poniedziałek, 8 lutego 2016

{14} I aż tyle to ukrywałeś?

Kochani waż na notatka na dole - proszę, przeczytajcie x


Justin Po'V

Wyszedłem z domu, po tym jak pocałowałem się z Ronnie i pojechałem prosto do Jack'a. 
A co tam, że jest po pierwszej. 
Jechałem na prawdę szybko, więc dotarłem do niego w dokładnie sześć minut. Czuję do Ronnie coś więcej, niż miłość rodzicielska, czy coś. Uderzałem w drzwi, dobre pięć minut. 
-Jezu, czego? - warknął. 
-Wystarczy Justin. - mruknąłem. 
Dosłownie wepchałem się do jego domu. 
-Czego ty chcesz? - położył się na kanapie. 
-Podoba mi się kurwa Ronnie. - powiedziałem na jednym wydechu. 
-To wiem, mówiłeś wcześniej. 
-Całowaliśmy się i czułem się inaczej, bro pomóż. - jęknąłem. 
-Zakochałeś się. 
-Wiem, ale to takie.. Chujowe. - burknąłem. 
-Zakazany owoc, hm? 
-Żebyś wiedział.. Nie mogę być z własną córką, do cholery kurwa jasnej! - warknąłem. 
-Skąd wiesz, może ona czuje to samo? Nic nie stoi Wam na przeszkodzie! 
-Myślę, że to, że jestem jej ojcem to wystarczająca przeszkoda. - mruknąłem. 
Między nami zapanowała cisza. Myślałem nad tym, co mam teraz zrobić, ale szczerze mówiąc - nie mam zielonego pojęcia. Chciałbym z nią być. Chciałbym móc ją całować bez przeszkód, chciałbym chodzić z nią za rękę, chciałbym się z nią kochać. Miłość to głupie uczucie.. 
-Mogę u Ciebie spać? 
-Kanapa jest wolna. - wzruszył ramionami. 
-Okey, to idź spać. - mruknąłem. 
Zdjąłem kurtkę, koszulkę i buty zostając w samych dresach. 
Przed snem jeszcze myślałem co zrobić, ale nic nie wymyśliłem


Veronica Po'V

Zjechałam "po ścianie" i ponownie się rozpłakałam. 
Ja.. Ja czuję do niego coś. I to jest nienormalne! 
Wyszedł. 
Zostawił mnie samą z tym wszystkim. 
Samą.. 
Wyjęłam telefon i wybrałam numer do Cami. Jest środek nocy, ale muszę się komuś z tego zwierzyć. 
-Halo? - jęknęła. 
-Obudziłam Cię? - pociągnęłam nosem. 
-Nie, no co ty. 
Wywróciłam oczami i wytarłam mokre policzki, po których i tak spływały łzy. 
-Ronnie, ty płaczesz? 
-Mhm. - mruknęłam cicho.
-Dlaczego, co jest? - słyszałam jak się podnosi. 
-Bo.. Całowałam się z Justinem i.. I ja go kocham. - rozpłakałam się. 
Przez chwilę w słuchawce było słychać ciszę, ale Cam ją przerwała. 
-To chyba.. Dobrze. - mruknęła.
 -To mój ojciec..
 -No i? Jeśli się kogoś kocha to nie ważne kim dla ciebie jest. 
-Cam, ale.. Jak inni to przyjmą? - szepnęłam. 
-Nie myśl o tym, a teraz już, do spania! - zaśmiała się. 
-Dobranoc, kocham Cię. - cmoknęłam i rozłączyłam się.
Wstałam z podłogi i poszłam na górę. 
Weszłam do swojego pokoju i od razu podeszłam do szafy. Wyjęłam czystą bieliznę, czarne dresowe spodenki i tego samego koloru crop top. Przebrałam się w łazience (nie miałam siły na prysznic) i wróciłam do łóżka. Położyłam się i schowałam telefon pod poduszkę. Zawaliłam totalnie szkołę przez to, co się dzieje między mną a Justinem.

