Tak myślę haha xd
Dziś jest w końcu dzień balu! Na prawdę nie mogłam się go doczekać. Nic się nie zmieniło - idę z Lukiem, ale Justinowi to się średnio podoba. Jest zazdrosny. Cam miała do mnie przyjść o dziesiątej (bal jest od 18 ale chciała mieć wystarczająco dużo czasu na przygotowanie się). Wzięłam szybki prysznic i założyłam bieliznę i białą, dużą koszulkę Justina. Zeszłam na dół, gdzie szatyn przygotowywał śniadanie dla nas wszystkich.
-Heej. - pocałowałam go w policzek.
-Cześć. - uśmiechnął się szeroko.
-Ou, wyglądasz... O Boże. - mruknął.
Pocałował mnie szybko w usta i wrócił co robienia posiłku.
Usiadłam przy stole i czekałam.
-Pokroisz banany?
-Okey. - wstałam.
Wyjęłam dwa banany i pokroiłam je. Nałożyłam na talerze po 2 naleśniki i kilka kawałków bananów. Postawiłam wszystko na stole i zrobiłam herbatę. Dla mnie i Cami zieloną o smaku mango-opuncja a dla Justina zwykłą, czarną. Nawet nie zauważyłam, że stał i mi się przyglądał.
-Okey, jestem! Nie mogłam się zabrać z taksówki! Ronnie! - usłyszałam.
To Camila. Przeważnie jak do mnie przychodzi to drze się wniebogłosy.
-Jestem w kuchni! - podniosłam głos.
Usłyszałam jak odkłada rzeczy i po chwili pojawiła się w kuchni.
-Hej, hej. - pisnęła.
Przytuliłam ją i zalałam herbaty wodą.
-Hej, Justin. - mruknęła.
-Siema.
Kazałam im usiąść do stołu a ja umyłam ręce. Po zjedzonym posiłku wszyscy rozeszli się do siebie.
-To, od czego zaczynamy? - spytałam.
-Makijaż, chyba. - przegryzła wargę.
Wyjęła swój zestaw do makijażu (który dostała od rodziców na urodziny) i dwie kosmetyczki. Co jak co ale ona na w cholerę tego wszystkiego.
-Najpierw ty, czy ja? - mruknęła.
-Najpierw pomaluję Ciebie. - klasnęła w dłonie.
∆∆∆
Po czterdziestu pięciu minutach mój make-up był gotowy.
Camila wykonała kawał dobrej roboty! Moje oczy były podkreślone granatowym cieniem, miałam zrobione kreski i przyklejone sztuczne rzęsy, które wyglądały wyjątkowo naturalnie. Moje usta były pomalowane na naturalny róż (chociaż i tak będę musiała je malować jeszcze przed wyjściem). Teraz moja kolej na zrobienie jej makijażu. Cholera, boję się, że mi nie wyjdzie.
-Nie chcę mocnego, zrób jakiś delikatny. - uśmiechnęła się.
Pokiwałam głową i wzięłam się do roboty. Na szczęście malowałam ją około dwadzieścia pięć minut. Lekko podkreślone oczy - złoto białym cieniem i maskarą, usta w odcieniu różu, nieci mocniejszego ode mnie.
-O taki efekt mi chodziło! - pisnęła.
Na szczęście obie jesteśmy zadowolone z efektu końcowego.
-Włosy?
-Włosy. - pokiwałam głową.
∆∆∆
Zrobiłam Cam włosy. Miała coś w podobnie koka, tylko bardziej luźnego. Ona zaś wyprostowała mi włosy i zrobiłam loki lokówką. Wyglądam ślicznie - zresztą moja przyjaciółka również.
Generalnie największy problem tkwi w tym, że do trzeciej w nocy (o tej jest koniec balu) moja fryzura może się rozwalić. Jednak Cam nawaliła mi na włosy w cholerę lakieru. Było już po szesnastej. Tak na prawdę to zostało nam tylko ubranie się i dopracowanie wszystkiego.
-Ronnie!
-Nie wchodź! Nie wchodź! - krzyknęłam.
-Dlaczego?
-Szykujemy się na bal, nie teraz. - jęknęłam.
-Ale..
-Błagam, Justin. - westchnęłam.
-Okey, okey.
Wywróciłam oczami i wyjęłam swoją sukienkę.
