czwartek, 14 lipca 2016

{20} Usłyszałam jeszcze jak uderza w ścianę i krzyczy (...)

Veronica Po'V

Jest trzecia w nocy a ja nie mogę spać przez ich pieprzone jęki. Oczy mnie bolą od płaczu. Wyjęłam sportową torbę i wepchnęłam do niej ubrania, bieliznę i wszystkie niezbędne rzeczy. Włosy związałam w niechlujnego koka. Byłam tylko w koszulce więc założyłam dresy i conversy. Wzięłam jeszcze telefon i wyszłam z pokoju. 
-Justin, kochanie.. - jęknęła. 
Przysięgam, że jak nie zamknie tej mordy to ją chyba zabije. 
-Ronnie, kurwa.. 
Z moich ust wydobył się szloch. Albo ona nazywa się Ronnie albo myśli, że uprawia seks ze mną. Pokręciłam głową i wyszłam z domu. Mogę iść tylko i wyłącznie do jednej osoby. Tylko do Luka. Szlam ulicami co jakiś czas pociągając nosem. Po piętnastu minutach byłam już pod blokiem, gdzie mieszka mój przyjaciel. Weszłam do środka i podeszłam do windy. Wcisnęłam guzik z odpowiednim piętrem. Po chwili byłam pod drzwiami szatyna. Zapukałam w drzwi i poczekałam chwilę, lecz nikt nie otwierał. Zaczęłam płakać bo co jeśli go nie ma? Uderzałam pięściami w drzwi aż usłyszałam kroki. 
-Co do kurwy? - warknął -Ronnie? Co się stało? - spytał. 
Rzuciłam torbę na ziemię i wtuliłam się w niego wybuchając płaczem. 
-Shhh, kochanie - szepnął. 
Odsunęłam się od niego i spytałam: 
-Mogę u ciebie zostać? 
-Tak, oczywiście - wziął moją torbę i wpuścił mnie do domu.

∆∆∆

 Razem z Lukiem siedzimy u niego w łóżku, pijąc herbatę. Wiedziałam, że nie zasnę a Luke nie chciał, żebym siedziała sama. 
-Nie chcę naciskać, ale coś powiedz - westchnął. 
-Justin mnie zdradził - szepnęłam. 
-Jak cię zdradził? Nie rozumiem.. 
-Przyszedł do domu z jakąś laską i poszedł z nią do łóżka - pociągnęłam nosem. 
Moje oczy znów się zaszkliły, ale nie mogłam i nie chciałam znów płakać. Justin zranił mnie cholernie mocno i słowo "ból" to nawet nie jest ¼ tego co właśnie czuję. 
-A Wy już to, no wiesz.. 
-Tak, uprawialiśmy seks - odchrząknęłam. 
-Ooo Ronnie już nie jest dziewicą! 
-Zamknij się kretynie, nie cały blok musi o tym wiedzieć! 
-Wybacz - zaśmiał się.

∆∆∆ 

Obudziłam się po dziesiątej. W zasadzie to nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Rozmawiałam z Lukiem o planach na resztę wakacji. Zarówno ja jak i on nie mamy żadnych. Niechętnie podniosłam się do pozycji siedzącej. Sprawdziłam czy Justin nie pisał albo nie dzwonił - nic. Westchnęłam i wyjęłam z torby pierwszą lepszą bieliznę. Wypadło na granatowe majtki i czarny, koronkowy stanik. Nie mam się dla kogo stroić.. Weszłam do łazienki i zdjęłam ubrania. Weszłam do kabiny i wzięłam szybki prysznic. Umyłam się żelem chłopaka bo tylko takie były. Niby męski zapach, ładny etc ale zupełnie inny niż Justina. Po moich policzkach znów zaczęły spływać łzy, które łączyły się z wodą. Zakręciłam kurek i wyszłam. Od razu się wytarłam i ubrałam w bieliznę. Wyszłam z łazienki po tym jak sprzątnęłam po sobie. Rzeczy, w których spałam schowałam do torby.
Odpięłam ramiączka od stanika i założyłam białą, zwiewną sukienkę. Na dworze było strasznie gorąco. T r a g e d i a. Rozpuściłam włosy, które rozczesałam i skierowałam się do kuchni. Nikogo nie było, co mnie zdziwiło bo Luke przeważnie nie wstawał rano. 
Okej.... Na blacie leżała karteczka a obok talerz ze śniadaniem. 