∆∆∆

 Obudziłam się po dwunastej. 
Wow, chyba musiałam być na prawdę zmęczona, skoro spałam 11 godzin.. 
Leżałam chwilę wpatrując się w ścianę przede mną. Niechętnie podniosłam się do pozycji siedzącej i przetarłam oczy piąstkami. Wstałam i skierowałam się na dół. Wszędzie było pusto i cicho. Tak, przyzwyczaiłam się do tego.. Na śniadanie zrobiłam sobie omlet na słodko z malinami, startą czekoladą i wiórkami kokosowymi. Do tego kakao i usiadłam przy stole. Powoli zjadłam swoje śniadanie i zmyłam naczynia. 
-Ałć. - syknęłam. 
Uderzyłam ręką w szafę, przez co przeszedł mnie 'prąd'. Pokiwałam głową, nie chcąc myśleć o tym, co wydarzyło się wczoraj. Usłyszałam otwieranie drzwi wejściowych. 
O nie, Justin wrócił. 
Nawet nie wiem jak mam się zachować!
-Um, hej. - powiedział, wchodząc do kuchni. 
-H-hej. - mruknęłam. 
 Kiedy chciałam wyjść z kuchni zatrzymał mnie jego głos. 
-Pogadajmy. 
 Przegryzłam wargę, nie wiedząc co zrobić. 
Bo.. O co mu może chodzić? 
Westchnęłam i usiadłam na blacie. 
-Co ci się stało? 
Spojrzałam na niego marszcząc brwi.
 -W sensie? 
-Dlaczego uciekłaś i co Ci się stało w rękę tak na prawdę? 
-Kazałeś mi iść do burdelu, porównałeś mnie do dziwki, miałam Ci się rzucić na szyję i podziękować? - prychnęłam. 
 -Dobrze wiesz, że nie miałem... 
-Nie miałeś tego na myśli, wiem. Więc po co to mówiłeś?
 -B-bo.. - urwał. 
-Bo? 
-Bo byłem kurwa zazdrosny o to, że mnie olewasz a wychodzisz z Lukiem! - krzyknął.
-Zazdrosny? - szepnęłam. 
-Tak, tak zazdrosny. Nie widzisz, że mi się podobasz? - spojrzał na mnie. 
W jego oczach mogłam dostrzec smutek i ból. Westchnęłam i zeskoczyłam z blatu. Podeszłam do niego i wtuliłam się w jego tors. Zaskoczony powoli odwzajemnił uścisk. Nawet nie wiem kiedy po moich policzkach zaczęły lecieć łzy. 
-Co to oznacza? - zapytałam. 
-Kocham Cię, ale w inny sposób.. 
-Ja... Chyba Ciebie też. - szepnęłam. 
-Więc, co teraz? 
 -Nie wiem, Justin. - pokiwałam głową i odsunęłam się. 
Stanęłam na palcach i złączyłam nasze usta razem. Włożyłam w ten pocałunek jak najwięcej uczuć. Chciałam w nim przekazać całą miłość jaką go darzę. 
-Stop. - mruknął. 
Niechętnie przerwałam pocałunek. 
-Wiesz, że nie możemy być razem? 
 -Tak, wiem. - pokiwałam głową. 
A już myślałam, że będzie tak pięknie.. 
-No chyba, że.. Będziemy to ukrywać. - uśmiechnął się lekko. 
-Mmm. - zachichotałam. - Ile to trwa? 
-Ile trwa co? 
-To, co do mnie czujesz. - przegryzłam wnętrze policzka. 
-Nie wiem.. Jakiś miesiąc. - wzruszył ramionami. 
-I aż tyle to ukrywałeś? 
-Nie mogłem nic innego zrobić. - westchnął. 
 
∆∆∆

 Założyłam biały, obcisły crop top na krótki rękaw, czarne jeansy z wysokim stanem i białe superstary. Włosy rozczesałam i zostawiłam kręcone. Lekki makijaż składający się jedynie z tuszy do rzęs i kresek. 
Tak, wyglądałam dobrze. 
Schowałam telefon do kieszeni spodni, a na głowę założyłam snack-back tył na przód. 
-Gotowa? - krzyknął. 
-Prawie! 
Schowałam do torby wszystkie potrzebne rzeczy. 
-Chodź na chwilę! 
-Co? 
-Musisz zmienić mi opatrunek. - weszłam do łazienki. 
Wyjęłam małą apteczkę, którą wczoraj dostałam. Justin powoli zmienił mój opatrunek (oczywiście nie obyło się od krzyków i przekleństw z mojej strony). Na koniec popsikałam się perfumami i wyszłam z pokoju. Musiałam poczekać chwilę na Justina, który "musiał się odlać".
Szatyn ubrany był w czarne dresy/spodnie jakby skórzane, czarny T-shirt, koszulę w kratę i czarne supry. Na jego głowie również był snack-back i też daszkiem do tyłu. 
Tak się dopasowaliśmy! 
-Idziemy? 
-Ta, idź już do auta. - powiedział. 
Wywróciłam oczami i wyszłam z domu. Oparłam się o samochód i czekałam na Justina, patrząc na swoje paznokcie. Nie wiem gdzie chce mnie zabrać i szczerze - stresuję się jak cholera.