Położyłyśmy je na łóżku.
-Są prześliczne. - uśmiechnęła się.
-Tak, doskonałe. - zachichotałam.
Rozebrałam się do bielizny i założyłam moją sukienkę. Bardziej suknię bo jest długa i dość duża. Camila uczyniła to samo. Zrobiłyśmy sobie kilka jak i nie kilkanaście zdjęć. Założyłam granatowe szpilki i wzięłam tego samego koloru kopertówkę. Schowałam tam telefon, kilka kosmetyków, chusteczki higieniczne, pieniądze i dokumenty. Poczekałam na przyjaciółkę. Założyłam w tym czasie srebrne kolczyki i bransoletkę tego samego koloru. Popsikałam się swoimi ulubionymi perfumami. Cami miałam również srebrne dodatki, czarne szpilki i srebrną kopertówkę. Była siedemnasta czterdzieści.
Skierowałyśmy się na dół.
Chłopcy mają być o osiemnastej.
-Jezu, w końcu! Myślałem, że nigdy się nie zbierzecie! - powiedział Justin, podnosząc się z kanapy. Kiedy nas zobaczył mało co nie zemdlał. Razem z blondynką zachichotałyśmy.
-Nie no, zwracam honor... Wyglądasz.. Wyglądacie zajebiście.
Jezu, on dosłownie gwałci nas wzrokiem.
-Ups, chyba ślinka poleciała. - jęknęłam.
Wszyscy się zaśmialiśmy. Podmalowałyśmy usta, ja pożegnałam się z Justinem i wyszłyśmy przed mój dom. Chłopaki powinni tu być lada chwila. Po pięciu minutach samochód Luke'a zaparkował na podjeździe przed moim domem. Chłopcy dżentelmeni - pomogli nam wsiąść do samochodu. Droga minęła szybko. Zaparkowaliśmy naprzeciwko wejścia szkoły.
-Wyglądasz przepięknie. - szepnął Lukey.
-Awww, dziękuję. - pocałowałam go w policzek.
Cam ze swoim towarzyszem zniknęła z zasięgu mojego wzroku. Weszliśmy do szkoły, z której było już słychać głośną muzykę.
Co jest najgorsze - mamy przydzielone klasy, gdzie jest "poczęstunek".
Luke wyglądał na prawdę dobrze. Miał czarne, dopasowane rurki, białą koszulę i na to czarną marynarkę.
-Um, Luke..
-Co? - spojrzał na mnie.
-Myślisz, że mogę być u Was w klasie? - przegryzłam wargę.
-Raczej tak. - wzruszył ramionami.
Uśmiechnęłam się lekko i złączyłam nasze dłonie razem. Poszliśmy na salę, gdzie będą tańce.
Pomieszczenie było całe w balonach i serpentynach. Była kula, która "dawała" kolory i kula dyskotekowa. Na końcu pomieszczenia była scena i obok stół z piciem i chyba jakimiś przekąskami. Na scenie rozłożony był sprzęt DJ'a.
Wow, na prawdę dobrze to przygotowali.
Kilka dziewczyn już tańczyło, i szczerze jak na razie jestem jedyną, która ma taką sukienkę.
Ale co tam - będę wyjątkowa (oczywiście, razem z Camilą). Luke pociągnął mnie w stronę wyjścia na boisko szkole. Na trybunach siedziało kilku chłopaków, do których podeszliśmy.
-Siema sta... O kurwa. - przeniósł wzrok na mnie.
-Nie kurwa, tylko Ronnie. - powiedział Luke.
Zachichotałam cicho i usiadłam. Było trochę trudno, no ale udało się.
-Co tam? - spojrzałam na nich.
Jak na zawołanie wszyscy wzruszyli ramionami. Pierwszy odezwał się Ben.
-Nudno, ale przyszedłem tylko dlatego, że będę mógł popatrzeć jak dziewczyny tańczą. - zaśmiał się.
Wywróciłam oczami i wyjęłam z torebki lusterko. Przejrzałam się i przełożyłam wszystkie włosy na lewe ramie.
-No to.. Idziemy? - spytałam.
Pokiwali głowami i wstali. Podszedł do mnie Mazi i objął mnie ramieniem. Spojrzałam na niego spod rzęs a on puścił mi oczko.
-Spierdalaj. - powiedział Luke.
