-Ale spójrz. - warknął.
-To idź sobie zwalić. - wrzuciłam ręce w powietrze.
Wyjęłam pomidory, ogórki, paprykę i rzodkiewkę.
-Cześć. - usłyszeliśmy.
-O, hej. - uśmiechnęłam się lekko.
-Co wy tu robicie? - zmarszczył brwi.
-Przyszedłem do ciebie, żeby no posiedzieć a zastałem Ronnie, która.. Która miała robić jedzenie.
-A Ty?
-Pożar w szkole.
-Aha, idę się przebrać, zaraz wracam. - mruknął.
Umyłam warzywa i odetchnęłam z ulgą, kiedy poszedł.
Udało się!
-Idę do łazienki. - westchnął.
Zachichotałam pod nosem. Teraz, skoro już się wzięłam za gotowanie, to muszę to dokończyć. Pokroiłam wszystkie warzywa.
-Um, Ronnie..
Odwróciłam głowę w stronę dźwięku. Justin stał przy krześle.
O mamo, był tylko w szarych dresach. Nie, żeby coś, ale jego tatuaże, są zajebiste.
-Mogłabyś.. No założyć inne spodnie. - powiedział szybko.
-Dlaczego?
-No bo.. Jest tu Jake i nie powinien oglądać cię tak ubranej.
Żebyś tylko wiedział..
-On nie patrzy na mój tyłek.. - wywróciłam oczami.
-Wszyscy się na niego patrzą. - prychnął.
-Dzięki za info.
-No weź!
-Nie! - warknęłam, wbijając nóż w deskę.
-Dobra, idę zrobić przegląd twojej szafy.
-Pojebało Cię?! - krzyknęłam.
-Nie, jesteś moją córką i mam do tego prawo. - westchnął.
-Nie. - wskoczyłam mu ja plecy. - Nie idziesz nigdzie. - zaczęłam po uderzać pięściami w plecy.
-Jake, weź tego chorego pojeba, no! - wrzasnęłam.
-Zamknij się. - warknął.
-Jake!! - wrzasnęłam, kiedy zaczął wchodzić po schodach.
-Co? - przybiegł.
-Weź go. - jęknęłam.
Zasłoniłam mu oczy.
-Zejdź. - powiedział.
-Pod warunkiem, że nie wejdziesz do mnie.
-Dobra. - warknął przez zaciśnięte zęby.
Zeskoczyłam, a on się odwrócił.
-Przebierz się, już.
-Ale..
-W tej chwili!
Wkurzona weszłam do swojego pokoju, gdzie podeszłam do szafy.
Już trzeci raz się będę przebierać do cholery..
Wyjęłam czarną, obcisłą spódnicę do połowy uda i szary, obcisły top. Może teraz nie będzie narzekał. Jest u mnie MÓJ CHŁOPAK i nie będę się ubierać jak jakieś gówno.
Zeszłam schodami na dół i weszłam do salonu. Jake siedział z Justinem przed telewizorem i oglądali mecz piłki nożnej.
-Pasuje?! - warknęłam.
-Um, nie jest źle, ale mogłaś założyć spodnie.
-Spierdalaj. - prychnęłam.
Usiadłam przy Jake'u i położyłam głowę na jego ramieniu. Oglądaliśmy mecz. Nic się nie działo. Zero bramek, zero akcji. Bez sensu.
-Jak już zaczęłaś robić obiad, to idź skończyć. - mruknął.
-To ty dokończ. Musisz tylko pokroić warzywa i wrzucić je do miski. - westchnęłam.
-Dobra, ale idę tylko dlatego, że jestem głodny w chuj.
-Mhm.
Szatyn wyszedł. Ja i Jake zostaliśmy sami. Tak lepiej. Justin robi się strasznie nieznośny.
Siedzieliśmy przez jakiś czas w ciszy, którą postanowiłam przerwać.
-Udało ci się uporać z tym.. No problemem?
-Tak, ale jak zaczęłaś się drzeć to mało co zawału nie dostałem. Myślałem, że Bieber chce wejść do łazienki.
-Byłoby ciekawie. - wybuchłam śmiechem.
-Co byłoby ciekawe? - spytał Justin.
-Nic!
-Ronnie..
-Matko, Justin, mówię, że nic, to nic. - wywróciłam oczami. - Zachowujesz się, jakbyś miał czterdziestkę na karku. - prychnęłam.
Jake wybuchł takim śmiechem, że myślałam, że się posika.
Serio.
-Idź jeść. - powiedział.
-To Ty byłeś głodny.