"Wyszedłem na miasto załatwić kilka spraw. Czuj się jak u siebie a jakbyś chciała wyjść to zapasowe klucze są w koszyku na lodówce. Kocham. Luke x"

 Uśmiechnęłam się lekko i wzięłam talerz.
Leżały na nim dwa naleśniki z nutellą i kawałkami truskawek i bananów. Do tego obok szklanka z sokiem jabłkowym.
Awh, luke wie co lubię jeść na śniadanie.
 Po zjedzonym posiłku wróciłam do pokoju, gdzie uczesałam włosy w wysokiego kucyka i wytuszowałam rzęsy - niestety z kosmetyków wziełam tylko to. Westchnęłam i poszłam do salonu. Żeby nie oglądać żadnych dołujących rzeczy włączyłam kanał muzyczny, gdzie leciała piosenka "YOUTH".
Oh God uwielbiam to! Pod głosiłam i zaczęłam nucić sobie piosenkę pod nosem. Korzystając z tego, że stoję zaczęłam delikatnie kręcić biodrami i machać rękoma. Tak, tego potrzebowałam. 
-Dzikie densy beze mnie? 
-Idioto! Przestraszyłeś mnie! 
-Wybacz, ale dobrze widzieć cię taką a nie zapłakaną - westchnął. 
Puścił mi oczko i poszedł do kuchni. W rękach miał siatki z zakupami. Podgłosiłam jeszcze bardziej, tak, żeby muzykę było słychać w salonie i podążyłam śladami blondyna. Usiadłam na blacie patrząc jak on chowa zakupy do szafek i lodówki. 
-Kupiłem na chipsy, które wolisz? - spytał, wskazując na dwie paczki przede mną. 
-Paprykowe - klasnęłam w dłonie, śmiejąc się. 
-To otwórz - kiwnął głową. 
Tak zrobiłam i wyjęłam sobie jednego. 
-Jezu, jak ja dawno nie jadłam chipsów - jęknęłam. 
-Nie pobrudź sukienki. 
-Postaram się, mamo - wywróciłam oczami. 
-Prędzej tatusiu - poruszył znacząco brwiami. 
-Jesteś głupi - pokiwałam głową. 
Luke wziął jednego chipsa i zjadł go. Korzystając z tego, że chciał wziąć kolejnego zeskoczyłam z blatu i z paczką w dłoni wybiegłam z kuchni. 
-Ale suka! - krzyknął. 
Uciekłam z drugą stronę kanapy tak, że nie mógł mnie złapać. 
-I co teraz, Luke? - spytałam. 
-Wiesz, że wygram? - spytał, biorąc w zęby kolczyk w wardze. 
Okej, to było seksowne.. 
-Chyba śnisz - prychnęłam. 
Ruszył w lewo a ja w prawo. Goniliśmy się jeszcze przez jakiś czas, dopóki mnie nie złapał. Trzymał moje biodra mocno, ale nie bolało mnie to. Przycisnął mnie do ściany a ja z nieuwagi upuściłam paczkę. Spojrzał na moje usta a potem w moje oczy. Wiedziałam co chce zrobić i szczerze? Chyba sama tego chciałam. Złapałam jego kark i przysunęłam jego twarz bliżej swojej. Nasze wargi złączyły się w dość namiętnym pocałunku. Pierwszy raz całuje się z chłopakiem, który ma kolczyk w wardze. Luke bez ostrzeżenia włożył język do mówić ust. Jego dłonie były po obu stronach moich bioder. 
Czy zrobiło się tu cieplej, czy to po prostu on?? 
-Ja pierdole.. - wydyszał. 
Kiedy brakowało mi tlenu złapałam jego dolną wargę i zęby o lekko pociągnęłam. 
-Nie pierdol, Luke - szepnęłam. 
-Jasne - zaśmiał się, odsuwając się. 
Poprawił swoją koszulkę i podniósł paczkę. 
-Oglądamy coś? 
-Okej.


