piątek, 1 lipca 2016

{18} Tak, jestem padnięta.

proszę o komentarze :)

Justin Po'V

Rozłożyłem koc, przy którym położyłem torbę swoją i Ronnie. Zdjąłem koszulkę i spodnie, zostając w samych kąpielówkach. Ronnie zrobiła to samo. Usiadła, prostując nogi. 
-Idziesz do wody? - spytałem. 
-Um, usiądź ze mną na chwilę. - spojrzała na mnie, mrużąc oczy. 
Pokiwałem głową i usiadłem obok brunetki. 
-Coś nie tak? -Nie, po prostu.. Dziwnie się czuję. 
-Jaśniej? - mruknąłem. 
-Jesteśmy tutaj jako małżeństwo, a ja mam piętnaście lat. - szepnęła. 
-Nie rozumiem.. 
-Chciałabym mówić do Ciebie tato, chociaż od czasu do czasu.. 
 -Skarbie, ale przecież ja ci tego nie zabraniam. Możesz tak do mnie mówić. 
-Na prawdę? - spojrzała w moje oczy. Pokiwałem głową i dałem jej szybkiego buziaka w usta. -Chodź ze mną do wody. 
-Okej, tatusiu. - uśmiechnęła się. 
Kiedy wstała, ustała na palcach i pocałowała mnie. Oczywiście odwzajemniłem pocałunek, który nie trwał długo, bo chciałem wykorzystać czas tutaj jak najlepiej.
 Złapałem Veronicę za rękę i razem weszliśmy do wody. Była na prawdę ciepła. 
-Chodź szybciej. - jęknąłem. 
-Oglądam. - warknęła. 
Rozglądała się na wszystkie strony. Weszliśmy tak, że woda sięgała mi do bioder, a jej do polowy brzucha. 
-Awwh, jak fajnie. - szepnąłem. 
-Mhm. - objęła mnie. 
Pocałowałem ją w głowę i potarłem plecy. 
-Ja to pływam. - powiedziałem. 
-Ew, idę na koc w takim razie. - zrobiła smutną minkę. 
-Przecież umiesz pływać, chodź. 
-Nie.. 
Nie zdążyła dokończyć, bo wpiłem się w jej usta. Kiedy brakowało mi tchu, odsunąłem się i zacząłem płynąć.


Veronica Po'V 

 Patrzyłam jak Justin płynie, przez jakiś czas, ale znudziło mi się to. Wolnym krokiem ruszyłam na koc i wyjęłam ze swojej torby krem z filtrem. Z racji tego, że nigdy nie byłam blada - mam na myśli to, że jeśli bardziej się opalę będę wyglądać jak mulatka. Posmarowałam ramiona i ręce.
Poczułam coś zimnego ma plecach. 
-Kurwa mać... - odwróciłam się. 
Za mną siedział uśmiechnięty od ucha do ucha Justin. Czy mogę go zabić? 
-Posmaruj mi plecy, jak już przyszedłeś. - westchnęłam. 
Odgarnęłam włosy na jedną stronę.
Szatyn wsmarował krem w moje plecy a ja podziękowałam mu i wstałam. 
-Teraz to ja idę pływać. - uśmiechnęłam się lekko. 
-No ej, to nie fair.. - fuknął. 
-Co jest nie fair, Justin? Hm? 
-Nie chciałaś pływać ze mną. 
-W takim razie Ty chodź ze mną. - wzruszyłam ramionami. 
-Dobra. - powiedział przez zaciśnięte zęby.
-Ale.. - zaczęłam. - Najpierw musisz mnie złapać. - powiedziałam.
 Justin już zaczął się podnosić a ja ruszyłam biegiem do wody. 
-Ronnie, nie denerwuj mnie! - krzyknął. 
Zachichotałam i biegłam dalej. Chlapałam wodą, co chwilę przepraszając ludzi, których opryskałam. Ups? 
Chciałam się odwrócić i zobaczyć jak daleko jest Justin, ale poczułem jak moje ciało zostaje przerzucone przez czyjeś ramie. Po tatuażach na rękach poznałam, że to Justin. Oboje oddychaliśmy głośno. 
-Jesteś głupią cipą, wiesz? 
 -Mam to po ojcu. - odparłam. - A teraz łaskawie mógłbyś mnie postawić. - uderzyłam go w plecy. 
-Nie. 
-Justin, idioto postaw mnie! - pisnęłam.
Poczułam pieczenie na pośladku. 
 -Jesteś nienormalny! - wrzasnęłam. 
-Shhh, bo będę musiał to powtórzyć. - szepnął. 
Wzięłam głęboki oddech, żeby się uspokoić. 
-Puścić cię? 
-No! 
Justin puścił mnie a ja cała zanurzyłam się pod wodą. 
Zajebiście.
 Wynurzyłam się z wody i odgarnęłam włosy do tyłu. 
-Nienawidzę Cię, debilu! - krzyknęłam i zaczęłam uderzać w jego tors. 
-Chciałaś, żebym Cię puścił. - złapał moje nadgarstki. 
-Robisz ze mnie idiotkę, zdajesz sobie z tego sprawę? - syknęłam. 
Niespodziewanie Justin wpił się w moje usta. Owinęłam dłonie wokół jego szyi a on podniósł mnie, łapiąc za moje pośladki. Oboje jęknęliśmy. Justin polizał moją dolną wargę, prosząc o wejście do mojej buzi. Uchyliłam je a nasze języki zaczęły tańczyć taniec, do którego układ znałyśmy tylko my. Mój żołądek wywinął fikołka, bo zrobiłam się głodna. Szatyn odsunął się i wybuchnął śmiechem. 
-Zepsułaś nam chwilę. 
-Nie moja wina, że jestem głodna, nie sądzisz? 
 -Idziemy coś zjeść? - spytał. 
-Przyszliśmy niedawno.. Zostańmy jeszcze trochę, z głodu nie umrę. - uśmiechnęłam się lekko i znów złączyłam nasze usta w (kolejnym) pocałunku.
  