∆∆∆

Po około dwudziestu minutach dojechaliśmy na jakąś łąkę/polanę nie wiem.. Wysiadłam równo z Justinem. 
-Stój. - powiedział. 
Zmarszczyłam brwi i spojrzałam na niego. 
-Co? 
-Zawiążę Ci oczy. - pomachał czarną chustą. 
-Co? Nie! Zniszczysz mi makijaż! - fuknęłam. 
Szatyn westchnął i wywrócił oczami. 
-Ale zamknij oczy, okey? 
-Dobra. - burknęłam. 
Zamknęłam oczy i czekałam na niego bo coś robił (oczywiście nie powiedział mi co) i trzymając mnie za rękę, poszliśmy przed siebie. 
-Daleko to? 
-Nie, zaraz będziemy. - odchrząknął. 
Ha, stresował się! 
Po chwili zatrzymał się i kazał mi nadal nie otwierając oczu, więc tak zrobiłam. Stałam, nic nie robiąc. Było dziś strasznie ciepło i w tym momencie żałowałam, że założyłam jeansy. 
-Idź przed siebie, ale powoli! - usłyszałam. 
Przegryzłam wargę i wolnym krokiem ruszyłam przed siebie. Postawiłam zaledwie z dziesięć kroków a on kazał mi się zatrzymać. 
Głupek.
-Możesz otworzyć oczy. 
Przegryzłam wnętrze policzka i powoli uchyliłam powieki. Przyłożyłam dłoń do ust bo - cholera tu było pięknie. Przede mną było jezioro, które błyszczało przed padające na nie słońce. Po mojej prawej był pomost a po lewej ogromne drzewo, dzięki któremu padał cień. Rozejrzałam się ponownie, szukając wzrokiem Justina. 
-Jezus, Justin.
 Poczułam jak jego ręce obejmują mnie w tali.
 -Podoba Ci się? 
-Tak, jest prześlicznie. - szepnęłam. 
Odwróciłam się przodem do niego i spojrzałam w jego oczy. 
-Jak to znalazłeś? 
-Tajemnica. - szepnął. 
W tym momencie chłopak złączył nasze usta. Musiałam ustać na palcach, bo ledwo dosięgałam. Oplotłam ręce wokół jego szyi a on mnie podniósł. Zaczął iść przed siebie i poszedł do małej altanki, gdzie posadził mnie na stole. Justin jak to Justin - działał szybko. Przeniósł swoje pocałunki na moją szyję. Odchyliłam głowę do tyłu, przez co spadła mi czapka, ale zignorowałam to. 
-Justin.. - jęknęłam.
Przyciągnęłam jego twarz do siebie, ponownie go całując. Nie dość, że jest gorąco to dzięki niemu właśnie się gotuję, przysięgam. 
-Ronnie, stop. - szepnął. 
-Czemu? 
-Bo nie będę umiał później przestać. - powiedział szybko. 
Poprawiłam swoje włosy i założyłam czapkę. 
-Chodź. - złapał mnie za rękę. 
Usiedliśmy na kocu, rozłożonym pod drzewem. Justin postawił koszyk i wyjął z niego butelkę wody dla mnie i colę dla siebie. Wypiłam prawie pół butelki, bo byłam spragniona przez ten upał. 
-Gorąco mi. - jęknęłam. 
-Czyżbym tak na ciebie działał? 
-Pieprz się. - prychnęłam. 
-Dawaj. Spojrzałam na niego niedowierzając. 
-Jesteś chory. - pokiwałam głową. 
-Ale mnie kochasz. - wzruszył ramionami.

∆∆∆

Po sześciu godzinach - tzn około dwudziestej drugiej wróciliśmy do domu. 
Pierwsze co zrobiłam to poszłam do siebie i zdjęłam spodnie. 
Otworzyłam w pokoju okno i wzięłam białą, koronkową bieliznę. 
W łazience wzięłam szybki prysznic i zmyłam makijaż. 
Ubrana tylko w bieliznę (miałam plan) zeszłam na dół. 
Justin oczywiście siedział przed telewizorem (co nie jest żadną nowością). 
Kiedy na mnie spojrzał przegryzł wargę. 
No to zaczynamy.  