-Idź jeść.
Westchnęłam i poszłam do kuchni. Ustałam za ścianą, żeby posłuchać o czym rozmawiają. Mam nadzieję, że nie będzie pytał o nic głupiego..
-Jedziesz ze mną do klubu?
-Mogę. - mruknął.
-Pokaz jest.
-Ouu. - uśmiechnął się.
Chuj.
-Chodź zjeść.
Pobiegłam do stołu i usiadłam. Nie mogą wiedzieć, że podsłuchiwałam.
Ale.. Też tam pójdę.
Zobaczę, co będzie robił i Justin i Jake. Szatyn nałożył na talerze sałatki. Wszyscy zaczęliśmy jeść. Było już po siedemnastej.
-Idę po piwa. - powiedział Justin.
Wstałam i włożyłam brudne naczynia do zmywarki. Włączyłam ją. Umyłam ręce i wytarłam je ręcznikiem papierowym. Czułam na sobie wzrok Jake'a ale nic sobie z tego nie robiłam. Wzięłam butelkę wody i poszłam na górę. Nie jestem na niego obrażona, ale mnie trochę uraził. Jeśli mnie zdradzi, chyba go zabiję. Wyjęłam laptopa i zalogowałam się na facebooka. Jedna nieodczytana wiadomość.
Camila: Luke chce powiedzieć Justinowi o Was, uważaj.
Ja: Co? Pojebało go?
Camila: Tak.
Ja: Dobra, dzięki.. Muszę się dziś wkraść do klubu. Idą oboje a ja chcę zobaczyć co będą robić.
Camila: Iść z tobą?
Ja: Jeśli chcesz. Możesz teraz przyjść
Camila: Ok, będę za piętnaście minut.
Wylogowałam się i schowałam go. Zobaczymy co oni robią, kiedy są sami.
∆∆∆
Camila już przyszła. Poczekaliśmy aż oni wyjdą (po około 15 minutach) i zaczęłyśmy się zbierać. Założyłam czarne szpilki i wzięłam torbę, do której spakowałam wszystkie potrzebne rzeczy. Cam była w czarnej, obcisłej sukience i czerwonych szpilkach. Wyglądała cudownie. Zawsze wyglądała lepiej ode mnie, ale pomińmy ten fakt. Złapałyśmy taksówkę i skierowałyśmy się pod klub Justina. Zapłaciłam kierowcy i oboje wyszłyśmy.
-Hola, hola, panienki chyba nie mają skończonych osiemnastu lat. - zatrzymał nas jeden.
-Owszem. - mruknęłam. - Ale to klub mojego ojca a ja mam do niego ważną sprawę. - pokazałam mu dowód.
Na słowo raczej by mi nie uwierzył.
-A, to przepraszam. Miłej zabawy.
Wywróciłam oczami i weszłyśmy do środka. Śmierdziało papierosami i alkoholem.
Odnalazłam wzrokiem Jake'a, Justina i jakiegoś kolesia, którego nie znam. Musiałyśmy się ukrywać, co nie było trudne w takim tłumie ludzi. Wszyscy zaczęli się zbierać obok "sceny". Z głośników zaczęła lecieć piosenka "Get low". Dwie tancerki zaczęły wykonywać jakieś ruchy przy rurach, ale nie obchodziło mnie to. Patrzyłam na Jake'a, który też nie był zainteresowany tymi laskami. Za to Justin mało co się na nie, nie rzucił. Po skończonym pokazie połowa osób się rozeszła. Tata poszedł Bóg wie gdzie z jedną z tych, co tańczyły a Jake pił jeden kieliszek za drugim. Zgaduję, że ma je za darmo.. Po godzinie śledzenia go, w końcu poszedł do domu. Jestem z niego dumna, bo przystawiało się do niego tyle dziewczyn a on wszystkie miał gdzieś. Taki facet to skarb!
-Wracajmy. - powiedziałam.
-Okey. - mruknęła Camila, kończąc swojego drinka.
Jakiś chłopak jej kupił. Mi też chciał, ale podziękowałam.
-Przenocujesz dziś u mnie? - spytała.
-Um, nie zbyt. Muszę być w domu, bo Justin mnie zabije. - westchnęłam. - Ale może w weekend.
