Justin Po'V
Jak ja w ogóle mogłem do tego dopuścić?!
Jestem idiotą, to pewne.
Siedziałem w łazience chyba z godzinę.
Głupio mi teraz..
Ale tak na marginesie Ronnie dobrze całuje. Wstałem z podłogi i umyłem ręce. Wytarłem je ręcznikiem i wyszedłem. Wszędzie panowała grobowa cisza. Zamknąłem drzwi od domu i pogasiłem światła. Wszedłem po cichu na górę i najpierw skierowałem się do pokoju Ronnie. Spała, więc poszedłem do siebie. Całe szczęście, bo nie wiem co miałbym jej powiedzieć.
Zdjąłem z siebie ubrania, zostając w samych bokserkach. Wyjąłem i podpaliłem końcówkę papierosa. Siedziałem na łóżku paląc i myśląc, co teraz mam zrobić.. Przecież to nie jest kurwa normalne. Całowałem się z własną córką, a gorsze jest to, że podobało mi się i chętnie bym to powtórzył.
Jestem pojebany..
Wyrzuciłem końcówkę papierosa przez okno. Rzuciłem się na łóżko i niedługo myśląc, zasnąłem.
∆∆∆
Wyjąłem z szafy białą koszulkę na ramiączka, czarne spodnie z niskim krokiem i czarne supry. Założyłem ubrania i zbiegłem na dół. Prosiłem Boga, żebym nie spotkał nigdzie po drodze Ronnie. Na szczęście wysłuchał moje prośby. Wyjąłem z lodówki ser i z szafki chleb tostowy. Zrobiłem "kanapki" i włożyłem je do tostera. Czekałem pięć minut i je wyjąłem. Zjadłem śniadanie i napiłem się wody. Usłyszałem otwieranie drzwi na górze, przez co spanikowałem. Rzuciłem się biegiem w stronę drzwi od łazienki i zamknąłem się tam. Wiem, że zachowuję się jak dziecko, ale cóż.
Siedziałem tam, aż nie usłyszałem, że wychodzi z domu. Wtedy wyszedłem i postanowiłem iść za nią. Sprawdziłem, czy nie zostawiła żadnej kartki, ale była jedna na komodzie w przedpokoju.
"Idę na miasto, nie czekaj. Ronnie."
Wyszedłem z domu i rozejrzałem się w poszukiwaniu córki. Znalazłem ją i ruszyłem w prawdą stronę. Była w białej koszuli, niebieskich spodenkach (które idealnie opinały się na jej tyłku) i białe trampki. Szedłem szybko za dziewczyną. Na szczęście ani razu się nie odwróciła.. Doszedłem za nią do galerii. Zobaczyłem, jak wita się z Camilą i wchodzą do Starbucksa. Szczerze to myślałem, że pójdzie do Jake'a czy coś. Dobra, zostawię ją w spokoju i wrócę do domu.. Zamówiłem taksówkę bo jestem zbyt leniwy, żeby znowu wracać piechotą.
Veronica Po'V
Rano umówiłam się z Camilą. Muszę z nią pogadać m, a bardziej ona musi mi pomóc. Nie wiem co mam zrobić..
Całowałam się z Justinem i mi się to podobało.. To nie jest normalne. Weszłam do Starbucksa i przywitałam się z nią buziakiem w policzek.
-No to, co się dzieje? - spytała.
-Może najpierw coś zamówimy?
-Ja zamówiłam sobie kawę bo nie wiedziałam, czy będziesz coś chciała.
-Okey, zaraz wracam. - mruknęłam.
Podeszłam do lady, gdzie kupiłam karmelową kawę i sernik.
-Nie wiem co robić. - jęknęłam. - Muszę zostawić Jake'a. -Musisz?
-Tak. Justin będzie się wściekał to jeden a dwa, chyba tak na prawdę nic do niego nie czuję. - przegryzłam wargę.
-To chyba nie problem, co?
-Chodzi o co innego. Mianowicie o to, że cał...
-Proszę, oto wasze zamówienie. - przerwał mi kelner.
Serio? Czy musiał mi przerwać w takim momencie?
Upiłam trochę kawy i spojrzałam na Cam.
-Całowałam się z Justinem. - szepnęłam i spuściłam wzrok.
-Co robiłaś?! - pisnęła.
Na całe szczęście byłyśmy tutaj tylko my..
-To, co słyszałaś. - zaczęłam jeść.
-Jak całuje? - uśmiechnęła się szeroko.
-Cami! - pisnęłam, niedowierzając. - Całuje zajebiście.. - zamknęłam na chwilę oczy.
