Justin Po'V
Wstałem po ósmej. To znaczy obudziła mnie burza.
Zajebiście..
Niechętnie wstałem z łóżka. Miałem na sobie ubrania z wczoraj. Film mi się urwał po tym jak Ronnie wróciła do domu. Potem nie pamiętam co się działo.
Pustka..
Wyszedłem z pokoju i pierwsze co zrobiłem to skierowałem się do pokoju córki. Zobaczyłem ją słodko śpiącą, przykrytą do pasa kołdrą. Wyglądała przesłodko. Moją uwagę przyciągnęły szpilki i sukienka, rzucona pod oknem. Spojrzałem na Veronicę. Była tylko w krótkiej bluzeczce.
Kurwa, do tego miała koronkową bieliznę.
W wieku 15 lat?
Nie, żebym narzekał, czy coś..
Po prostu dziwię się bo widzę to pierwszy raz. To znaczy ją w czymś takim.
-Wynoś się. - mruknęła.
-Tylko stoję.
-I gapisz się na mnie, jakbyś miał się zaraz na mnie rzucić jak jakieś wygłodniałe zwierze. - przykryła się bardziej kołdrą. -Obudź mnie przed dziewiątą.
-Okey. - wyszedłem.
Wyjąłem czyste bokserki i poszedłem z nimi do łazienki. Wziąłem szybki, zimny prysznic, który lekko mnie pobudził.
Wytarłem ciało ręcznikiem, tak samo jak włosy. Założyłam bokserki i wyjąłem z szafy czarne jeansy, biały T-shirt i ciemną, jeansową kurtkę. Na nogi założyłam skarpetki i ponowne wszedłem do łazienki. Wysuszyłem i ułożyłem włosy. Wbiegłem na dół. Muszę zrobić śniadanie dla siebie i dla Ronnie. Wyjąłem z lodówki jajka, szynkę i jakieś grzybki. Veronica bardzo lubiła jajecznicę właśnie z tych składników. Zacząłem smażyć jajka, dodałem mięso a na koniec wrzuciłem grzyby. W międzyczasie przygotowałem kawę dla siebie i herbatę (oczywiście zieloną, innej by nie wypiła) dla córki. Nałożyłem wszystko na talerze i postawiłem na stole. Teraz najtrudniejsza część - pobudka. -Ronnie, wstawaj! - krzyknąłem, zbliżając się do schodów.
Wbiegłem po nich i wszedłem do środka. Spała. Otworzyłem okno i zdjąłem z niej kołdrę. Nadal padało, przez co było chłodno.
-Zostaw mnie. - mruknęła w poduszkę.
-Jest dziewiątą, już, ruszaj się.
-Zamknij to okno. - jęknęła.
-Jak wstaniesz to zamkniesz. Zrobiłem śniadanie i herbatę. - powiedziałem i wyszedłem.
-A co na śniadanie?!
-Jajecznica. - odkrzyknąłem.
-Z?
-Szynką i grzybami.
-Okey! - usłyszałem.
Zaśmiałem się pod nosem i usiadłem przy stole. Zjadłem i wypiłem kawę. Tak, tego mi było trzeba.
Veronica Po'V
Niechętnie wstałam z łóżka. Pierwsze co zrobiłam to zamknęłam to jebane okno. Nie dość, że pada to w dodatku zimno.
Idealna pogoda jak na czerwiec..
Podeszłam do szafy, z której wyjęłam biały podkoszulek, jeansową koszulę, sięgającą mi za tyłek i czarne spodenki. Założyłam wybrane ciuchy i weszłam do łazienki. Rozczesałam dokładnie włosy i pomalowałam rzęsy. Wzięłam plecak i telefon i zbiegłam na dół.
-Jakoś szybko się zebrałaś. - powiedział.
-To przez to okno, było mi zimno.
-Chyba muszę robić tak częściej.
-Nie zawsze jest tak, jak dziś. - zaczęłam jeść.
Po zjedzonym posiłku wypiłam ciepłą herbatę i wytarłam usta ręcznikiem papierowym.