Zamówiłyśmy taksówkę. Kiedy zatrzymała się pod moim domem (był akurat pierwszy) pożegnałam się z przyjaciółką i weszłam do domu. Zdjęłam buty i schowałam je do szafki. Wbiegłam na górę i od razu weszłam do swojego pokoju. Otworzyłam okno i wyjęłam z szafy czystą bieliznę i dużą koszulkę, którą dostałam od Justina. Weszłam do łazienki zamknęłam drzwi na klucz. Zdjęłam ubrania i wrzuciłam je do kosza na brudy. Związałam włosy w koka, żeby ich nie zmoczyć podczas mycia. Umyłam się żelem o zapachu wiśni i spłukałam pianę. Wyszłam i owinęłam się biały ręcznikiem a potem dokładnie wytarłam ciało. Założyłam wcześniej wyjęte rzeczy. Zmyłam makijaż, umyłam zęby i zrobiłam siku. Wróciłam do siebie. Zamknęłam okno. Wzięłam swój telefon i weszłam na stronę szkoły. Mówiłam. Zajęcia do końca tygodnia (środka, czwartek, piątek) są odwołane. Dziękuję! Wyrwałam kartkę z zeszytu (od chemii) i napisałam
"Nie ma zajęć, przez pożar. Nie budź mnie."
Przyczepiłam ją na drugiej stronie drzwi. Weszłam na łóżko i położyłam się. Rozplotłam włosy i rzuciłam gumkę na szafkę nocną. Położyłam się i po chwili zasnęłam.
Justin Po'V
Usiadłem na kanapie w salonie. Wziąłem kąpiel, dlatego byłem w samych bokserkach. Otworzyłem puszkę piwa i włączyłem telewizor. Usłyszałem ciche kroki po schodach. Spojrzałem w tamtą stronę i zobaczyłem Ronnie, idącą w moją stronę tylko w białej, koronkowej bieliźnie.
Kurwa..
-Veronica, mówiłem, żebyś nie chodziła..
-Daj spokój, wiem, że to kochasz. - mruknęła.
Podeszła bliżej i usiadła na moich kolanach i zabrała puszkę. Wypiła kilka łyków. Chciałem jej to wyrwać, ale nie dała za wygraną. Kiedy ją wypiła rzuciła na stół i spojrzała na mnie.
-Nie powinnaś pić.. - pogłaskałem ją po policzku.
-Owszem, ale chciałam.
-Nie kręć się tak. - westchnąłem.
Siedziała centralnie na moim przyrodzeniu. Nie powiem, co teraz się dzieje w moich bokserkach. -Wiesz.. - zaczęła. - Mam propozycję, ale nie sądzę, że się zgodzisz..
-Powiedz.
-Um, okey. Co ty na to..
Złapała mojego penisa i lekko zacisnęła na nim dłoń. Zamknąłem oczy i odchyliłem głowę w tył.
-Nie. - powiedziałem.
-Co, nie?
-Nie możemy. - spojrzałem w jej oczy.
-Pierdolenie.. - prychnęła. - Zrobię coś dla ciebie. - mruknęła do mojego ucha, lekko przegryzając jego płatek.
Zeszła ze mnie i uklękła pomiędzy moimi nogami. Złapała gumkę od moich bokserek i zaczęła je zdejmować.
-Ronnie, co ty robisz do cholery? - warknąłem.
-Sprawiam Ci przyjemność.
-Nie moż..
Urwałem kiedy poczułem jak jej usta dotykają JEGO. Polizała go a potem wsadziła do ust.
-Kurwa.. - jęknąłem.
Złapałem za tył jej głowy i wplątałem palce we włosy. Pomagałem jej. Spuściłem się do jej gardła a ona bezproblemowo to połknęła i oblizała usta.
-To było..
-Zajebiste, wiem. - uśmiechnęła się.
Pocałowała delikatnie moje usta a potem pociągnęła moją wargę do siebie.
-Dobranoc. - szepnęła.
∆∆∆
Gwałtownie podniosłem się do pozycji siedzącej.
Ten sen był taki realny..
Kurwa.
Spojrzałem na zegarek, który wskazywał godzinę 6:49
Westchnąłem i podniosłem się do pozycji siedzącej.
Przetarłem twarz i wstałem.
Poszedłem do łazienki, żeby sobie zwalić.
Potem skierowałem się do sypialnii Ronnie.
Na jej drzwiach była karteczka.
Pisało tam, żebym jej nie budził, bo szkoła jest nieczynna.
Okey.
Póki co, nie zamierzam jej budzić.
Po tym śnie nie chcę jej widzieć.
To znaczy nie zrozumcie mnie źle, po prostu głupio mi z tym, że mam takie wyobrażenia a nią..
Zszedłem na dół i od razu skierowałem się do kuchni.