-I co teraz?
-Nie wiem.. - przyznałam szczerze. - Nie mam pojęcia co robić. Przecież nie mogę udawać, że nic się nie stało..
-Owszem, ale to twój ojciec. - westchnęła. - Musisz z nim o tym porozmawiać, póki wasze relacje się nie rozpieprzą.
-Co masz na myśli? - zmarszczyłam brwi.
-Musisz uważać, żebyś się w nim nie zakochała a on w tobie..
∆∆∆
Kiedy znudziłam się słuchaniem muzyki (słuchałam jej prawie 2 godziny) było już ciemno. Teraz pewnie będę spędzałam większość czasu w swoim pokoju. Westchnęłam i podniosłam się z łóżka. Wyjęłam z szuflady czystą bieliznę. Schowałam laptopa i weszłam do łazienki. Odkręciłam wodę i zaczęłam nalewać wodę do wanny. Wezmę gorącą, długą kąpiel. I tak nie mam co robić.. Pozbyłam się swoich ubrań i zamknęłam drzwi na klucz. Związałam włosy w koka i zmyłam makijaż. Zakręciłam wodę i weszłam do wanny.
Poczułam ciepło na całym ciele, przez co zmrużyłam oczy. Było mi tak dobrze.. (Oczywiście bez skojarzeń). Kiedy zanurzyłam się do końca położyłam się i zamknęłam oczy. Umyłam się żelem o zapachu czekolady i leżałam w wannie aż woda nie wystygła (około godziny). Moja skóra się pomarszczyła, czego nie lubiłam. Wyszłam i owinęłam się różowym, puszystym ręcznikiem. Wytarłam dokładnie ciało i ubrałam bieliznę. Wyjęłam korek z wanny, spuszczając z niej wodę. Zgasiłam światło i wyszłam z łazienki. Otworzyłam okno i położyłam dłonie na parapecie. Wzięłam głęboki oddech i wypuściłam głośno powietrze.
-Wszystko okey? - usłyszałam.
Gwałtownie się odwróciłam i zobaczyłam Harrego.
-Nie słyszałam jak wszedłeś. - mruknęłam.
-Myślałem, że będziesz spać, dlatego byłem cicho. - zachichotał. - Justin pyta, czy chcesz coś do jedzenia.
-Czemu sam nie przyszedł? - westchnęłam, odwracając się do okna.
-Wiesz jak jest..
-Nie wiem. - pokiwałam głową. - Ale skończmy ten temat.. Tak, chcę.
-Chcesz co?
-Chce coś do jedzenia!
-Okey, okey. - zaśmiał się i wyszedł.
Pokiwałam głową i zamknęłam okno. Podeszłam do biurka i wyjęłam książkę "Papierowe miasta". Wiem, że mówiłam, że nie lubię ckliwych filmów i w ogóle ale wszyscy mi ją polecali, więc czemu nie.
Usiadłam na łóżku i włączyłam lampkę. Zaczęłam czytać i przeczytałam 4 strony, kiedy przerwał mi Harry.
-Proszę. - podał mi tackę z jedzeniem.
Był tam jogurt naturalny, 2 kanapki z nutellą, truskawki w misce i herbata.
Matko, kocham go.
-Dzięki. - powiedziałam.
Nie byłam w nastroju na nic. Przez to, co się wczoraj wydarzyło Justin nie chce ze mną rozmawiać, ani nawet na mnie patrzeć. Teoretycznie to jest jego wina, bo to on mnie pocałował.
-Wiesz, czemu Justin ze mną nie rozmawia? - spytałam cicho.
Otworzyłam jogurt i zamoczyłam w nim łyżeczkę.
Spojrzałam na Hazze, który patrzył na moje.. Cycki.
Kurwa, dopiero teraz zauważyłam, że jestem w samej bieliźnie.
-Nie patrz się tak na mnie. - warknęłam.
-So-sorry, ale.. Boże. - przetarł twarz rękami. -Mówi, że to sprawa między Wami i dlatego, że chodzisz z Jakiem. - przegryzł wargę.
-Aha. - szepnęłam.
Zjadłam jogurt i odstawiłam kubeczek na tackę.
-Dobra, idę, bo pomyśli, że coś robiliśmy..
-Skończ, Harry. - westchnęłam.
Ten tylko lekko się uśmiechnął i wyszedł. Zjadłam wszystko, co Justin mi przygotował i wstałam. Założyłam czarne legginsy i luźną, szarą bokserkę. Otworzyłam drzwi i wyszłam. Boję się zobaczyć Justina. Szybkim krokiem zeszłam na dół.