-Odwieść cię? - spytał.
-Jeśli możesz. - mruknęłam.
-Za piętnaście dziesiąta bądź gotowa.
Pokiwałam tylko głową i weszłam na górę. Umyłam zęby i popsikałam się perfumami. Wolnym krokiem ruszyłam na dół. Wzięłam torbę i założyłam czarne, długie conversy (jak mogliście już zauważyć, to są moje ulubione buty.)
-Jedźmy już, nie chcę się spóźnić. - krzyknęłam.
-Poczekaj w samochodzie!
Wywróciłam oczami i wyszłam wcześniej zabierając kluczyki z komody. Usiadłam na miejscu pasażera. Na szczęście już nie padało, ale było pochmurno. Wybrałam jedną z płyt i wsadziłam ją do odtwarzacza. Włączyła się piosenka Floridy "My house". Położyłam głowę na zagłówek i zaczęłam się wsłuchiwać w tekst piosenki.
Czekałam jeszcze chwilę na Justina i razem ruszyliśmy. Droga minęła w ciszy (co raczej rzadko się zdarza).
-Odebrać cię?
-Nie wiem jeszcze, jak coś, to napiszę. - mruknęłam i wyszłam.
Poprawiłam torbę na ramieniu i przekroczyłam ogrodzenie szkoły.
-Ronnie, szybko!
Usłyszałam głos, jak dobrze mi się wydaję Cami. Nawet nie wiem kiedy zostałam ciągnięta do pomieszczenia, gdzie woźny trzyma swoje "zabaweczki."
-Co? - jęknęłam.
-Zgadnij!
-Nie wiem Cam, powiedz. - mruknęłam.
-No dooobra, ale psujesz zabawę. Będzie organizowany bal! Na koniec roku, rozumiesz?! - pisnęła.
Jak można wywnioskować po jej zachowaniu - cieszyła się.
-Trzeba albo inaczej wypada przyjść z partnerem. - dodała.
-No to..
-Będzie idealna okazja, żeby przyjść z Jake'iem.
-Żartujesz sobie ze mnie?
-Justin się nie dowie, no. - wywróciła oczami.
-Ciekawe jak to zrobisz.
-Upije go, proste.
-W sumie.. Nie głupi pomysł. - uśmiechnęłam się lekko.
-Bal jest 26 czyli dzień przed zakończeniem. Idziemy na zakupy w weekend? - spytała.
-Umm.. Jasne.
∆∆∆
Myślałam, że umrę na tych lekcjach. Były tak nudne, że połowa klasy zasypiała, siedziała z telefonami lub pisała ze sobą liściki.
Typowe.
Do końca lekcji, zostało jedynie pięć minut.
Pan Whitemann opowiadał nam o dysocjacji, i innych gównach.
Jak się domyślacie - chemia.
Położyłam głowę na ławce i westchnęłam.
-Pani Bieber, czy coś nie tak?
-Mhm. - mruknęłam.
Czy tylko ja mam zawsze takie szczęście, że kiedy zrobię coś, to zwracają mi uwagę a innym nie?
-O co chodzi? - spojrzał na mnie.
-O nic, po prostu.. Jestem zmęczona. - skłamałam.
-To trzeba kłaść się wcześniej spać.
Prychnęłam głośno i zamknęłam zeszyt.
W końcu zadzwonił upragniony przeze mnie dzwonek.
Dzięki Ci Boże..
Szybko spakowałam książki i wyszłam z klasy jak jedna z pierwszych osób.
Z nikim się dziś nie umówiłam, dlatego wyjęłam telefon i napisałam sms'a do Justina, żeby przyjechał pod sklep, niedaleko szkoły.
Weszłam do małego sklepiku i wzięłam paczkę żelek, dwie puszki coca-coli i duże pudełko lodów.
Podeszłam do kasy, gdzie zapłaciłam za wybrane produkty i spakowałam zakupy do reklamówki i wyszłam. Justin na całe szczęście już był. Wsiadłam do samochody i zapięłam pas.
-Hej. - powiedziałam.