Zaśmiałam się razem z chłopakami i podeszłam do przyjaciela.
-Aww ktoś tu jest zazdrosny.
-Nie jestem zazdrosny. - wywrócił oczami.
-Tak, tak też Cię kocham, Luke. - machnęłam lekceważąco ręką.
Weszliśmy do szkoły i pożegnałam się z chłopakami.
∆∆∆
Zgłosiłam swoją obecność do wychowawcy (nie siedziałam ze swoją klasą) i poszłam do klasy Luke'a. Jego pani pozwoliła mi tutaj być więc wszystko jest dobrze. Siedziałam obok Luke'a i Dylana. Jedliśmy chipsy ciągle się z czegoś śmiejąc. Jak dotąd widziałam dwie osoby (nie licząc mnie i Cam) i długich sukienkach. Niektóre dziewczyny mają tsk krótkie, że ledwo zasłaniają im tyłek.
Dziwki..
Ugh.. Dowiedziałam się, że ludzie głosują na króla i królową balu.
-Luke, skarbie.. - zaczęłam.
-Co tym razem? - westchnął.
-Zatańczysz ze mną? - zrobiłam smutną minkę.
-Rany, dobrze wiesz, że nie..
-Jezu, nie bądź cipą, Black. - mruknął.
Luke zmroził go wzrokiem i wstał.
-Chodź. - wyciągnął do mnie rękę.
Uśmiechnęłam się zwycięsko i wstałam.
-Ale tylko jeden taniec.
-Tak, tak.. - machnęłam lekceważąco dłonią.
Przeszliśmy korytarz i weszliśmy na salę. Ludzie tańczyli, bawili się, rozmawiali i inne takie. W tym samym czasie piosenka zmieniła się na "Roses".
-Panowie, łapiemy swoje kwiatuszki i tańczymy? - powiedział DJ.
Zaśmiałam się cicho. Luke ułożył ręce na moich bokach i ja owinęłam ręce wokół jego szyi. Przysunęłam się bliżej niego. Wolno poruszaliśmy się w rytm muzyki. Uśmiechnęłam się pod nosem.
-Mówiłem Ci, że ślicznie wyglądasz?
-Mhm, nawet nie raz.
Chłopak obrócił mnie i złapał moją dłoń.
Przetańczyliśmy całą piosenkę.
Mówił, że nie umie tańczyć - a robił to lepiej ode mnie.
-To jak, jeszcze do jednej?
-O, teraz to chcesz tańczyć. - wywróciłam oczami.
Wzruszył ramionami.
-To jak? Tańczysz? - uśmiechnął się.
Z głośników zaczęła lecieć piosenka Seleny Gomez "Same old love". Pokiwałam głową i wzięłam rękę Luke'a, którą sam mi podał. Położyłam głowę na jego ramieniu a on pocałował mnie w głowę. Po przetańczeniu jeszcze trzech piosenek (tym razem były one szybsze) wróciliśmy do klasy.
-Tylko jeden taniec. - pokiwał głową Dylan.
-Zamknij się, Braun. - warknął.
Wzięłam swój kubek z piciem i napiłam się.
-Jak świętujemy jutrzejszy koniec roku? A my koniec szkoły!
No tak.. Luke już kończy szkołę. Szkoda, bo z ostatnimi klasami było na prawdę fajnie.
-Ja nie wiem, a Wy?
-On to pewnie najebie się do nieprzytomności.
-Ja? Raczej ty. - prychnął Dylan.
-Dobra, koniec. - przerwałam mi.
∆∆∆
Po północy razem z Cam i Chloe wyszłyśmy na dwór. Zdjęłam buty i usiadłam na ławce.
-Czemu nie wzięłam butów na zmianę? - jęknęłam.
-Ja też. - powiedziały w tym samym czasie.
Westchnęłam.
-Coo robicie?
Odwróciłam się w stronę dźwięku. Przyszli do nas chłopcy.
-Umieramy z bólu. - powiedziałam Cam.
-Co? - zaśmiał się Jason.
-Chcesz pochodzisz na obcasach przez jakieś pięć godzin? - spytałam.
-Woah, nie dzięki.
Po około dziesięciu minutach wróciliśmy do szkoły. Zrobiło się trochę chłodno. Z dziewczynami poszyłyśmy na salę tańczyć. Ludzie głosowali na króla, królową i parę balu.