-Heej Ronnie. - powiedział Jack.
-Hej. - powiedziałam cicho.
Odniosłam rzeczy do kuchni. Rozejrzałam się po kuchni i dostrzegłam paczkę papierosów. Nie myśląc długo wyjęłam dwa i schowałam do stanika. Odłożyłam paczkę na miejsce i szybkim krokiem ruszyłam na górę. Nikt się do mnie nie odezwał, ani ja do nikogo. Po prostu wbiegłam po schodach na górę. Ukucnęłam i ostatni raz spojrzałam na Justina, który pił piwo. Zamknęłam drzwi od pokoju na klucz i wyjęłam z szuflady zapalniczkę. Mam zawsze jedną, na wszelki wypadek.
Ponownie otworzyłam okno i usiadłam na parapecie. Wyjęłam jednego z nich i włożyłam między wargi. Podpaliłam jego końcówkę i od razu zaciągnęłam się dymem. Nie był to dobry pomysł, bo zaczęłam kaszleć. Potem spaliłam całego bez zaciągnięcia się. W pewnym sensie mi to pomogło. Drugiego schowałam razem z zapalniczką do szuflady, w której trzymam bieliznę. Fajne miejsce, nie sądzicie? Postanowiłam, że zostawię otwarte okno, żeby cały dym wyleciał i nie było go czuć. Rozpuściłam włosy, a gumkę rzuciłam na biurko. Była dwudziesta druga czterdzieści sześć, a ja byłam śpiąca. Otworzyłam drzwi (były zamknięte na klucz) i położyłam się na łóżku. Przykryłam się kołdrą i położyłam głowę na poduszce. Myślałam przed snem o Justinie, ale niedługo po tym zasnęłam.
Justin Po'V
Siedziałem z chłopakami na dole. Chciałem iść do Ronnie, ale tak cholernie bałem.. W zasadzie nie wiem czemu. Nie mam pojęcia, co teraz o mnie "sądzi" i co zrobi. Ale raczej mnie nie pobije, racja? Harry poszedł zapytać, czy chce jedzenie, ja je zrobiłem a on zaniósł. Kiedy zeszłam na dół, jedynie spojrzała na mnie szybko a potem znów wróciła do siebie. Kurwa, rozwaliłem nasze relacje. -Jedziemy do klubu? - spytałem.
-Piłeś. - stwrierdził Harry.
-Ale ty nie, więc będzie prowadził.
Ja i Jack wypiliśmy po 2 piwach, a ja nie chcę spowodować wypadku.
-Dobra. - westchnął.
Założyłem skórzaną kurtkę i buty.
-Tylko sprawdzę, co u Veronici. - westchnąłem.
Wszedłem do pokoju jak najciszej. Brunetka spała, a w jej pokoju było zimno, przez otwarte okno. I dlaczego w jej pokoju śmierdziało papierosami?
Kurwa, ona paliła.
Zamknąłem okno i podszedłem do niej. Złożyłam pocałunek na jej głowie i pogładziłem jej policzek kciukiem. Kiedy mruknęła coś, pośpiesznie wyszedłem, żeby nie wiedziała, że tutaj byłem. Dołączyłem do chłopaków. Na szczęście Harry przyjechał swoim samochodem, zabierając po drodze Jack'a. Do klubu dojechaliśmy po piętnastu minutach. Harry nie mógł pić, bo miał nas odwieść, więc zamówił wodę a ja z Jackiem jedno, z najlepszych whisky. Siedzieliśmy na kanapie, patrząc jak ludzie tańczą na parkiecie. W sensie, dziewczyny.
-Idę na chwilę do biura. - mruknąłem.
Pokiwali głowami a ja wstałem. Wolnym krokiem doszedłem do biura. Otworzyłem drzwi kluczem i zapaliłem światło. Zamknąłem za sobą drzwi i usiadłem przy biurku. Jutro jest kolejny pokaz, który zorganizowałam Victoria.
Kolejna noc w klubie..
Chociaż wolę taką pracę, niż na przykład sprzątanie kibli. Ogarnąłem papiery na biurku i wyszedłem.
-No hej. - przywitała się ze mną jakaś blondynka.
-Siema. - rzuciłem chłodno.
-Może chciałbyś..
-Się bzykać? Dawaj. - pociągnąłem ją w stronę męskiej łazienki.
Musiałem chociaż na chwilę zapomnieć o Ronnie. MUSIAŁEM.
-Jaki chętny. - zaśmiała się.
Zdjąłem z niej sukienkę.
-Mam być delikatny? - spytałem.