-A to co? - wskazał na reklamówkę.
-Kupiłam słodycze. - wzruszyłam ramionami.
-
Dasz mi?
-No chyba nie. - prychnęłam. - Kup sobie. - wytknęłam mu język.
-Umm.. Mam do ciebie sprawę ale nie wiem jak zacząć. - przegryzł wargę.
-Czy Justin Bieber zwany też moim ojcem, który bzykał połowę miasta nie wie co ma powiedzieć własnej córce? - prychnęłam.
-Rannie, to jest.. Nie wierze, że to powiedziałaś. - zaśmiał się.
-No mów. - jęknęłam.
-Co się wczoraj działo?
-W sensie?
-Dobra, prosto z mostu. Czemu byłaś w koronkowej bieliźnie a twoja sukienka i szpilki leżały w pokoju na podłodze? Chyba nie..
-Nie ruchałam się z nikim, jeśli o to ci chodzi. - przerwałam mu.
-Okej.. A dla kogo nosisz taką bieliznę?
-Na pewno, nie dla ciebie. - warknęłam.
Samochód zaparkował na podjeździe a ja od razu z niego wysiadłam.
Kurwa, nie dość, że pyta mnie o moje stosunki seksualne to jeszcze czepia się jaką bieliznę noszą i dla kogo.
To kurwa za dużo!
Wyjęłam z torby klucze i otworzyłam drzwi.
-Ronnie, kurwa stój! - usłyzzałam.
-Spierdalaj! - warknęłam, kiedy złapał mój nadgarstek.
-Po pierwsze nie klnij a po drugie, musimy porozmawiać. Nie możesz uciekać za każdym razem, kiedy MUSIMY porozmawiać. - westchnął.
-No to gadajmy! - krzyknęłam, wrzucając ręce w powietrze.
Usiadłam na kanapie, założyłam nogę na nogę i skrzyżowałam ręce na piersi.
Jego nagła opiekuńczość zaczyna mnie już szczerze wkurzać.
Jak i nie wkurwiać!
-Jesteś dziewicą?
-Nie powinno cię to obchodzić. - prychnęłam.
-
Jestem twoim ojcem i mam prawo o tym wiedzieć! - podniósł głos.
-Nie, nie masz prawa! - wstałam.
-Czyli nie jesteś?! W takim wieku się puszczasz?! - krzyknął.
Czy on na prawdę to powiedział?!
Kurwa, nie wierzę. Na prawdę..
-Nienawidzę Cię. - syknęłam.
W moich oczach zebrały się łzy i wbiegłam jak najszybciej po schodach.
Weszłam do pokoju i zamknęłam drzwi na klucz.
Jebany idiota. On NIE MA PRAWA mnie tak traktować, nawet jeśli jest on moim ojcem!
Usiadłam na łóżku, zdjęłam buty i rzuciłam je w kąt.
Rzadko kiedy ktoś doprowadza mnie do płaczu.
A teraz właśnie leżę na łóżku i płaczę przez własnego ojca.
Justin Po'V
Kurwa, przesadziłem.
Ale ona jest wychowana na luzie. Przeważnie zawsze dostaje to, czego chce.
Brakuje mi kogoś, kto pomógłby mi w wychowaniu jej. Veronica wkroczyła w okres buntu, czego bałem się najbardziej.
Wypuściłem głośno powietrze.
Teraz nie łatwo będzie mi ją przeprosić, ale cóż.. Musi się udać.
Wszedłem na górę i ustałem przed drzwiami od jej pokoju.
Nacisnąłem klamkę ale drzwi były zamknięte.
Typowe, kiedy nie chce z kimś rozmawiać.
-Ronnie.. Przepraszam. - powiedziałem cicho.
Nie odpowiedziała. W zamian usłyszałem jak pociąga nosem.
Kurwa, uraziłem ją do tego stopnia, że płacze?
Byłbym w stanie zajebać chłopaka, który ją skrzywdzi a w tym momencie krzywdzę ją ja.
-Błagam, kochanie przepraszam..
-Odejdź. - powiedziała cicho.