Justin Po'V 

Obudziłem się rano ze strasznym bólem głowy. Nie pamiętam praktycznie nic z wczoraj, oprócz tego, że wyszedłem do klubu i po pokazie (który zorganizowała Victoria) zacząłem pić z chłopakami. Zerknąłem w lewo i moje oczy prawie wyskoczyły z orbit, kiedy zobaczyłem przy sobie NAGĄ dziewczynę. 
Kto.to.jest? 
Błagam, powiedźcie, że z nią nie spałem bo chyba się zabije. Ja również byłem bez ubrań, więc... 
JA Z NIĄ KURWA SPAŁEM. 
Wstałem z założyłem bokserki a potem pośpiesznie poszedłem do pokoju Ronnie. Mam nadzieję, że jej nie było, albo, że chociaż nie słyszała TEGO. Zastałem puste łóżko i otwartą szafę, w której były po przewalane ubrania. Może wyszła na miasto? Przecież jest dwunasta, więc to możliwe. Zszedłem na dół, bo możliwe, że zostawiła jakąś kartkę, czy coś, ale nie. Pusto. Wypuściłem głęboki oddech i zrobiłem sobie kawę. Nie mam na nic siły, kompletnie.
Wypiłem napój i postanowiłem obudzić tądziewczynęzktórąspałem i wyrzucić ją stąd.
Pierwsze co zrobiłem to podszedłem do szafy i wyjąłem z niej ubrania.
Mianowicie czarne jeansy z dziurami na kolanach i koszule bez rękawów w kolorze khaki. Ubrałem się i potrząsnąłem ramieniem dziewczyny. 
-Wstawaj - powiedziałem. 
-Mmmm, Justin. 
-Wyjdź z mojego domu, proszę - odchrząknąłem. 
 Leżała przede mną cała naga co mi nie pomagało. 
 -Nie chciałbyś tego powtórzyć? - spytała. 
-Nie, a teraz wyjdź z mojego domu, do cholery - warknąłem. 
Wiem, że byłem niemiły, ale gdybym był łagodny nie posłuchałaby mnie.
 Dziewczyna podniosła się z łóżka i w szybkim tempie ubrała się. Bez żadnego słowa opuściła mój pokój a później dom. Odetchnąłem z ulgą i usiadłem na łóżku, chowając twarz w dłoniach. Najgorsze jest to, że nie wiem czy Ronnie to słyszała. Odblokowałem telefon i wybrałem jej numer. Nie odebrała. 
Okej, dam jej trochę luzu, najwyżej zadzwonię wieczorem.


 Veronica Po'V 

 Jest po siedemnastej a ja z Lukiem oglądamy różne seriale i filmy w telewizji. Staram się zignorować fakt, że się całowaliśmy. Ale, skoro Justin ruchał inną to pocałunek przy tym jest niczym.
 -Głodna jestem - mruknęłam. 
-Co ty na to, żeby skoczyć zjeść coś na mieście? 
-Jasne - wzruszyłam ramionami. 
-To idź się ogarnij - klepnął mnie w udo. 
-Idziemy do restauracji, czy... 
-Na to mnie nie stać, pójdziemy na pizzę - zaśmiał się. 
-Okej - westchnęłam i poszłam do sypialni chłopaka.
 Pośpiesznie założyłam jeansy z dziurami po całości, szary T-Shirt i założyłam na nogi czarne, długie conversy. 
-Mogę pożyczyć full cap?! 
-Bierz! - krzyknął. 
Założyłam czapkę daszkiem do tyłu i poprawiłam włosy. Wyjęłam telefon z pod poduszki i odblokowałam go. Jedno nieodebrane połączenie od Justina. Przegryzłam wargę i wyłączyłam telefon. Odłożyłam go na szafkę nocną i wróciłam do przyjaciela. 
-Wow, wole cię w takim wydaniu. 
-Dzięki, Luke - zachichotałam. 
Szatyn zabrał telefon i klucze i razem wyszliśmy z mieszkania.

∆∆∆ 

 -Poproszę dwa kawałki hawajskiej - mruknęłam. 
-A dla ciebie? 
 Podniosłam wzrok na kelnerkę, która śliniła się na widok Luka. Wywróciłam oczami i zaczęłam nerwowo uderzać paznokciami o stolik. 
-Dla mnie to samo. 
  -A coś do picia? 
-Dwa razy cola, a teraz prosimy o chwilę spokoju - uśmiechnął się fałszywie. 
Prychnęłam a ona spojrzała na mnie, jakby miała mnie zabić. 
-Także, kiedy wracasz do niego? 
-Do Justina? Nie zamierzam.. 
-Wiesz, że nie możesz mieszkać u mnie do końca życia - westchnął. 
-Zamieszkam z Pattie i rozważam to, żeby miała nade mną pełne prawo do opieki, a jak osiągnę osiemnaście lat to się wyprowadzę - odchrząknęłam.  
-A pieniądze? 
-Mam odłożone, a później znajdę pracę - wzruszyłam ramionami. 
-Okej, w każdym razie powodzenia.