∆∆∆

 Po godzinie zebraliśmy rzeczy i poszliśmy je odnieść. Justin znalazł w internecie fajną restaurację, 6 km od naszego domku. Wzięłam szybki prysznic i umyłam włosy. W całej łazience pachniało czekoladą, przez mój żel i szampon. Wytarłam ciało ręcznikiem i ubrałam białą bieliznę. 
-Justin, daj mi suszarkę! - krzyknęłam. - A i kosmetyczkę! 
Po chwili drzwi się otworzyły, a Justin podał mi rzeczy. Dałam mu szybko buziaka w ramach podziękowania i zaczęłam się szykować. Włosy jedynie wysuszyłam. Mój makijaż składał się z maskary, eyelinera i zwykłej pomadki. Wyszłam z łazienki, uprzednio gasząc światło i podeszłam do walizki. Wyjęłam jeansowe szorty, szary, luźny crop top na ramiączkach i białe, krótkie conversy. Szybko się ubrałam i popsikałam perfumami. 
-Boże! - pisnęłam. 
Justin leżał na łóżku ciągle mi się przyglądając.
-Przestraszyłeś mnie, idioto! 
-Wybacz. - zaśmiał się. 
Justin wstał i podszedł do lustra, wiszącego na ścianie. Poprawił włosy a ja mogłam zobaczyć jak zajebiście wygląda. Czarne rurki z małymi dziurami gdzieniegdzie, jasno fioletowa bluza bez kaptura i białe buty za kostkę. Wyglądał niesamowicie 
-Idziemy, czy będziesz się tak na mnie patrzeć? 
-Um, chodźmy. - mruknęłam. 
Schowałam komórkę do kiszeni i wyszłam z domku.
Po czterdziestu minutach marszu byliśmy na miejscu. Od razu zamówiliśmy swój posiłek. Ja wybrałam roladki z łososiem a Justin omlet z owocami. Czekając, rozmawialiśmy o tym, co będziemy jutro robić. Niestety nie udało nam się nic uzgodnić, bo Justin chciał iść na plażę, a ja pozwiedzać. Spróbowałam swojego posiłku i powiem Wam, że jest przepyszny! Na ogół nie jadam ryb, więc jest to trochę coś innego. Jedzenie Justina, wyglądało tak ładnie, że zrobiłam temu zdjęcie i wstawiłam na instagrama. 
-Podpisz, że to moje. 
 -No i co jeszcze? - prychnęłam. 
Dokończyłam jeść, zaraz po chłopaku. Powiedział, że musi iść jeszcze do łazienki. Gorzej z nim, niż z babą.
Punkt 19 opuściliśmy restaurację. Teraz idziemy na plażę, obejrzeć zachód słońca bo jak powiedział Justin "zawsze chciałem to zrobić z ukochaną osobą, a nie miałem okazji". Więc takim oto sposobem znaleźliśmy się na plaży. Usiadłam na piasku i zachęciłam Justina do tego samego. Położyłam głowę na jego ramieniu i zaczęłam wpatrywać się w wodę. Było tu ślicznie. Słońce już powoli zachodziło, odbijając się od wody. 
-Podoba ci się? 
-Tak, jest przepięknie - szepnęłam.
Szatyn złapał mój podbródek w dwa palce i delikatnie mnie pocałował. Usiadłam na nim okrakiem, a on delikatnie masował moją skórę pod bluzeczką. 
-Idziemy do domu? - szepnęłam. 
-Już? 
-Tak, jestem padnięta - westchnęłam. 
-To chodźmy. 
Wstałam z niego, co Justin uczynił zaraz po mnie. Złapał mnie za rękę i ruszyliśmy w stronę domu.
 