-Porozmawiaj ze mną, przepraszam Cię..
-Powiedziałam wyjdź! - krzyknęła.
-Nie, póki nie pogadamy.
U
słyszałem jej warknięcie i odgłos uderzanej poduszki o drzwi.
-Okey, poczekam. - usiadłem na podłodze, przy jej drzwiach.
Wyjąłem telefon i napisałem sms'a do Harrego.
Ja: Pokłóciłem się z Ronnie, a ona płacze. Co mam do kurwy zrobić?!
Wysłałem i oparłem głowę drzwi.
Czekałem z dziesięć minut, aż usłyszałam jakikolwiek znak życia.
To znaczy dźwięk lecącej wody.
Czyli bierze prysznic.
Ma to po mnie. Zawsze kiedy jestem zestresowany lub wkurwiony to robię.
Ewentualnie piję. No i uprawiam seks z jakąś laską.
Po GODZINIE Ronnie otworzyła drzwi.
Spojrzała na mnie i szybkim krokiem zeszła po schodach.
Zostawiła mokre ślady stóp na drewnianych panelach.
Wywróciłem oczami i zszedłem za nią.
Stała do mnie tyłem.
Kiedy chciałem jej dotknąć, odsunęła się.
-Nie dotykaj mnie. - warknęła.
-Porozmawiaj ze mną, do chuja!
-Teraz będziesz się na mnie wydzierać? - prychnęła. - Jednak nie tylko kobiety mają okres. - dodała ciszej.
Wlała do szklanki soku pomarańczowego.
-Nawet nie próbuj za mną iść.
Spojrzałem na nią, dokładniej na jej strój.
Miała na sobie szare dresy i biały crop top.
Włosy miała mokre i opadały na jej koszulkę, mocząc ją.
Cholera..
-Przepraszam, no! - powiedziałem, ciągnąc za końcówki włosów.
-Myślisz, że głupim "przepraszam" wszystko załatwisz? Porównywałeś mnie do dziwki. - szepnęła a jej oczy ponownie się zaszkliły.
-Skarbie, ja na prawdę nie chciałem.. Uwierz mi. - przytuliłem ją.
Nie odepchnęła mnie, ni nic.
Zaskoczyło mnie to, że sama mnie objęła w pasie.
-Jestem. - powiedziała.
-Jesteś co?
-Jestem dziewicą, nie masz się o co martwić. - mruknęła.
Po prostu kamień spadł mi z serca, kiedy to powiedziała.
-Idę odrobić lekcje. - odsunęła się.
-Okey, idź. - klepnąłem ją w tyłek.
-Zboczeniec! - uderzyła mnie w tors.
-Nie zaprzeczę. - wzruszyłem ramionami.
Popatrzyłem jak wchodzi po schodach. Poczułem wibracje w kieszeni i wyjąłem telefon.
Harry: Przejdzie jej, jak zwykle.
Ma racje. Zawsze tak jest. Zaśmiałem się cicho pod nosem i schowałem go.
Wyjąłem z lodówki puszkę piwa i podszłem do salonu.
Usiadłem na kanapie i otworzyłem ją. Upiłem kilka łyczków i włączyłem telewizor.
Leciał jakiś kanał, którzy szczerze mnie nie interesował. Wypiłem jedną puszkę i położyłem się.
Leżałem chwilę patrząc się w sufit.
Od jakiegoś czasu, traktuję Ronnie jakoś inaczej. W sensie nie jak córkę, tylko jak zwykłą dziewczynę. W dodatku, coraz bardziej zaczyna mnie.. Pociągać? Nie wiem, czy to jest normalne, jednak ja stwierdzam, że nie koniecznie. Kurwa. MOJA CÓRKA sprawia, że mi staje.
Od jakiegoś czasu, traktuję Ronnie jakoś inaczej. W sensie nie jak córkę, tylko jak zwykłą dziewczynę. W dodatku, coraz bardziej zaczyna mnie.. Pociągać? Nie wiem, czy to jest normalne, jednak ja stwierdzam, że nie koniecznie. Kurwa. MOJA CÓRKA sprawia, że mi staje.