Wyjąłem z lodówki ser i pomidora.
Zrobiłem sobie trzy kanapki i herbatę.
Zjadłem śniadanie i ponownie wszedłem na górę.
Wyjąłem z szuflady czystą parę bokserek i skierowałem się do łazienki. Rozebrałem się do naga i wszedłem pod prysznic.
Dokładnie umyłem ciało (chroniąc przy tym włosy, przed wodą) i spłukałem powstałą pianę.
Wyszedłem z kabiny i wytarłem się ręcznikiem.
Ubrałem bieliznę i wyszedłem, wcześniej gasząc światło.Wybrałem czarną koszulkę, tego samego koloru jeansy i granatową koszulę w kratę. Nie było dziś jakoś szczególnie ciepło. Ułożyłem włosy i zbiegłem na dół. Muszę jechać po jedzenie, bo mała będzie narzekała, że nie ma co jeść. Założyłem ciemne buty i zabrałem telefon z kluczami. Odpaliłem samochód i pojechałem w stronę supermarketu. Po dziesięciu minutach dotarłem na miejsce. Zaparkowałem na parkingu i wszedłem do środka. Nie za bardzo lubię robić zakupów, ale cóż. Nie mam wyboru. Wziąłem duży koszyk i zacząłem zakupy.
Wziąłem: mrożoną pizzę, kilka świeżych bułek, truskawki, dwa słoiki nutelli, pięć jogurtów naturalnych, dwa czteropaki piwa, paczkę chipsów, szynkę, ser, dwa pomidory, sałatę, ogórka, trzy paczki żelek, trzy butelki wody i jedną Coca-colę.
Z zakupami poszedłem do kasy, gdzie zapakowałem je i zapłaciłem. Schowałem reklamówki do bagażnika. Pojadę jeszcze po ciepłą kawę. W Starbucksie (miałem najbliżej) kupiłem dwie kawy. Latte waniliową i karmelową. Po kwadransie byłem już w domu. Kawy postawiłem na stole a zakupy rozpakowałem i schowałem. Było po dziesiątej, a ona nadal śpi. Śpiąca królewna.. W międzyczasie zjadłem chipsy i pizze.
Zdrowe odżywianie, to podstawa.
Veronica Po'V
Obudziłam się, przez promienie słoneczne padające na moją twarz. Przetarłam twarz i niechętnie podniosłam się do pozycji siedzącej. Było przed jedenastą.
Cholera, o tej godzinie to ja dawno nie wstałam..
Wyszłam z pokoju i powoli zeszłam na dół. Dostałam gęsiej skórki, ponieważ jest chłodno a ja jestem tylko w koszulce.
-Dzień Dobry. - powiedziałam.
Justin siedział w kuchni i robił coś w telefonie.
-Masz kawę, bo pewnie już wystygła.
-Jaka to?
-Waniliowa.
-Okey.
Wypiłam ją i wyrzuciłam kubek do śmieci. Z lodówki wyjęłam jogurt naturalny. Wzięłam łyżeczkę i zaczęłam jeść.
-Uh, byłeś na zakupach?
-Tsa.
Chyba ktoś dziś nie w humorze.
Ups.
Zjadłam jeszcze żelki i wróciłam do siebie.
Wyjęłam z szafy krótkie spodenki w kolorze jasnego różu i białą koszulę. Ubrałam się i weszłam do łazienki. Włosy rozczesałam i pomalowałam rzęsy maskarą. Ponownie zeszłam na dół. Nie miałam na dziś planów, więc pooglądam telewizję. Włączyłam na Nickelodeon. Leciało Sam&Cat.
Omg, uwielbiam ten serial!
Odcinek pod tytułem "Nokaut" właśnie leci. Położyłam się i zaczęłam oglądać. Po około pięciu minutach przyszedł Justin. Usiadł na kanapie. Moje nogi leżały na jego udach, co ani mi, ani jemu nie przeszkadzało. Usłyszałam dźwięk informujący o nowym sms'ie, ale to nie mój telefon. Justin zdawał się być zaciekawiony wiadomością. Minęła chwila a on zacisnął szczękę i rzucił telefon i stół. Przestraszyłam się tak, ze aż podskoczyłam.
-Od kiedy się do kurwy nędzy spotykasz z Jake'iem?
∆∆∆∆∆∆
Hej! <3
Matko, nawet nie wiecie jak trudno pisało mi się ten rozdział...
No, ale jest ^^
Co myślicie?
Teraz zacznie się akcja, więc będzie ciekawiej :D
Do następnego xx