Oh Boże, to jest beznadziejne..
Ja, Camila, Chloe i Madison tańczyłyśmy razem.
-Uwaga, zapraszamy wszystkich na salę! - powiedziała Dyrektorka.
A ona tu czego szuka?
Cam dosłownie pobiegła pod scenę. Po chwili dołączył do nas jeszcze Luke z Dylanem.
-Ogłaszamy zwycięzców!
Wszyscy zaczęli klaskać, krzyczeń i gwizdać.
Zaczyna się..
-Na początek królowa balu. - zaczęła.
Otworzyła białą kopertę i wyjęła z niej karteczkę.
-Królową balu zostaje... Camila Montez!
Cam pisnęła i przytuliła nas wszystkich. Weszła na scenę, a dyrektora założyła na jej głowę koronę i wręczyła kwiaty. Zaczęliśmy bić brawa.
-Okey, teraz król. - wzięła kolejną kopertę.
Powtórzyła czynność jak z poprzednią.
-Królem balu zostaje.. Justin Rivera!
Serce zabiło mi przez imię wypowiedziane przez dyrektorkę.
Camila się w nim kocha już ze dwa lata!
-Teraz para.
Nie wiem czemu ale zaczęłam się stresować.
-Parą balu zostaje Ronnie Bieber i Luke Black, gratuluję! - powiedziała.
Spojrzałam na Luke'a, który był tak samo zdziwiony jak ja.
-Zapraszamy!
Szatyn złapał moją rękę i weszliśmy na scenę.
Jezu, zaraz zemdleję.
Dostaliśmy małe korony i "szarfy" z napisem 'para balu 2015".
-Teraz zwycięscy zatańczą taniec.
Zeszliśmy ze sceny. Wszyscy zrobili duże koło. Okey, jestem jeszcze bardziej zestresowana niż wcześniej. Z głośników wydobyła się piosenka Ariany Grande "One last time". Spojrzałam na Camilę, która już tańczyła z Justinem. Ja i Luke zrobiliśmy to samo. Poruszaliśmy się w rytm muzyki. Ludzie klaskali, co szczerze było nawet fajne.
-Zmiana partnera!
Przegryzłam wargę i podeszłam do Justina. Nie wiem czemu ale to imię kojarzy mi się z MOIM Justinem. Tańczyliśmy tak do końca piosenki. Potem otrzymaliśmy ogromne brawa.
-Przypominam, że bal trwa do trzeciej. - powiedziała dyrektorka i wyszła.
Piosenka się zmieniła i wszyscy wrócili do tańca. Camila od razu do mnie podbiegła.
-Ja i Justin, o mój Boże, powiedział mi, że jestem piękna. - pisnęła.
W jej oczach mogłam dostrzec już łzy.
-Woah, nie płacz bo się rozmażesz.
-Cam.. - usłyszałam.
Podszedł do nas Justin.
-Zostawię Was samych. - mruknęłam i odeszłam.
Przed wejściem na salę stał Luke i rozmawiał z jakimiś chłopakami. Uśmiechnęłam się do niego i weszłam do sali.
-Gratulacje! - powiedziała jego wychowawczyni.
-Dziękuję. - uśmiechnęłam się.
Wow, na trzy klasy wygrałam właśnie ja i Luke.
Przecież jestem najmłodsza i w ogóle a tu takie coś!
Serio, jestem z siebie dumna.
Napiłam się wody i zjadłam kawałek ciasta.
-Veronica, szybko! - usłyszałam.
Do klasy wbiegła Madison.
-Muszą Wam zrobić zdjęcie.
Westchnęłam i poszłam za szatynką. Odnalazłam Luke'a, Camilę i Justina czekających na mnie. Na początku zrobili zdjęcie im, potem nam a na końcu wszystkim.
-Co jest? - zapytał Luke.
-Jestem zmęczona i jakoś źle się czuję. - mruknęłam.
-Mogę zabrać cię do domu, jeśli chcesz.
-Nie, nie chcę psuć ci zabawy. - westchnęłam.
∆∆∆
Siedziałam w klasie rozmawiając z Camilą. Justin zaprosił ją w weekend do kina. Jest taka szczęśliwa, że nie macie pojęcia.
-Na prawdę powinnaś wrócić do domu. - spojrzała na mnie.