Justin Po'V

-Veronica, mówiłem, żebyś nie chodziła.. 
-Daj spokój, wiem, że to kochasz. - mruknęła. 
Podeszła bliżej i usiadła na moich kolanach i zabrała puszkę. Wypiła kilka łyków. Chciałem jej to wyrwać, ale nie dała za wygraną. Kiedy ją wypiła rzuciła na stół i spojrzała na mnie. 
 -Nie powinnaś pić.. - pogłaskałem ją po policzku. 
-Owszem, ale chciałam. 
-Nie kręć się tak. - westchnąłem. 
 Siedziała centralnie na moim przyrodzeniu. Nie powiem, co teraz się dzieje w moich bokserkach.
 -Wiesz.. - zaczęła. - Mam propozycję, ale nie sądzę, że się zgodzisz.. 
-Powiedz. 
-Um, okey. Co ty na to.. 
 Złapała mojego penisa i lekko zacisnęła na nim dłoń. Zamknąłem oczy i odchyliłem głowę w tył. 
-Nie. - powiedziałem. 
 -Co, nie?
 -Nie możemy. - spojrzałem w jej oczy. 
 -Pierdolenie.. - prychnęła. - Zrobię coś dla ciebie. - mruknęła do mojego ucha, lekko przegryzając jego płatek. 
Zeszła ze mnie i uklękła pomiędzy moimi nogami. Złapała gumkę od moich bokserek i zaczęła je zdejmować. 
-Ronnie, co ty robisz do cholery? - warknąłem. 
-Sprawiam Ci przyjemność. 
 -Nie moż.. 
Urwałem kiedy poczułem jak jej usta dotykają JEGO. Polizała go a potem wsadziła do ust. 
-Kurwa.. - jęknąłem. 
 Złapałem za tył jej głowy i wplątałem palce we włosy. Pomagałem jej. Spuściłem się do jej gardła a ona bezproblemowo to połknęła i oblizała usta. 
-To było.. 
-Zajebiste, wiem. - uśmiechnęła się. 
Pocałowała delikatnie moje usta a potem pociągnęła moją wargę do siebie. 
 -Dobranoc. - szepnęła.* 
Nadal byłem w szoku, że zrobiła coś takiego i, że na to pozwoliłem. Szybko założyłem bokserki. Kurwa, miałem jakiś proroczy sen. 
Pamiętam, że to mi się śniło. Wyłączyłem telewizor i wszedłem na górę. No to, czas się odwdzięczyć. Poszedłem do pokoju Ronnie, nawet nie wysiliłem się, żeby zapukać. 
-Co ty tu robisz? 
Nie odpowiedziałem, zamiast tego wpiłem się w jej usta, pchając ją na łóżko. 
-Chyba nie będziemy się bzykać? 
-Nie, ale muszę Ci się odwdzięczyć. - powiedziałem.
-Co masz na myśli? 
-Zrobię Ci dobrze, kochanie. - szepnąłem. 
Zacząłem całować jej szyję i obojczyki. Stopniowo schodziłem na dół z pocałunkami aż dotarłem do gumki od jej majtek. Położyłem ją wygodniej. Po chwili jej dolna bielizna leżała obok łóżka a ja byłem na przeciwko jej strefy intymnej. 
-Justin, ale... 
Nie dokończyła bo dotknąłem językiem jej łechtaczki. Jęknęła głośno (i pewnie słyszeli ją przechodni, bo jest otwarte okno) a ja lekko się uśmiechnąłem. Robiłem różne "wzorki" ssałem i lizałem jej kobiecość i otrzymywałem w zamian jej jęki, które były jak melodia dla moich uchu.
 Mogłem to nagrać i ustawić sobie na dzwonek, czy coś. 
Po niedługiej chwili (kiedy miała dojść) wplątała palce w moje włosy. Jęknąłem, równie z nią. 
-Jezu, Justin.. - jęknęła. 
Brunetka wypuściła soki, które wylizałem. 
Pokiwałem głowa i przysunąłem moją twarz do jej. Złączyłem nasze usta. 
-Ojciec z córką. - szepnęła. 
Westchnąłem i podniosłem jej majtki, które założyła. 
-Kocham cię. - powiedziałem.
 -Wiem.. - westchnęła. 
Ronnie przytuliła się do mnie i ziewnęła. 
-Jesteś zmęczona? 
-Mhm. 
-Kładź się spać, maluchu. 
-Maluchu? Serio? - odsunęła się. 
Pokiwałem głową. 
-Ahh, czyli robiłeś minetkę maluchowi? Pedofil. - wypięła mi język. 
Korzystając z okazji, pocałowałem ją. 
-Idź spać. - powiedziałem. 
-Pod warunkiem, że położysz się ze mną. 
-Okey. 
 Położyliśmy się do łóżka i Veronica zgasiła lampkę nocną. 
-Dobranoc, Justin. - szepnęła, kładąc głowę na moim torsie. 
-Dobranoc, skarbie. - pocałowałem ją w głowę. 
Nie minęło nawet dziesięć minut a ja zasnąłem. 