-Obojętnie. - pocałowała mnie.
Nie koniecznie chciałam wymieniać się z nią śliną, więc odsunąłem się. Zdjąłem jej stanik i zacząłem całował jej piersi. Jej jęki były głośne.
-Nawet nie wiem jak masz na imię. - mruknęła.
-Justin, a Ty?
-Lena. - jęknęła.
Szybko zerwałem z niej majtki. Wyjąłem prezerwatywę i zdjąłem spodnie, razem z bokserkami. Założyłem ją i od razu wszedłem w nią. Warknęła głośno a ja bardziej rozszerzyłam jej nogi. Poruszałem się w niej szybko, co jej nie przeszkadzało.
-Mocniej, kurwa. - syknęła.
-Nie ma sprawy. - wysapałem.
Zacisnęła swoje ścianki, wokół mojego penisa, dzięki czemu jęknąłem. Złapałem mocniej jej biodra i ścisnąłem. Po kilku mocnych pchnięciach doszedłem a ona po dwóch kolejnych.
-Kurwa, Justin! - jęknęła głośno i wygięła plecy w łuk. -Wiesz, jak zrobić kobiecie dobrze. - przegryzła wargę.
-Daj swój numer, może kiedyś to powtórzymy. - wyrzuciłem prezerwatywę i ubrałem się.
Dziewczyna zapisała mi swój numer a ja odwdzięczyłem jej się. Mianowicie polizałem jej łechtaczkę.
-Proszę, zrób tak jeszcze.
-Sorki, może kiedy indziej. - poklepałem ją po tyłku i wyszedłem.
Tak, to zdecydowanie mi pomogło. Odnalazłem Harrego i Jack'a przy barze. Jack był najebany w trzy dupy.
-Wracajmy. - mruknąłem.
-Już wyruchałeś? - spytał Jack.
-Może.
Reszta drogi minęła nam w ciszy.
Harry odwiózł mnie i stwierdził, że Jack przenocuje u niego, bo się zabiję.
Wbiegłem na górę do swojej sypiali.
Zdjąłem ubrania i rzuciłem się na łóżko.
Położyłem głowę na poduszce i zasnąłem tak szybko, jak dziecko.
∆∆∆
Wziąłem prysznic i wyszedłem z łazienki w samych bokserkach.
Wyjąłem z szafy czarne rurki i koszulę w czarno czerwoną kratę, zapinaną na guziki.
Ubrałem się i zszedłem na dół.
Muszę zrobić śniadanie dla siebie i Ronnie.
Wyjąłem wszystkie potrzebne składniki do naleśników.
Zrobiłem ciasto i zacząłem je smażyć.
Zajęło mi to dziesięć minut.
Ułożyłem po dwa na talerz (usmażyłem sześć) i polałem je syropem klonowym.
Zrobiłem sobie kawę a jej herbatę i postawiłem wszystko na stole.
Usłyszałem ciche kroki po schodach, należące zapewne do Ronnie.
Nie powiem, że trochę się zestresowałem, ale muszę z nią porozmawiać.
Muszę.
Veronica Po'V
-Hej. - mruknęłam cicho.
-Cześć. - odchrząknął. - Tu masz śniadanie.
-Dzięki.
Kiedy zjadłam naleśniki (które były przepyszne) i wypiłam herbatę (też była dobra) postanowiłam zacząć rozmowę. Jednak zdziwiło mnie to, że Justin nie tknął swojego jedzenia. Wydawał się być zdenerwowany..
-Musimy porozmawiać. - przegryzłam wargę.
-Tak, wiem. - westchnął.
Justin usiadł na przeciwko mnie i spojrzał w moje oczy. Poczułam się trochę dziwnie, ale chcę tu mieć już za sobą.
-Przepraszam.
Powiedzieliśmy w tym samym czasie a ja zachichotałam cicho.
-Ty pierwszy. - zachęciłam go.
-Ronnie, ja nie chciałem cię pocałować. Nie wiem, co mnie do tego podkusiło, ale szczerze? Podobało mi się to i nie żałuję. Możesz mnie wziąć za jakiegoś debila, ale mówię całkiem poważnie. Wyglądał poważnie kiedy to mówił a ja byłam pewna, że nie kłamie.
-Ja też nie żałuję. - westchnęłam.
-Serio?
-Mhm. Tak poza tym, to dobrze całujesz. - uśmiechnęłam się lekko.
-Dzięki. - zaśmiał się. - Ty też nieźle. - puścił mi oczko.
-Ale.. Ty nic do mnie nie czujesz, co? - spytałam. - Chodzi mi o coś większego niż miłość ojca do córki. - sprostowałam.