∆∆∆

 Kiedy przekroczyliśmy próg domu, Justin zamknął drzwi i gwałtownie wpił się w moje usta. Przycisnął mnie do drzwi.
Odwzajemniłam pocałunek i wplątałam palce w jego gęste włosy. 
-Ronnie.. - jęknął. 
 Podniósł mnie a ja oplotłam nogi wokół jego bioder. Położył mnie na łóżko i zagórował nad moim ciałem.
 -Jesteś taka piękna, skarbie. - mruknął. 

Uśmiechnęłam się lekko i pogłaskałam go po policzku. "Wtulił" twarz w moją rękę i przymknął oczy. -Kocham Cię - szepnął. 
-Wiem, ja ciebie też. 
Szatyn znów lecz tym razem niepewnie mnie pocałował. Usiadł tak, że byłam centralnie pomiędzy jego nogami. Chłopak przerwał pocałunek i zdjął bluzę. Oho, czyli gramy szybko? Opuszkami palców dotknęłam jego ABS i złożyłam pocałunek na tatuażu koronie. 
-Błagam, kochaj się ze mną.. - jęknął. 
-Justin, ale... 
-Proszę - szepnął. 
-O-okey.. 
Szczerze mówiąc nie byłam jeszcze na to gotowa. No ale cóż, nie chciałam go rozczarować. Justin zaczął całować moją szyję i obojczyki, a ja odchyliłam głowę do tyłu z przyjemności i, żeby dać mu większy dostęp. Szybkim ruchem pozbył się mojej bluzki i trampek. Zaczynam coraz bardziej się stresować.
 Justin przejechał opuszkami palców po moim udzie a po moim ciele przeszedł miły dreszcz. Szatyn pozbył się swoich spodni zarówno jak i moje. Takim oto sposobem byliśmy w samej bieliźnie. Obróciłam nas tak, że teraz ja górowałam. Dałam mu buziaka i pogłaskałam po włosach. Chcę, żeby mój pierwszy raz był wyjątkowy, a nie byle jaki i szybki numerek. Wiem, że Justin pewnie wolałby tą drugą opcję, no ale nie można mieć wszystkiego.
Chwilę po tym oboje byliśmy bez ubrań. 
-Tak cholernie ciebie pragnę. - mruknął, całując mój brzuch. 
Schodził z pocałunkami coraz niżej, aż dotarł do mojego miejsca intymnego. Zamknęłam oczy i wbiłam zęby w wargę. Poczułam jego ciepły oddech właśnie TAM.
Zacisnęłam pięści na kołdrze. Justin dotknął językiem mojej łechtaczki a przez moje ciało przeszedł lekki dreszcz. Jęknęłam i mogłam poczuć jak się uśmiecha. Zaczął poruszać swoim językiem, a ja jęczałam. Cholera, to jest takie zajebiste uczucie. 
-Justin... - jęknęłam. 
-Jesteś blisko? 
-Cholera, tak. 
-Dojdź dla mnie, kochanie. - mruknął. 
-O mój Boże... Justin, kurwa. - pisnęłam. 
Wygięłam plecy w łuk. Szatyn złączył nasze usta w pocałunku.
Jeśli miałabym wybrać najlepsze uczucie na świecie to właśnie wybrałabym to. Przekręciłam nas tak, że siedziałam na nim okrakiem. 
-To ja tu dziś dominuje, skarbie. - mruknął. 
-Kto tak powiedział? - uniosłam brew. 
-Ja. 
Wyjął z torby stojącej przy łóżku paczkę prezerwatyw. Jak zawsze przygotowany, hm.. Zeszłam z niego i położyłam się. Zręcznym ruchem założył ją na swojego penisa i rozszerzył moje nogi. Moje serce zaczęło bić minimum pięć razy szybciej niż normalnie. 
-Postaram się być delikatny, ale jak będzie boleć, to mów. - pogłaskał mnie po policzku. 
-Okej. - szepnęłam. 
Szczerze teraz byłam bardziej spragniona dotyku, niż kiedykolwiek. Ale też kurwa! Będę uprawiać seks Z OJCEM. Z ojcem. Moje rozmyślenia przerwał ból w podbrzuszu. Syknęłam a moje oczy się zaszkliły. Nie wiedziałam, że to jest aż tak bolesne. 
-Wszystko.. W porządku? - spytał niepewnie. 
-Boli. 
-Przejdzie, spokojnie, kochanie. 
Wszedł we mnie głębiej a ból stal się bardziej intensywny. Kurwa. Powoli się poruszał a ja ściskałam pięści na kołdrze. Z czasem robiło się coraz... Przyjemniej? Tak, to chyba odpowiednie słowo. Zaczęłam cicho pojękiwać razem z Justinem. Złapałam jego twarz w dłonie i pocałowałam go.
Zgiął moją nogę w kolanie, przez co byliśmy jeszcze bliżej siebie. 
-Justin... - jęknęłam. 
Ohh, Boże chyba seks z Justinem będzie moim ulubionym zajęciem do końca życia. Na czole Justina dostrzegłam kropelki potu. Zresztą na swoim też czułam pot. Wow, ile my kalorii spalimy
Kiedy byłam już blisko (bynajmniej tak sądziłam) owinęłam nogi wokół jego bioder. Moje ciało zaczęło się trząść i poczułam ciepło rozchodzące się w moim podbrzuszu. Doszłam krzycząc jego imię a on mrucząc pod nosem różne przekleństwa.
-To był chyba najlepszy seks w moim życiu. - powiedział, dysząc. 
Wyszedł ze mnie i wstał. Wyrzucił prezerwatywę do kosza i wrócił do mnie. 
-Kurwa. 
Prześcieradło było we krwi. 
-Justin... 
-Spokojnie. - westchnął. - Idź do łazienki i wyjdź jak cię zawołam. 
Pokiwałam głową i powoli wstałam. Justin w tym czasie założył bokserski i wyszedł z domku.
 Czułam ból pomiędzy nogami ale to przecież normalne, tak? Postanowiłam, że wezmę prysznic, może to trochę złagodzi to uczucie. Odkręciłam ciepłą wodę, która zaczęła spływać po moim ciele. Wylałam na dłoń trochę żelu Justina i zaczęłam wcierać je w swoje ciało. Umyłam też włosy szamponem szatyna i wyszłam. Wytarłam się i lekko wysuszyłam włosy ręcznikiem. Owinęłam się nim i uchyliłam drzwi. Justin rozmawiał w wejściu z właścicielem. Kiedy mnie usłyszeli, przestali rozmawiać i starzec wyszedł. 
-Mamy nowe prześcieradła - powiedział. 
-Jesteś głupi - wywróciłam oczami. Zrzuciłam z siebie ręcznik i założyłam koszulkę Justina. 
-Wyglądasz seksownie. 
-Jeśli myślisz, że będzie powtórka z rozrywki to się mylisz - poklepałam go po ramieniu i położyłam się na łóżku. 
Przykryłam się do pasa kołdrą, co szatyn uczynił po mnie. Położyłam się tak, że moja głowa leżała na jego torsie noga była pomiędzy jego. 
-Dobranoc - mruknęłam. 
-Słodkich snów - szepnął i pogłaskał mnie po włosach.