∆∆∆ 

Po zjedzonym posiłku wróciliśmy do domu. 
-Nie wierze, że ona cię podrywała - zaśmiałam się. 
-Ja też - zrównał mi.
-O.. Kurwa - zatrzymał się. 
-Co? 
Spojrzałam w tą samą stronę i zobaczyłam Justina siedzącego pod drzwiami Luka. Przegryzłam wargę nie wiedząc co mam zrobić. 
-Ronnie.. - Powiedział Justin. 
-Ja.. Zostawię Was samych - mruknął. 
Justin podszedł do mnie a przyjaciel zniknął za drzwiami. Stałam w tym samym miejscu wpatrując się w niego. 
-Dlaczego tu jesteś? 
-A Ty? Na cholerę tu przyszedłeś? - prychnęłam. 
-Nie rozumiem - zmarszczył brwi. 
Mimo, że już się ściemniało doskonale go widziałam.
Wyglądał na prawdę niesamowicie.. 
Nie myśl o tym, idiotko - pomyślałam. 
-Daj mi spokój, Justin - burknęłam. 
-Nie wiem o co chodzi.. 
-Nie udawaj debila! Nie wiesz jak się ruchałeś z jakąś dziwką w domu?! 
-Ronnie, ja... 
 -Nie przepraszaj, bo to nic nie da. - warknęłam, a moje oczy zaszkliły się. 
-Kocham Cię, przecież dobrze o tym wiesz! - podniósł głos. 
-Chyba nie rozumiesz definicji 'kocham'. 
-Rozumiem. 
-Nie rozumiesz! W dupę możesz wsadzić to swoje kocham cię! Przyprowadziłeś do domu jakąś szmatę i bzykałeś ją w twoim łóżku, kiedy wcześniej spałeś w nim ze mną! 
-Byłem pijany - szepnął. 
-Byłem pijany - udałam jego głos. - ja nie byłam pijana i słyszałam wszystko doskonale - rozpłakałam się. 
-Nie płacz, proszę. 
-Złamałeś mi serce, wiesz? Nienawidzę Cię. 
-Nie mów tak.. - głos mu się załamał. 
-Możesz być moim ojcem, ale nikim więcej. Chcę aby Pattie miała do mnie pełne prawo do opieki. Te słowa z trudem przeszły przez moje gardło. 
-Nie pozwolę Ci na to - pokiwał głową. 
Widziałam jego opuchnięte oczy. 
Płakał. 
-Powiedziałam już. Nie wrócę do ciebie. 
-Ronnie, ja cię kocham - szepnął, podchodząc.
 -Nie podchodź do mnie - ostrzegłam. 
-Pozwól mi chociaż cię przytulić. 
-Nie dotykaj mnie, powiedziałam! - pisnęłam. 
-W takim razie, dobrze. Zrobię jak chcesz. Pogadam z Pattie, czy się zgadza - westchnął. 
-Sama zapytam, idź już - odwróciłam wzrok. 
-Do zobaczenia - szepnął. 
Kiedy chciałam wejść do mieszkania Luka, poczułam jak pociąga mnie za łokieć. Odwróciłam się a on wpił się w moje usta. Odwzajemniłam pocałunek i rozpłakałam się na dobre. Odepchnęłam go i wbiegłam do domu. Usłyszałam jeszcze jak uderza w ścianę i krzyczy "kurwa". Zsunęłam się po drzwiach a mój tyłek spotkał się z podłogą. Wybuchłam płaczem chowając twarz w kolanach. 
-Ronnie? - usłyszałam.
 Luke wyszedł z łazienki, wycierając włosy ręcznikiem. 
-Jezu.. - szepnął, podbiegając do mnie. 
-Nie płacz, proszę. 
To samo powiedział mi Justin... 
Przytuliłam go a on pomógł mi wstać. Poszliśmy na kanapę a ja usiadłam na jego kolanach. 
-Shhh, kochanie - mruknął, głaskając mnie po plecach. 
-Nienawidzę go, ale go kocham - wyszlochałam.


∆∆∆∆∆∆ 

Przepraszam, ale na prawdę nie jestem w nastroju na pisanie jakiejś notatki bo jestem największą debilką na świecie :)))))



 

20 komentarzy:

  1. Wspaniały rozdział i.. Justin, przyjdę do Ciebie i Cię zajebie:)
    I nie, nie jesteś największą debilką na świecie. Co takiego zrobiłaś by się tak "karać"?:/
    Czekam na kolejny rozdział i życzę duużo weny oraz jak najwięcej pomysłów! Pozdrawiam!;>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem debilką ale juz wszystko ok hahah, chodzilo o chłopaka XDDDD
      Jeszcze tylko epilog aaaa

      Usuń
  2. Cudoooooooo ♡ ♡ ♡ Justin ty debilu! Zamorduje cię!

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow ilr sie dzieje..dobrze zrobila zr mu nir wybaczyla!

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedy kolejny?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Epilog mam już napisany od poniedziałku, ale czekam aż więcej osób przeczyta ten rozdział i jak beda większe statystyki i liczba komentarzy to wtedy dodam :)

      Usuń
  5. Boziu się porobiło. ..

    OdpowiedzUsuń
  6. Wstaw juz ten epilog...

    OdpowiedzUsuń