-Nie, możesz być spokojna. - uśmiechnął się lekko. - A Ty do mnie?
-Takiego starucha jak ty? W życiu!
-Jake jest młodszy tylko o dwa lata..
-Ale ja Jake'a nie kocham, ani nie kochałam. To jest co innego.
-Jak to?
-To ja mu się podobałam. Chciałam jedynie zobaczyć czy mi się ten związek spodoba. - wzruszyłam ramionami.
-O kurwa, to czemu ja go pobiłem?!
-Bo jesteś głupi. - zaśmiałam się. - Ale i tak Cię kocham.
∆∆∆∆∆∆
Napisałam ten rozdział w całości i jest dość długi, a i tak nie ma w nim wszystkiego co chciałam :')
W czwartek wracam do szkoły i chyba się zabiję :'))))))))
Nawet nie wiecie jak cholernie mi się nie chce!
Nie wiem, czy wiecie (pewnie tak) o tej sprawie z Hailey i Justinem.
Podoba Wam się ich związek?
Ja osobiście chcę jego szczęścia.
Nie przepadam za nią, ale skoro on jest z nią szczęśliwy, to dobrze.
A Wy? Napiszcie w kom <3
Miałam się tak nie rozpisywać, ale cóż :')
No to do następnego kochani x.
Kocham ! Cudowny rozdział <3
OdpowiedzUsuńAww dziekuje x
UsuńHailey jest prześliczna, ale nie wiem jaki ma charakter. Kibicuję im.
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle genialny, naprawdę, szacunek Weroniko c:
Dziękuję miś x
UsuńCudny <33 Czekam na następny :**
OdpowiedzUsuńNie lubie Hailey, ale skoro Justin jest z nią szczęśliwy to ja też
Same ;)
UsuńDziekuje za mile slowa xx.
CIESZE SIE ZE JUTIN JEST SZCZESLIWY I TO JEST NAJWAZNIEJSZE. ALE LUBIE HAILEY JEST SLICZNA I WGL
OdpowiedzUsuńSHIPPUJE ICH ♥
A ROZDZIAL SUPER ALE MAM TAKIE NIEDOSYT ZE CHCETNIE JUZ BYM PRZECZYTALA KOLEJNY ♥
DO NASTEPNEGO XX
Dziekuje kochanie :)
UsuńAwww chce wiecej!!:* to jest swietne! Nie moge sie doczekac nastepnego, dasz rade wrzucic jeszcze jeden rozdzial w tym tygodniu?? kocham ❤
OdpowiedzUsuńRaczej tak ^^
UsuńNo i dziekuje <3
Hahahah szybko poszło! :3
OdpowiedzUsuńHahaha ojj ciekawe jak długo bd udawać ze nic nie czuja do siebie ❤🔥:D
Nie dlugo ;D
UsuńFajny rozdział, łał. xD :D
OdpowiedzUsuńCo do Dżastena i Hejli... Eh. Nie wnikam. Też jej nie lubię, ale chcę by był szczęśliwy. (Wybiera takie dziewczyny, których nie lubię. Chce mnie wkurzyć, czy jak?xD)
Czekam na kolejny rozdział. C;
Weny
Pewnie tak :')
UsuńDziekuuuje bby x
Świetny ❤ ❤
OdpowiedzUsuńJa już niestety muszę chodzić do szkoły,dziś była masakra żeby wstać z łóżka i wyrobić się na lekcje.Mam nadzieję że jutro będzie łatwiej :-)
Julia
Ja musz lekcje jutro odrobić xd
UsuńDziekuje za mile slowa xx
Hum, co u wiele pisać XDDD
OdpowiedzUsuńChyba wiesz, co ._.
kc, i want to see new chapter
jeśli to ^ zdanie ma sens.
Tsa, Weronke inglisz master.
No i czekam na next kochanie ♥♥
Aww dziekuje x
UsuńWydaje mi się że twoje opowiadanie jest prawie identycznie jak takie jedno ktore czytalam ale niestety nie pamietam jakie, wiem ze Justin ze swoja corka byli razem a potem ona umarla
OdpowiedzUsuńCoś mi się kojarzy xd
UsuńCudownny, kocham! :') <3
OdpowiedzUsuńAww dziękuję! <3
UsuńOn ją kocha jak dziewczynę a nie corkę!
OdpowiedzUsuńKocham, weny i do nn :)
Świetny rozdział*-*
OdpowiedzUsuńDziekuje xx
UsuńCudowny <33
OdpowiedzUsuńDziekuje mis x
Usuń