∆∆∆∆∆
* sen Justina.
Hej!
Nie mam kompletnie  na nic ochoty..
Mimo, że mam ferie nie chce mi się nic robić, dosłownie.

ALE!
Chciałabym Wam bardzo podziękować za 22k wejść na bloga!
Jesteśmy gdzieś w połowie opowiadania, więc na koniec może być naprawdę duża ilość, co mnie bardzo cieszy <3
Dziękuję również osobom, które komentują każdy rozdział, to dzięki Wam tutaj jestem :)
 
Jesteśmy już na 14 rozdziale i muszę Wam powiedzieć,  że nie sądziłam, że to opowiadanie odniesie aż tak duży sukces!
No bo fabuła i inne takie - w sensie kazirodztwo nie wszystkich to ciekawi a wy jednak jesteście ze mną!
 Z  racji tego, jak ładnie skomentujecie mi ten rozdział to postaram się go dodać w tym tygodniu :)

Miałam się nie rozpisywać :'))
Do następnego misiaczki ;*   

 


 
 
 
 

34 komentarze:

  1. O cholercia.
    Wiedziałam że tak będzie.
    Wkładanie i wygiąganie.
    Oczywiście swoich uczuć, z tajemnicy! (͡° ͜ʖ ͡°)

    OdpowiedzUsuń
  2. O MÓJ...!
    KOCHAM KOCHAM KOCHAM! ♥♥
    Ps. Jeśli nie dodasz rozdziału jak najszybciej to... asdghadlajhff!
    Kocham to ff ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aww kochanie!
      Twoje jest lepsze :')
      Dziękuję bardzo, kocham *-*

      Usuń
  3. Cudowny !:D
    Tam jest: *sen Justina ... to serio mu się śniło czy ja to jakoś źle zrozumiałam ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Śniło mu się to wcześniej, to co się wydarzyło tutaj, to nie był sen:)

      Usuń
    2. Aham okay dzięki ;)I dużo weny życzę :D

      Usuń
  4. No co ja tu widzę. B)
    Szczerze? Nawet nie mogłam się serio doczekać na kolejny rozdział. Wchodziłam ciągle na bloggera oczekując nowego postu xD No i jest, hehehe B)
    NA PEWNO WIESZ, ŻE JEST ROZDZIAŁ ZAJEBISTY:) OH AH EH:)
    Czekam na kolejny B|
    Weny x

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudowny rozdział jak zwykle zresztą :* życzę Ci dużo weny jak i większej ilości czytelników!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudowny❤❤❤
    Dodaj nowy rozdział jak najszybciej ❤❤

    OdpowiedzUsuń
  7. Aaaaaaa super, błagam o nowy rozdział jak najszybciej. Julia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aaaa proszę dodaj w tym tygodniu! <3 Nareszcie się do siebie zbliżyli i wyznali sobie miłość ;D Lepiej być nie może ;) Pozdrawiam i weny życzę ;*

      Usuń
    2. Dziękuję za miłe słowa <3

      Usuń
  8. Hahaha pojechali po bandzie i zajebiscie !! Uu jaki Jus romantyczny ❤

    OdpowiedzUsuń
  9. Ooo supet rozdzial! Wreszcie sie cos zaczyna dziac! Goraco huhu.. Nie moge sie doczekac az beda sie kochac! Nie mysl o mnie zle ale lubie takie rzeczy czytac ;) kocham, do nastepnego❤

    OdpowiedzUsuń
  10. Jesteś boska. Jeśli nie dodasz szybko rozdziału to Cie udusze. Ale i tak Cię kocham 💕

    OdpowiedzUsuń
  11. O jeju dzieje sie, dzieje. Kocham Kocham Kocham

    OdpowiedzUsuń
  12. Fabuła jest świetna i czekam na kolejny rozdział <333

    OdpowiedzUsuń
  13. Kiedy następny? Nie mogę się już doczekać ugh!!
    ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam jakąś blokadę w pisaniu i nie mam weny.. Ale niedługo, obiecuję :)

      Usuń