Jak Boga kocham!
Westchnąłem i przetarłem twarz dłońmi. Wyjąłem z paczki papierosy i wyjąłem jednego. Podpaliłem jego końcówkę i zacząłem palić.
Kilka razy mocno zaciągnąłem się nim, co pomogło i się odstresować.
Tak, palenie zawsze mi pomaga.
Wyrzuciłem puszkę, popiół i końcówkę z papierosa do kosza. Wolnym krokiem wszedłem po schodach i kiedy miałem iść do swojego pokoju usłyszałem kawałek rozmowy Veronici. Po cichu poszedłem bliżej drzwi. Przysunąłem się jak najbliżej można.
Wyrzuciłem puszkę, popiół i końcówkę z papierosa do kosza. Wolnym krokiem wszedłem po schodach i kiedy miałem iść do swojego pokoju usłyszałem kawałek rozmowy Veronici. Po cichu poszedłem bliżej drzwi. Przysunąłem się jak najbliżej można.
-Nie wiem, czy się nie domyśli... Daj spokój, nic Ci nie zrobi... Zresztą i tak musimy się spotkać... Kurwa, nie denerwuj mnie... Sorki, nie chciałam na ciebie tak naskoczyć... Tak, coś wymyślę... Pa... Ja ciebie też, buźka!
O co miało chodzić do cholery?!
Stałem chwilę aż w końcu brunetka otworzyła drzwi.
Kurwa.
Wpadłem...
∆∆∆∆∆∆
Hejka misie!
Jest 00:50 a ja dodaję rozdzial :'))
Tak na prawdę to już padam..
WAŻNA SPRAWA, DOTYCZĄCA ROZDZIAŁÓW!
Jak każdy z nas wie, zbliżają się święta, więc nie dam rady dodawać regularnie rozdziałów w tym czasie. Zresztą, dużo osób wtedy wyjeżdża więc..
W środę dodam rozdział a potem to już nie wiem..
Będę Was oczywiście informować.
Tak czy inaczej, dziękuję tym, którzy dotrwali do końca!
Słodkich snów i widzimy się w środę x.
Rozdział świetny, jak zawsze. Po raz kolejny nie wiem co napisać.
OdpowiedzUsuńCzekam do środy. ^^ Weny życzę!
Dziękuuuję <3!
UsuńRozdział cudo, ciekawe jak Ronnie zareaguje.
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę doczekać się środy :)
Dziekuje ^^
UsuńHahah Justinowi staje └(^o^)┘└(^o^)┘└(^o^)┘
OdpowiedzUsuńHahahah :'))))
Usuń"Ona sprawia że mi staje."
OdpowiedzUsuńZegarek? ^^
Tak, właśnie o to chodziło! ;D
UsuńWiedziałam!
UsuńJedna nie zboczona tutaj!
UsuńŚwietny ❤ ❤ ❤ Julia
OdpowiedzUsuńDziekuje :)
UsuńŚwietny roździał :D
OdpowiedzUsuńCzekam na next :D
Dziekuje :).
UsuńJejku, jak strasznie wciąga! :)
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na następny.
Ooo hej! :D
UsuńNie spodziewałam siß Ciebie tutaj ;o
Dziękuję bardzo x.
Hahahhahaha :'D
OdpowiedzUsuńBoże, czemu ja uwielbiam takie momenty? :'D
Powiedz, ze jestem chora, a zacznę się śmiać :'D
Czekam do następnego :*
@ImagineUs78
Nie wiem xd
UsuńAle ja też lubię, hehe :'))
Uwielbiam ten rozdział *_*
OdpowiedzUsuńKocham te rodziały i czekam do środy <33
Dziekuje x.
UsuńCzekam na kolejny! Cuudowny rozdział. "Moja córka sprawia że mi staje. " wygrywasz wszystko! :D Ten tekst mnie rozwalił ;p Pozdrawiam i weny życzę ;*
OdpowiedzUsuńHahah x.
UsuńDziekuje za mile slowa <3