Czułam się jeszcze gorzej. Zaczął mnie boleć brzuch.
-Jeszcze godzina, wytrzymam.
-Nie bądź uparta, daj telefon. - wyciągnęła rękę.
Wyjęłam ze swojej torby telefon i podałam go dziewczynie. Nie miałam już nawet siły protestować. Jak zawsze muszę sobie i komuś zniszczyć zabawę.
-Halo? Justin przyjedź do szkoły. Nie, tylko Ronnie się gorzej poczuła.. Okej, wyjdę z nią na dwór i poczekamy.. Ta, pa. - rozłączyła się.
Podziękowałam jej słabym uśmiechem. Blondynka spakowała wszystkie moje rzeczy i pomogła mi wyjść na zewnątrz.
-Ej, co jest? - podbiegł do nas Luke.
-Źle się czuję. - mruknęłam.
-Mówiłem, żeby Cię odwieźć to nie! Idziemy. - wyjął kluczyki.
-Justin po mnie przyjedzie, ale dzięki, że się troszczysz. Po chwili samochód Justina zaparkował pod szkołą. Dosłownie do mnie przybiegł.
-Ładna korona. - powiedział, kiedy był blisko.
Jezu, jaki idiota..
-Jutro po ciebie przyjadę. - powiedział Luke.
Pokiwałam głową i pożegnałam się z nimi. Justin pomógł mi wsiąść do samochodu. Dał mi butelkę wody, żebym się napiła i tak zrobiłam.
-Co się stało?
Wzruszyłam ramionami.
-Źle się poczułam i tyle.
-Wygrałaś.
-Para balu. - uśmiechnęłam się lekko.
-Ty i Luke? Woah. - zaśmiał się.
-Nie śmieszne. - wywróciłam oczami.
-Oj, nie gniewaj się.
-Nie gniewam, po prostu chcę do domu i iść spać. - ziewnęłam.
Chwilę po tym byliśmy już pod domem. Justin wziął mnie na ręce w stylu ślubnym i zaniósł na górę do jego sypialni. Zdjęłam koronę i szarfę, odkładając je na komodę. Chłopak pomógł mi z zdjęciem sukienki.
-Jesteś przepiękna. - zaczął całować moją szyję.
Przymknęłam oczy i odchyliłam głowę w bok. Chłopak zsunął sukienkę z moich piersi, przez co spadła na ziemię. Wyszłam z niej i odwróciłam się twarzą do Justina.
-Justin.. - szepnęłam.
-Shh.
Podniósł mnie tak, że nasze twarz były na jednej wysokości. Wpił się w moje usta, a ja włożyłam palce w jego włosy.
-Mmm.. - jęknął cicho.
Położył mnie na łóżku tak, że górował nam moim ciałem. Przeniósł pocałunki na moją szyję i obojczyki.
-Miałam iść spać.. - szepnęłam, szybko oddychając.
-Ja cię tylko usypiam. - mruknął do mojego ucha.
Niechcący dotknęłam udem jego krocza, przez co gwałtownie wciągnął powietrze.
-Nie rób tak, błagam. - wydyszał.
Zaczął całować mój brzuch a potem wewnętrzną stronę ud. Jęknęłam cicho.
-Śpij już, skarbie. - szepnął, całując mnie w usta.
Justin rozebrał się do bokserek i położył się obok mnie.
-Jesteś okropny. - szepnęłam.
Zdjęłam biżuterię i położyłam się.
-A co myślałaś? Że zrobię Ci dobrze? Mogłaś poprosić.
-Spieprzaj. - uderzyłam go w tors.
Odwróciłam się tyłem do niego i zamknęłam oczy.
Poczułam, jak Justin się do mnie zbliża.
-Dobranoc. - szepnęłam. Chłopak przytulił mnie i pocałował w głowę.
-Dobranoc.
∆∆∆∆∆∆
W końcu!
Obiecałam sobie, że napiszę rozdział na dziś/ jutro no i udało się!
Mam nadzieję, że Wam się podoba bo ja jestem mega zadowolona :D
Cóż.. myślę, że odzyskuję wenę co mnie cieszy!
Postaram się dodać rozdział jeszcze w tym tygodniu (ale na prawdę nie mogę Wam tego obiecać!).
Btw.. zapraszam Was jeszcze na moje drugie opowiadanie: klik
Do następnego kochani xx