∆∆∆∆∆ 
Pierwszy rozdział po przerwie!
Szczerze to połowę pisałam daaawno i mi się nie podoba ;')
Dziękuję osobom, które zostały i będą czytać to ff o końca - a zostało już naprawdę nie wiele :)

Tal - dodałam dziś bo jutro mogę nie mieć czasu bo przyjeżdża 122945  ludzi z rodziny i umrę ;')))

10 komentarz = nowy rozdział W Piątek! 

28 komentarzy:

  1. Mega *.* czm dopiero za tydzień ? :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo nie mam napisanego epilogu, a będzie on długi o chce się wyrobić:)

      Usuń
  2. Tak długo czekalam na rozdział i w końcu jest ! <3

    OdpowiedzUsuń
  3. �����

    OdpowiedzUsuń
  4. Omg Omg!!!
    Nie spodziewałam się, że zrobią TO w tym momencie (ogólnie czekałam na to już 298471834 dni xd)!
    Rozdział jest asdkjfakjf i osobiście go kocham! Kocham! Kocham!
    ♥♥♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli mam być szczera to nie spowiewałam się, że jeszcze tu zostaniesz 😔 ale bardzo mi Milo, ze jesteś i bardzo dziękuje 💞💞💖 kocham xo

      Usuń
    2. Jest około miliona powodów, dla których tu zostałam i mam zamiar zostać!
      Czekam na następny! ♥♥♥

      Usuń
    3. Dziękuje bardzo skarbie 😭💘💘💘💘💘💘💘💘💘💘

      Usuń
  5. Taaaaaaak !!:D :D Kocham to ff <3
    A tak poza tym to dużo będzie jeszcze rozdziałów ?

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudoooooooo ♡ ♡ ♡ ♡

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział bomba ! ;*
    Mam pytanie. Czy drugi blog zostanie odwieszony w wakacje ? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje xo
      Jeśli skończe to opowiadanie, to myślę, że wezmę się za pisanie tamtego :)

      Usuń
  8. Umknął mi gdzieś link do rozdziału i mam ochotę się zabić, że czytam to dopiero teraz :))) No i właśnie tego mi brakowało przez cały czas twojej przerwy!
    A teraz... życzę ci dużo weny i pomysłów na rozdziały. No chyba, że już masz je napisane. :')))
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń