 100% jest chłodniej. Dosłownie wbiegłam do domu. Poczułam smród papierosów i piwa. 
 Wywróciłam oczami i zdjęłam buty. Wolnym krokiem ruszyłam w stronę salonu. Byli u niego chłopcy, bo słyszałam śmiechy. 
-Jezu, Ronnie ma okres. - jęknął Justin.
 Na prawdę musiał to powiedzieć?! Nie znam większego idioty od niego. 
-Rozkapryszona księżniczka. Ma te swoje jebane humorki i mnie denerwuje. Gówniara dosłownie rozstawia wszystkich po kątach i zachowuje się jak skończona suka. 
Ałć
Nawet nie zauważyłam kiedy w moich oczach zebrały się łzy. Czyli on ma o mnie aż tak okropne zdanie? 
-Kurwa, mam jej serdecznie dość, wolałbym nie mieć dzieci, jak wy. 
Cios. Prosto. W. Serce. 
A najgorsze jest to, że nawet Jake nie stanął w mojej obronie. Szybkim krokiem podeszłam do nich. -Masz jeszcze coś do powiedzenia na mój temat? - spytałam. 
On był najebany w trzy dupy. 
-O widzicie! Księżniczka się wkurza. - prychnął. 
Nie wytrzymałam. Zamachnęłam się i uderzyłam go w lewy policzek. Pobiegłam do swojego pokoju i zatrzasnęłam drzwi. Nie mogę uwierzyć, że powiedział coś takiego. Zsunęłam się na ziemię i schowałam twarz w kolanach wybuchając płaczem. 
Mój własny ojciec powiedział to, że wolałby nie mieć dzieci..
 
∆∆∆∆∆
Hejka!
Rozdział... um, nie chcę go komentować..
Nie zbyt mi się podoba, bo pisałam go na szybko.
Mam tak dużo lekcji, kartkówek i sprawdzianów, że nawet się nie wyrabiam.
Ale nie będę Was zanudzać własnym życiem..
Prosze Was o komentarze, bo to bardzo motywuje!
Nie wiem kiedy następny...
Do następnego kochani i zapraszam Was na moje nowe opowiadanie: klik 
Do następnego kochani <3 
 

  
 

52 komentarze:

  1. Nareszcie się doczekałam haha ! Świetny rozdział jak zwykle ! :D
    Zapraszam też do siebie: http://itsstrongerthanme-jbff.blogspot.com/
    U mnie też jest podobna tematyka "Ojciec z córką" XD Nie moge się doczekać następnego !

    OdpowiedzUsuń
  2. Omg ale akcja. Pijany człowiek mówi prawdę. Zobaczymy jak z tego się wywinie

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam ciary jak to czytam..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie zajebiste. Dziewczyno masz talent ! To jest wrecz podniecajace. Mam nadziej ze nie jestem i jedynym chlopakiem i nie tylko mi staje jak to czytam.

      Usuń
    2. Jesteś chłopakiem? Ło :D
      No nie wiem czy jeszcze jakiś chłooak to czyta xd
      O matkoo nie musiałeś mi tego mówić! :')))

      Usuń
    3. Hahahhahahaaaha ale takie są fakty :)

      Usuń
    4. To ty sprawiasz ze mi stajw więc to twoja wina!

      Usuń
    5. Matko, weź xDDDDDD
      A w jakich momentach najbardziej? (͡° ͜ʖ ͡°)

      Usuń
    6. We wszystkich erotycznych scenach. Wez daj jakis sex i bedzie dobrze

      Usuń
    7. a to źle ?

      Usuń
    8. absolutnie nie :> chcialabys to zobaczyc tylko nie wiem czy twój wzrok tak wysoko siega :*

      Usuń
    9. O Boże, coo? :'))))
      Moge cos napisać, ale jak przestaniesz mi o tym mówić xDDD

      Usuń
    10. Oczywiscie to juz koniec mojego tematu

      Usuń
  4. Wspaniały, ciekawi mnie co teraz zrobi Ronnie i oczywiście Justin jak już wytrzeźwieje... �� Julia

    OdpowiedzUsuń
  5. Co ty masz z tym słowem 'typowe'? :")
    O nieee, Justin, przegiąłeś. >_<
    Justin i alkohol to nie jest dobre połączenie.
    Czekam na kolejny rozdział i życzę dużo weny C;
    No i dobrych ocen na klasówkach! B|

    OdpowiedzUsuń
  6. Nieźle, Btw po co ona mówi o pocałunku swoim przyjaciołom? Ja na jej miejscu trzymała bym język na kłódkę. Idk

    OdpowiedzUsuń
  7. cudowny
    tylko koncówka mnie zaskoczyla, ale chyba to dobrze
    czekam z niecierpliwoscia na nastepny ♥ xoxo

    OdpowiedzUsuń
  8. Końcówka jest smutna :/

    A tak to czyta sie genialnie!!

    OdpowiedzUsuń
  9. Omg omg omg jakie cudoooooo

    OdpowiedzUsuń
  10. Super, nie moge sie doczekac nnasteonego! Biedna ronnie, hak on mogl cos takiego jej powiedziec??:(((

    OdpowiedzUsuń
  11. Justin co ty gadasz ?! Przeciesz ty ją kochasz! Pozdrawiam i weny życzę ;*

    OdpowiedzUsuń
  12. Justin, co w ciebie wstąpiło???? Rozdział super, czekam na nexta :) M.P

    OdpowiedzUsuń